Rosja użyje broni jądrowej? Biden ostrzega
W poniedziałek Joe Biden oświadczył, że istnieje możliwość użycia taktycznej broni jądrowej przez Władimira Putina. Prezydent USA odniósł się do sprawy podczas swojej wizyty w Kalifornii.
W piątek Władimir Putin potwierdził, że na Białorusi - zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią - rozmieszczono rosyjską taktyczną broń jądrową. Biały Dom skrytykował oświadczenie dyktatora z Moskwy. Nuklearną retorykę Kremla określono mianem "absolutnie nieodpowiedzialnej".
W trakcie poniedziałkowego spotkania z darczyńcami w Kalifornii Joe Biden zabrał głos w sprawie. - Kiedy byłem tutaj (w Kalifornii - przyp. red.) dwa lata temu mówiłem, że martwi mnie wysychanie rzeki Kolorado. Wszyscy patrzyli na mnie wtedy, jakbym zwariował - stwierdził przywódca USA cytowany przez Reuters.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabójstwo Anastazji w Grecji. Będzie wniosek o ekstradycję?
- Patrzyli na mnie jak wtedy, gdy mówiłem, że obawiam się o użycie przez Putina taktycznej broni jądrowej. To jest realne - dodał.
Putin zdecydował. Rosyjska broń jądrowa na Białorusi
Kremlowscy oficjele podjęli decyzję o rozmieszczeniu taktycznej broni jądrowej w Białorusi w marcu. 25 maja Siergiej Szojgu i Wiktor Chrenin podpisali porozumienie w tej sprawie.
W ubiegłym tygodniu dyktator z Mińska ogłosił, że do kraju dotarły już pierwsze rosyjskie taktyczne głowice jądrowe.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken stwierdził wówczas, że nie widzi potrzeby relokacji amerykańskiej broni nuklearnej. - Nie widzimy też żadnych wskazań, że Rosja przygotowuje się do jej użycia - dodał.
Ruch Moskwy jest monitorowany przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników, a także przez Chiny, które wielokrotnie przestrzegały przed jej wykorzystaniem w wojnie w Ukrainie.
Źródło: Reuters/PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski