Białoruś: wyroki dyktuje prezydent
Na Białorusi nie ma gwarancji sprawiedliwego procesu dla opozycjonistów. Sądy wydają wyroki takie, jak chce prezydent Aleksander Łukaszenka - twierdzi prezes Fundacji Helsińskiej Marek Nowicki.
W imieniu Fundacji, zajmującej się ochroną praw człowieka, Nowicki obserwuje w warszawskim Sądzie Okręgowym proces w sprawie ekstradycji białoruskiego biznesmena Leonida Wołka.
Sąd rozpatruje w czwartek wniosek Białorusi o wydanie Wołka, który wspierał tam w latach 90. opozycyjną działalność polityczną, kulturalną i media. Białoruska prokuratura zarzuca mu przestępstwa finansowe.
Wołk odpiera te zarzuty. Twierdzi, że nie popełnił przestępstwa, a sprawa ma charakter polityczny i jest represją za antyprezydencką działalność. Argumentuje też, że od 1998 r. jest obywatelem Izraela - zrzekł się obywatelstwa Białorusi i w związku z tym nie może być wydany temu krajowi przez polski rząd.
Prezes Fundacji Helsińskiej powiedział, że Łukaszenka usiłuje przed wyborami prezydenckimi "wyłapać" wszystkich swoich potencjalnych konkurentów, a nawet wspierających ich finansowo biznesmenów. Mechanizm działania białoruskiej prokuratury jest od dawna taki sam: przysyła Polsce list gończy, a gdy my mówimy: przedstawcie dowody, polski niezawisły sąd skaże go, jeśli uzna za winnego - wtedy Białoruś milknie - mówił Nowicki.(aw)