Biegają po ulicach i straszą ludzi

60-letnia tradycja w San Nicolas de los Ranchos

Obraz

/ 13Wieczorem te dzieci by cię przeraziły - zdjęcia

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

(meg)

/ 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

/ 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

/ 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

/ 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

/ 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

/ 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

/ 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

/ 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

10 / 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

11 / 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

12 / 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

13 / 13Los Pintados w Meksyku

Obraz
© AFP

Od 60 lat mieszkańcy meksykańskiego miasta San Nicolas de los Ranchos, położonego u podnóża wulkanu Popocatepetl, około 100 kilometrów na wschód od stolicy kraju - Meksyku, kultywują dość oryginalną, dość brudną, tradycję karnawałową. Zwyczaj nazywa się "Los Pintados", co w wolnym tłumaczeniu znaczy mniej więcej tyle, co "malowane".

Zabawa polega na tym, że młodzi chłopcy malują swoje ciała zwykle na czarno lub srebrno, na twarze zakładają maski i w takim rynsztunku ruszają na ulice, by straszyć przechodniów, głównie turystów. Jeśli zaczepiona osoba odmówi podarowania monety, również zostanie pomalowana na czarno.

Zwyczaj ten przypomina nieco polski śmigus-dyngus, jest jednak znacznie bardziej brudny i odbywa się jeszcze przed Wielkanocą.

"Los Pintados" ma też wymiar symboliczny. W 60-letniej tradycji odbywa się spektakl teatralny, który przedstawia "malowanych" jako bohaterów, ratujących królową karnawału z rąk porywaczy. Potem pomalowani na czarno młodzi ludzie wylegają na ulice, co ma odpędzić złe duchy.

Wybrane dla Ciebie
Ukraińcy znów zaskakują. Nowy, tani i skuteczny dron
Ukraińcy znów zaskakują. Nowy, tani i skuteczny dron
Obrażali Tuska na stadionie. Polacy zabrali głos w sondażu
Obrażali Tuska na stadionie. Polacy zabrali głos w sondażu
Szokujący internetowy trend. Toksykolog ostrzega
Szokujący internetowy trend. Toksykolog ostrzega
Izrael odpowie na ataki Hamasu. Zapowiedź Netanjahu
Izrael odpowie na ataki Hamasu. Zapowiedź Netanjahu
Kim jest Ukrainiec oskarżany o wysadzenie Nord Stream? Udzielił wywiadu w TVP
Kim jest Ukrainiec oskarżany o wysadzenie Nord Stream? Udzielił wywiadu w TVP
Putin gotowy na układ ws. Ukrainy? Chodorkowski nie ma wątpliwości
Putin gotowy na układ ws. Ukrainy? Chodorkowski nie ma wątpliwości
Poplecznik Putina odsunięty. Jest nowa prezydent Republiki Serbskiej
Poplecznik Putina odsunięty. Jest nowa prezydent Republiki Serbskiej
Nawrocki stawia rządowi warunek. "Musi to zostać wzięte pod uwagę"
Nawrocki stawia rządowi warunek. "Musi to zostać wzięte pod uwagę"
Izrael wznowi działania wojenne? Minister apeluje do Netanjahu
Izrael wznowi działania wojenne? Minister apeluje do Netanjahu
Napad rabunkowy w Luwrze. "Rozpoczęła się ewakuacja"
Napad rabunkowy w Luwrze. "Rozpoczęła się ewakuacja"
Hołownia ambasadorem w USA? "Bardzo zabiega o tę posadę"
Hołownia ambasadorem w USA? "Bardzo zabiega o tę posadę"
Brytyjskie media piszą o Polakach. Szykują się i zbroją na Rosję
Brytyjskie media piszą o Polakach. Szykują się i zbroją na Rosję