Biedny budżet, bogate partie
Prawie 54,5 mln zł - tyle w przyszłorocznym
budżecie zarezerwowano na finansowanie działalności partii
politycznych. Ponad połowa tej kwoty trafi na konto Sojuszu Lewicy
Demokratycznej i Unii Pracy - pisze "Dziennik Polski".
15.10.2003 | aktual.: 15.10.2003 06:11
Pomimo zapowiadanych cięć w wydatkach budżetowych, większość partii niechętnie odnosi się do pomysłu obcięcia im wpływów. Tylko Platforma Obywatelska zrezygnowała z dotacji.
Minister Jerzy Hausner nie planuje ograniczenia partyjnych funduszy. Zgodnie z przepisami, partie są finansowane z budżetu państwa. Dostają pieniądze w dwóch formach - jako subwencje celowe na działalność partii i w formie refundowania wydatków poniesionych na kampanię wyborczą.
W tym roku z kasy państwa tylko do kasy SLD wpłynęło prawie 21 mln zł: 11,2 mln na działalność partii i ponad 10,5 mln zł z tytułu refundacji kosztów kampanii wyborczej. Dla porównania - drugie na liście beneficjentów Prawo i Sprawiedliwość (PO z dotacji zrezygnowała, a PSL jej nie dostał ze względu na uchybienia w składanych sprawozdaniach) łącznie z państwowej kasy dostało niecałe 10 mln zł. Samoobrona otrzymała od państwa ponad 7,5 mln, a Liga Polskich Rodzin prawie 6 mln zł.
Pomimo powszechnych oszczędności, budżetowe dotacje na działalność partii nie zostały objęte restrykcyjnymi pomysłami ministra Jerzego Hausnera. Z rekonesansu przeprowadzonego przez "Dziennik" wynika, że partie niechętnie odnoszą się do pomysłu ograniczenia własnych wpływów finansowych.