PolskaBiegły: autokar, który wbił się w wiadukt, był sprawny

Biegły: autokar, który wbił się w wiadukt, był sprawny

Autokar wiozący dzieci, który w piątek wbił się w wiadukt w Świdnicy, był sprawny - wynika ze wstępnej opinii biegłego. Tymczasem prokuratura wciąż nie może przesłuchać kierowcy autobusu. Mężczyzna jest w bardzo złym stanie psychicznym.

Biegły: autokar, który wbił się w wiadukt, był sprawny
Źródło zdjęć: © PAP

30.03.2009 | aktual.: 03.04.2009 16:13

Jak poinformował Marek Rusin z prokuratury rejonowej w Świdnicy, ze wstępnej pisemnej opinii biegłego wynika, że w chwili wypadku autobus był sprawny. - Z opinii wynika, że układ kierowniczy i hamulcowy były sprawne, zaś stan ogumienia prawidłowy - powiedział prokurator.

Świdnicka prokuratura prowadzi od piątku śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której obrażenia doznało wiele osób. Grozi za to do 8 lat więzienia.

Rusin dodał, że wciąż nie udało się przesłuchać 60-letniego kierowcy. Mężczyzna jest w złym stanie i zostanie prawdopodobnie przewieziony ze świdnickiego szpitala, gdzie trafił tuż po wypadku, do szpitala we Wrocławiu. Kierowca, u którego w wyniku wypadku doszło do złamania obojczyka, jest w dobrym stanie fizycznym, ale wymaga opieki psychologicznej.

- Zebrane do tej pory dowody dają jednak podstawę do przedstawienia kierowcy zarzutu nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym - dodał Rusin.

60-letni mężczyzna jest kierowcą od 18. roku życia. Na razie nie wiadomo, dlaczego próbował wjechać pod wiadukt, pod którym nie mógł zmieścić się tak wysoki autokar. Nadal w świdnickim szpitalu przebywają trzy osoby: kierowca, nauczyciel i nastoletni uczeń. Ten ostatni w wyniku wypadku doznał najpoważniejszych obrażeń. Nastolatek przeszedł tuż po wypadku operację brzucha i nadal przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej. Jak powiedział Jacek Domejko, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego "Latawiec", uczeń wciąż jest w stanie ciężkim, ale stabilnym.

Trzy inne ranne osoby leczone są w szpitalach we Wrocławiu i Wałbrzychu. W niedzielę świdnicki szpital opuściło ośmioro dzieci, które przebywały na oddziale chirurgicznym i pediatrycznym.

Tymczasem jak poinformował Stefan Augustyn, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Świdnicy, w związku z wypadkiem autobusu dokonano wewnętrznej analizy oznakowania rejonu ul. Śląskiej. "Jednoznacznie stwierdzam, że przed wiaduktem, z jednej i z drugiej strony, zostały umieszczone znaki zakazujące wjazdu pojazdom powyżej 2,9 m. W związku z tym żaden wyższy pojazd nie miał prawa wjeżdżać w ulicę prowadzącą pod wiaduktem" - napisał w oświadczeniu rzecznik. Ponadto poinformował, że ustawienie znaków w odpowiedniej odległości sprawia, że kierowcy pojazdów wyższych niż 2,9 m mają możliwość zmiany trasy przejazdu bądź bezpiecznego zawrócenia pojazdu. "Ustawienie oznakowania bliżej wiaduktu nie pozwoliłoby na wykonanie bezpiecznego manewru. (...) Nawet wielokrotne powtórzenia znaków nie są gwarancją uniknięcia nieszczęśliwego zdarzenia" - można przeczytać w oświadczeniu.

W piątek wysoki autobus uderzył w przęsło kolejowego wiaduktu. Bezpośrednio po wypadku do świdnickiego szpitala trafiło 35 osób. 14-letniego chłopca z obrażeniami czaszki śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował do szpitala we Wrocławiu.

Jak relacjonował świadek wypadku, wysoki jednopoziomowy autokar wbił się w prawidłowo oznakowany wiadukt. W wyniku uderzenia zdarte zostało ok. 10-metrów dachu. Część foteli została całkowicie zniszczona, przednia szyba wypadła.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)