Bieda rozbroiła policję z alkomatów
Łódzka policja ma problem z alkomatami. Co prawda na wyposażeniu ma aż 71 przenośnych i 22 stacjonarne, ale drogówka używa zaledwie sześciu mobilnych na całą Łódź, bo tylko te mają legalizację.
14.12.2009 | aktual.: 15.12.2009 11:34
Spośród stacjonarnych, tylko dwa na osiem komisariatów mogą z nich korzystać. Taki luksus mają jednostki przy ulicach Kopernika i Wysokiej. Dlaczego? Bo policji nie stać na legalizację pozostałego sprzętu do badania trzeźwości kierowców.
- Urządzenia są wysyłane do wzorcowania, gdy tylko dysponujemy odpowiednią gotówką - potwierdza Radosław Gwis z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Z powodu trudności finansowych policji nie ma pieniędzy na wzorcowanie wszystkich posiadanych przez nas urządzeń. Będą one legalizowane na bieżąco, w miarę napływu pieniędzy.
Wychodzi na to, że jeśli patrol drogówki nie ma w aucie alkomatu, to musi pożyczyć go od kolegów, lub wieźć delikwenta do izby wytrzeźwień lub jednego z dwóch komisariatów, które mają alkomat na miejscu. W Łodzi w ciągu doby pełni dyżur dwadzieścia dwuosobowych patroli. Oznacza to, że nawet pożyczanie sobie alkomatów jest trudne do zrealizowania przy sześciu urządzeniach do badania trzeźwości. - W sytuacji, gdy konieczne jest ustalenie zawartości alkoholu we krwi osoby lub gdy kierowca odmawia poddania się badaniu alkomatem, to przewozi się taką osobę do pogotowia przy ul. Sienkiewicza, gdzie przeprowadzane są badania - mówi Radosław Gwis.
Legalizacja alkomatów musi odbywać się co pół roku. Łódzka policja wysłała niedawno do wzorcowania dziesięć alkomatów stacjonarnych i osiem przenośnych. Za kilka tygodni wrócą do policjantów i będzie można z nich korzystać. Ale jednocześnie te, które obecnie służą funkcjonariuszom, niebawem stracą przydatność, bo minie 6 miesięcy od ich ostatniej legalizacji.
Legalizacja sprzętu do badania trzeźwości jest niezwykle istotna. To, co wydmucha kierowca, może mieć ogromne znaczenie dla jego życia. Jeśli alkotest pokazuje zero, to wszystko jest w porządku. Ale, gdy dmuchający ma w granicach 0,2 promila alkoholu, to niewielki błąd sprzętu może przesądzić o tym, że kierowca popełnił wykroczenie i jego sprawa trafi do sądu grodzkiego, który zapewne ukarze go grzywną i zakazem prowadzenia pojazdów do roku. Analogicznie w przypadku granicy 0,5 promila. Przez błąd alkomatu ktoś może zostać uznany za przestępcę i trafić do więzienia.
Jedyny ratunek, aby policja dysponowała wszystkimi zalegalizowanymi alkomatami, to pieniądze od samorządów. Co pewien czas Urząd Miasta i Urząd Marszałkowski przekazują pieniądze lub sprzęt łódzkiej policji.
W tym roku władze Łodzi wyasygnowały prawie 4 mln zł dla policji. Kupiono ambulansy pogotowia ruchu drogowego, aparaty fotograficzne, kamery, komputery i sprzęt niezbędny w pracy kryminalistycznej.
Urząd Marszałkowski również wspomógł policję. Majowe zakupy przeznaczono na potrzeby laboratorium kryminalistycznego i dla antyterrorystów. Wcześniejsze podarunki to motocykle i samochody. Tylko o pieniądzach na legalizację alkomatów nikt nie pamięta.
Polecamy w wydaniu internetowym: Bramy drogowe jak wizytówki