Białostoccy propagatorzy faszyzmu nie pójdą siedzieć
Sąd Apelacyjny w Białymstoku złagodził kary wobec trzech młodych mieszkańców miasta, oskarżonych o propagowanie faszyzmu i nienawiści na tle rasowym. Wykonanie orzeczonych w pierwszej instancji kar więzienia sąd warunkowo zawiesił na pięć lat, orzekł również dozór kuratorski wobec skazanych.
20.10.2009 | aktual.: 20.10.2009 16:44
Wyrok jest prawomocny. Proces dotyczył malowania na murach i pomnikach m.in. swastyk, napisów "SS" czy antyżydowskich haseł. Ponad dwa lata temu pojawiły się one w różnych częściach miasta, m.in. na pomniku ofiar bohaterów białostockiego getta i żydowskim cmentarzu.
Jesienią 2007 roku w związku ze sprawą zatrzymano blisko 20 osób. Większość z nich to nieletni, którzy za swe czyny odpowiadali przed sądem dla nieletnich. Sześć nieco starszych osób stanęło przed sądem okręgowym, w międzyczasie sprawę jednej z dwóch oskarżonych w tej grupie kobiet, sąd wyłączył do odrębnego postępowania (została skazana w zawieszeniu).
W procesie głównym w styczniu tego roku białostocki sąd okręgowy orzekł kary od roku do roku i ośmiu miesięcy więzienia wobec trzech osób identyfikujących się z subkulturą skinheadów, dwie kolejne uniewinnił. Jednocześnie sąd pierwszej instancji nie zgodził się z argumentacją prokuratury, że była to zorganizowana grupa przestępcza w definicji kodeksu karnego, choć przyznał, że była to grupa o nazwie "IV Edycja" działająca w środowisku skinheadów.
Z tą argumentacją zgodził się Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Jak przypomniał sędzia Jacek Dunikowski, była to grupa młodzieży, 15-17-latków.
- Jeżeli subkultura młodzieżowa ma być oceniana z punktu widzenia prawa karnego jako zorganizowana grupa przestępcza, dlaczego organy ścigania nie prowadzą postępowania przeciwko dorosłym skinheadom? Dlaczego brak jest organów ścigania na stadionach piłkarskich, gdzie takie grupy można łatwo zidentyfikować, a kieruje się reakcję, represję karną wobec małoletnich, wobec tych najmłodszych, których udało się złapać - pytał sędzia Dunikowski.
Mówiąc o warunkowym zawieszeniu wykonania kary przewodniczący mówił, że "nie można oprzeć się wrażeniu", iż w tej sprawie, m.in. ze względu na zainteresowanie medialne, kara bezwzględnego więzienia w pierwszej instancji jest "jakąś karą za wszystkie ekscesy, jakie miały miejsce w Białymstoku na tle nienawiści wyznaniowych czy rasowych".
Dlatego sąd uznał, że tym oskarżonym, wówczas 17-latkom, kara bezwzględnego więzienia "się nie należy". Sędzia Dunikowski uzasadniał, że sankcja prawna za ich przestępstwa to 2-3 lata, a nie 8-10 lat. - Za poglądy nie ma odpowiedzialności karnej - mówił dodając, że niektóre fragmenty uzasadnienia sądu pierwszej instancji wskazują, że sąd "jakby wymierzył tę karę za myśli i poglądy". Zaznaczył też, że skazani byli tymczasowo aresztowani i odczuli tego skutki. Dwaj z nich teraz deklarują, że uczą się, pracują i nie mają kontaktu z subkulturą.
Sędzia Dunikowski, podkreślając że na sali sądowej są media, dodał, że remedium na problemy wychowawcze członków subkultur młodzieżowych nie może być ich umieszczanie w więzieniach.
- Wydaje się, iż zainteresowanie opinii publicznej, szczególnie mediów, zaczyna się wtedy, gdy dochodzi do jakichś ekscesów. Młodzi ludzie, którzy mają problemy wychowawcze, ze zdekompletowanych rodzin, nie budzą zainteresowania wtedy, kiedy się nic nie stanie - dodał Jacek Dunikowski.