Biedroń "męczy się w Słupsku". Woli delegacje

W Słupsku mówią, że zarządzanie miastem męczy Roberta Biedronia. Dlatego oddał je współpracownikom, a sam jeździ po świecie. W ciągu trzech lat w delegacjach spędził aż siedem miesięcy - informuje "Newsweek".

Biedroń "męczy się w Słupsku". Woli delegacje
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Krzysztof Miller

27.11.2017 05:41

W Słupsku mówią, że zarządzanie miastem męczy Roberta Biedronia. Dlatego oddał je współpracownikom, a sam jeździ po świecie. W ciągu trzech lat w delegacjach spędził aż siedem miesięcy - czytamy w "Newsweeku".

– Biedroń jest bardzo sympatyczny, bystry i mądry, ale on się tutaj męczy. W Słupsku życie towarzyskie kończy się wraz z zamknięciem sklepów. A on jest przyzwyczajony do wielkiego świata, ciągnie go do parlamentu – mówi tygodnikowi Beata Chrzanowska, szefowa rady miejskiej z PO. Spotykamy się w jednej z słupskich szkół średnich, gdzie Chrzanowska jest nauczycielką. Narzeka, że Biedroń rzadko bywa na sesjach Rady Miejskiej i na komisjach.

– Nie przyszedł nawet na posiedzenie rady zwołane na jego wniosek, by zwiększyć pieniądze na budżet obywatelski. Wolał jechać na otwarcie roku akademickiego do Koszalina – opowiada.

Gdy Biedroń wprowadził się do gabinetu w ratuszu, od razu wyniósł wielkie gdańskie biurko do gabinetu pani wiceprezydent i zastąpił je nowoczesnym biurkiem z podnoszonym blatem, przy którym można pracować na stojąco. Wyrzucił cały alkohol, który jego poprzednik trzymał za zabytkowymi drzwiami w gabinecie. Krzyż wiszący na ścianie zastąpił obrazem Edwarda Dwurnika. To miał być sygnał, że idzie nowe. Jednak nie sprzedał limuzyn, które miały być symbolem rozpasania poprzedniego prezydenta, chociaż obiecał to w kampanii. Mówił, że przesiądzie się na rower. Ale rowerem jeździ rzadko, bo wynajął mieszkanie tuż obok ratusza - informuje "Newsweek".

– To picer. Ze dwa razy widziałem go na rowerze, ale tylko wtedy, jak w pobliżu były telewizyjne kamery. Samochodem jeździ na lotnisko, gdy lata do Warszawy albo w dalsze podróże – mówi dzinnikarce tygodnika Jacek Aleksander. Beata Chrzanowska dodaje, że radni dowiadują się o decyzjach prezydenta z jego poniedziałkowych konferencji prasowych.

– Przynajmniej wiadomo, że jest wtedy w pracy, bo później zwykle wyjeżdża – podkreśla szefowa rady miejskiej.

Od początku kadencji Biedroń spędził w delegacjach 206 dni, czyli w sumie prawie siedem miesięcy. Odwiedził ponad 20 krajów, m.in. Niemcy, Holandię, Luksemburg, Finlandię, USA, Turcję, Norwegię, Ukrainę - wylicza "Newsweek.

Wyjeżdża na konferencje środowisk LGBT tak, jak w listopadzie 2015 roku do Las Vegas. Nie wiadomo, ile było takich imprez, bo w urzędzie nie chcą przedstawić tych danych. Ale – jak zapewniało tygodnik biuro prasowe – w takich przypadkach prezydent lata na koszt organizatorów.

politykarobert biedrońpolityk
Zobacz także
Komentarze (157)