Białoruski tygodnik o Kaczyńskich
Informując o objęciu stanowiska premiera przez Jarosława Kaczyńskiego niezależny białoruski tygodnik "Biełgazieta" zastanawia się, jak to możliwe, że w dojrzałych demokracjach "zachodzą takie same procesy, jakie obserwuje się w azjatyckich monarchiach".
17.07.2006 | aktual.: 17.07.2006 18:58
"Ktoś jeszcze ośmiela się podejrzewać białoruskiego prezydenta (Alaksandra Łukaszenkę), że szykuje własnego syna na następcę? No cóż, przynajmniej nie mianował go premierem już w czasie własnych rządów" - wskazuje tygodnik, opisując okoliczności, w jakich doszło do - jak to określa - "interesującej konfiguracji" na polskiej scenie politycznej.
"Na tym tle nasuwają się całkiem poważne pytania: dlaczego w demokratycznych krajach w wyniku realizacji przejrzystych norm i procedur wyborczych zachodzą takie same procesy, jakie obserwuje się w skwarnych azjatyckich monarchiach? Jak dochodzi do tego, że w dojrzałych demokracjach, gdzie wyborca zahartowany jest licznymi bitwami o jego umysł, powstają rządzące dynastie, w porównaniu z którymi podejrzenia niektórych politologów, że w przyszłych wyborach prezydenckich weźmie udział Łukaszenka młodszy, to dziecięce gaworzenie?" - pisze tygodnik.
"I czy wielka polityka we wszystkich krajach - od skrajnie totalitarnych po w pełni demokratyczne - nie jest przejawem tego samego porządku?" - pyta autor, Rodion Raskolnikow, w artykule pt. "Kaczyńskich nigdy za wiele" ("Kaczyńskich mnogo nie bywajet").
Białoruski tygodnik przypomina, że jeszcze w 2005 roku Jarosław Kaczyński "wzniósł się ponad ambicje, rezygnując ze stanowiska premiera na rzecz prezydenckiego urzędu brata". "Bliźniakom wydawało się wówczas, że nieładnie byłoby, gdyby dwaj krewni zajmowali stanowiska premiera i prezydenta" - pisze.
Dodaje, że Lech Kaczyński mówił wtedy, że "byłoby to ograniczenie praw obywatelskich". Opisując następnie nominację Jarosława Kaczyńskiego na premiera cytuje jego wypowiedź, że mianowanie kogoś innego byłoby gorszym rozwiązaniem.
"Polacy tymczasem z zadowoleniem oglądają film 'O dwóch takich, co ukradli księżyc'" - pisze "Biełgazieta", wyjaśniając, że film mówi o "dwóch nicponiach, którzy zamierzają ukraść satelitę Ziemi, by nie pracować". "Polskie gazety ironizują, że wraz z mianowaniem nowego premiera kraj stał się 'jednojajowy'" - dodaje tygodnik.
"Bliźniacy na tyle ostro przeżywają krytykę 'rodzinnej' nominacji, że niedawno Lech Kaczyński odwołał nawet wizytę w Niemczech z powodu artykułu w berlińskiej gazecie" - pisze białoruski tygodnik, przypominając kontrowersje wokół publikacji w "Tageszeitung".
Drugi z ukazujących się w poniedziałek niezależnych tygodników, "Biełorusy i rynok", zwraca uwagę, że nominacja Jarosława Kaczyńskiego oznacza centralizację władzy w rękach PiS.
Przypomina, że PiS obiecywał "przywrócenie porządku w kraju i przejrzystość życia państwowego, zreformowanie aparatu sprawiedliwości i policji, a także przywrócenie Polakom poczucia godności". "Z drugiej strony partia kojarzy się z dość ostrym stanowiskiem w polityce zagranicznej, często z nietolerancją, wypływającą z przekonania, że Polska powinna aktywniej bronić swych interesów na arenie międzynarodowej" - pisze.
"Biełorusy i rynok" wyraża przypuszczenie, że Polska będzie kontynuować politykę przyciągania uwagi Europy i świata do "kwestii białoruskiej". Tygodnik przypomina, że PiS konsekwentnie opowiadał się za demokratycznymi przemianami na Białorusi, a przedstawiciele partii "mają pod swoją kuratelą szereg związanych z tym projektów".