PolskaBiegli odrzucą jedną z opinii ws. Błasika w kokpicie?

Biegli odrzucą jedną z opinii ws. Błasika w kokpicie?

Czy gen. Andrzej Błasik do samego końca przebywał w kabinie pilotów? Przynajmniej na razie - ta budząca ogromne emocje teza pozostanie bez odpowiedzi. Prokuratura wojskowa dysponuje dwiema opiniami biegłych. Z jednej wynika, że w kokpicie był dowódca sił powietrznych, z drugiej - że mógł to być on, ale także ktoś o podobnym głosie. Jak stwierdził prokurator generalny, śledczy mogą odrzucić jedną z analiz.

Biegli odrzucą jedną z opinii ws. Błasika w kokpicie?
Źródło zdjęć: © PAP/ITAR-TASS | Sergei Chirkov
Magda Mieśnik

10.04.2015 | aktual.: 10.04.2015 14:11

Naczelna Prokuratura Wojskowa, który prowadzi śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, dysponuje dwiema opiniami biegłych dotyczącymi nagraniami z kabiny polotów. Wcześniej znaliśmy już analizy Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie. Tylko w ostatniej opinii biegli nie potrafili jednoznacznie stwierdzić, czy gen. Błasik przebywał w kabinie pilotów. Po zapoznaniu się z dwiema najnowszymi ekspertyzami także nie da się tego jednoznacznie stwierdzić.

Pierwszą opinię, której fragmenty ostatnio ujawniło radio RMF FM, opracował muzykolog i ekspert w zakresie przetwarzania zapisu dźwięku z analogowego na cyfrowy Andrzej Artymowicz. Poza nim odsłuchy z nagrań prowadziło jeszcze sześciu specjalistów o różnych specjalnościach (badanie wypadków lotniczych, pilotaż i szkolenie lotnicze, organizacja lotów, współpraca w załodze, eksploatacja samolotu Tu-154M oraz psychologia lotnicza).

Za druga opinię odpowiada prof. Grażyna Demenko, kierownik Zakładu Fonetyki Instytutu Językoznawstwa UAM w Poznaniu. Biegłym udało się odczytać 30 proc. więcej słów, niż poprzednim badaczom. Wszystko przez to, że początkowo kopie wykonano z „nieodpowiednią częstotliwością próbkowania”. To sprawiło, że dźwięki były bardzo zaszumione. Teraz biegli ponownie udali się do Moskwy i nagrali nową.

To sprawiło, że odczytano więcej wypowiedzi, ale wątpliwości pozostały. O ile w dokumencie Andrzeja Artymowicza jednoznaczne wskazano, że to gen. Andrzej Błasik był w kokpicie aż do momentu katastrofy, o tyle prof. Demenko nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić, czy to dowódca sił powietrznych.

W stenogramach dołączonych do opinii Artymowicza gen. Błasikowi przypisano m.in. słowa „zmieścisz się na pewno”, „Po-my-sły!” oraz kilkakrotne wypowiadanie wysokości, na której był samolot. Prof. Demenko nie jest w stanie powiedzieć tego ze 100-procentową pewnością.

„W kabinie pilotów niewątpliwie przebywały inne osoby, z pewnością można przyjąć, że niektóre frazy należały do dyr. Mariusza Kazany” - pisze w opinii specjalistka od fonetyki. „Nie można wykluczyć, że niezidentyfikowany głos wypowiadający pod koniec lotu frazę >>100 metrów<< mógł należeć do gen. Błasika lub innej osoby o podobnym głosie. Z dużym stopniem prawdopodobieństwa, graniczącym z pewnością, należy stwierdzić, iż frazy te nie były wypowiedziane przez członków załogi.” - czytamy dalej.

Co teraz zrobią śledczy, którzy dysponują dwiema różniącymi się od siebie opiniami? - Mają szereg różnych możliwości, jakie daje kodeks postępowania karnego. Mogą jedną z nich przyjąć, a drugą odrzucić. Mogą dokonując konfrontacji także dojść do wniosku, że jedna z nich jest w pełni przekonująca, a druga nie, ale mogą także bez żadnego sprawdzania przyjąć, że jedna z nich, z powodu powołania się na określone metody, jest opinią przekonującą i tylko na niej poprzestać - powiedział w TVN24 Prokurator Generalny Andrzej Seremet.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (486)