"Nieodwracalne skutki". Białoruś dostała ostrzeżenie z Kijowa
Ukraińskie MSZ wezwało Białoruś do wycofania wojsk z granicy. Kijów ostrzega, że w razie jej naruszenia podjęte zostaną "niezbędne środki obronne". Były oficer armii białoruskiej, płk Waleryj Sachaszczyk, ostrzega, że ewentualny atak na Ukrainę mógłby mieć nieodwracalne skutki dla reżimu Alaksandra Łukaszenki.
Kijów wydał ostrzeżenie dla Mińska w związku z niedawnym nagromadzeniem sił białoruskich na granicy z Ukrainą. Ukraińskie służby wywiadowcze poinformowały 25 sierpnia, że Białoruś zgromadziła siły w obwodzie homelskim (który graniczy z północną Ukrainą) i rozmieściła tam "znaczną liczbę" personelu, w tym siły specjalne (prawdopodobnie jednostki Specnazu), broń, sprzęt wojskowy i bojowników z byłej Grupy Wagnera.
Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że siły białoruskie zostały rozmieszczone "pod pretekstem ćwiczeń wojskowych w pobliżu granicy z Ukrainą i znajdują się szczególnie blisko elektrowni jądrowej w Czarnobylu", co budzi obawy o bezpieczeństwo Ukrainy.
Ukraińskie MSZ wezwało Białoruś do wycofania wojsk z granicy i ostrzegło, że "jakiekolwiek naruszenie ukraińskiej granicy państwowej skłoni Ukrainę do podjęcia niezbędnych środków obronnych zgodnie z prawem międzynarodowym".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina umacnia obszar graniczny z Białorusią
Ukraińskie MSZ przestrzegło również Białoruś przed uleganiem rosyjskiej presji i wspieraniem rosyjskich wysiłków wojennych przeciwko Ukrainie.
Rzecznik ukraińskiej Państwowej Służby Granicznej Andrij Demczenko ogłosił 26 sierpnia, że w odpowiedzi siły ukraińskie umacniają obszar graniczny z Białorusią.
"Nieodwracalne skutki" dla reżimu Łukaszenki
Były oficer armii białoruskiej, płk Waleryj Sachaszczyk, który od lat mieszka w Polsce, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" ostrzega, że ewentualny atak na Ukrainę mógłby mieć "nieodwracalne skutki" dla reżimu Łukaszenki.
- Z moich informacji wynika, że znajduje się tam na razie nieco ponad tysiąc żołnierzy. Trudno mówić o jakiejś grupie uderzeniowej. Myślę, że to, co robi Łukaszenka, ma cele propagandowo-polityczne, a nie wojskowe - mówi "Rzeczpospolitej" były dowódca 38. brygady szturmowo-desantowej w Brześciu.
Dodaje, że ewentualny udział Białorusi przebiegu wojny istotnie nie zmieni. - Zmienić się natomiast może sytuacja wewnątrz kraju, gdy młodzi chłopcy zaczną powracać w czarnych workach - podkreśla.
Wojskowy przyznaje, że białoruska armia zmaga się z brakiem motywacji i doświadczenia bojowego. - Wielokrotnie widziałem, jak zachowują się chłopcy, którzy po raz pierwszy mieli do czynienia z działaniami bojowymi. Panikują z byle powodu. Trudno byłoby im wykonywać jakieś zadania - mówi Sachaszczyk.