Białystok: lekarz odmówił bezdomnej pomocy
Lekarz pogotowia chirurgicznego w Białymstoku odmówił udzielenia pomocy bezdomnej, która następnego dnia zmarła po przewiezieniu do szpitala. Białostocka policja sprawdza czy spóźniona pomoc medyczna mogła przyczynić się do śmierci 50-letniej białostoczanki.
23.09.2003 | aktual.: 23.09.2003 06:25
Policja 3-krotnie wzywała do bezdomnej karetkę pogotowia. Pierwszy raz kobieta trafiła do dyżurnego lekarza pogotowia chirurgicznego już w sobotę. Zawiadomieni przez przechodniów policjanci znaleźli ją z urazami głowy i nogi w centrum miasta. Lekarz dyżurny ambulatorium chirurgicznego nie chciał jednak wówczas nawet zbadać pacjentki. Zespołowi pogotowia kazał najpierw umyć kobietę. Dyspozytorka obdzwoniła wówczas wszystkie schroniska dla bezdomnych w Białymstoku i nigdzie nie można było zawieźć kobiety, aby ją umyć. Ta w końcu uciekła z karetki.
Pełniący w tym czasie dyżur lekarz w pogotowiu chirurgicznym kategorycznie nie chciał rozmawiać z reporterem Polskiego Radia Białystok na temat odmowy zbadania przywiezionej przez karetkę kobiety. Stwierdził, że ma takie prawo i odesłał reportera do przełożonych. Na pytanie, kto jest kierownikiem przychodni, odpowiedział, że właśnie on.
Jego przełożona dyrektor Miejskiego Zespołu Opieki Zdrowotnej Krystyna Kulesza-Huryń od reportera Polskiego Radia Białystok dowiedziała się, że jej lekarz dyżurny odmówił zbadania pacjentki, bo była brudna. Powiedziała, że nie zna faktów, ale zbada sprawę. Była zaskoczona odmową przyjęcia pacjentki przez dyżurnego chirurga, ale jak dodała, bezdomna z tego powodu nie skarżyła się. Dyrektor MZOZ nie wiedziała jeszcze, że kobieta zmarła. Gdyby chirurg przyjął tę bezdomną, być może następnego dnia w niedzielę nie znaleziono by jej ponownie w centrum miasta. Wówczas to policjanci po raz drugi wezwali pogotowie. Lekarz najpierw nie chciał zabrać kobiety, bo była agresywna i nie zgadzała się na odwiezienie do szpitala.
Jego zdaniem obrażenia nie zagrażały zdrowiu, a tym bardziej życiu kobiety. Kiedy karetka odjechała, policjanci ponownie wezwali ją i przekonali w końcu lekarza by wbrew woli kobiety zawiózł ją do szpitala wojewódzkiego w Białymstoku.
Pełniąca dyżur lekarka w internistycznej izbie przyjęć powiedziała reporterowi Polskiego Radia Białystok , że pacjentkę umieszczono w wannie. Trzeba było jej obciąć kołtun z włosów na głowie, by odsłonić ranę. W czasie mycia u kobiety nastąpiło zatrzymanie krążenia krwi i oddechu. Podjęta reanimacja okazała się bezskuteczna. Pacjentka zmarła po godzinie po przywiezieniu jej do izby przyjęć szpitala wojewódzkiego w Białymstoku.
Lekarz ze szpitala uważa, że przyczyną zgonu mógł być alkoholizm i skrajne wycieńczenie organizmu spowodowane nadużyciem alkoholu, a także zapalenie mózgu. Kobieta miała otwartą ranę głowy w okolicy potylicy, blisko mózgu.
Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Dopiero sekcja zwłok wykaże, co rzeczywiście było przyczyną śmierci i jaki wpływ mogło mieć nieudzielenie kobiecie na czas pomocy.