"Nieodwracalne skutki". Białoruś dostała ostrzeżenie z Kijowa
Ukraińskie MSZ wezwało Białoruś do wycofania wojsk z granicy. Kijów ostrzega, że w razie jej naruszenia podjęte zostaną "niezbędne środki obronne". Były oficer armii białoruskiej, płk Waleryj Sachaszczyk, ostrzega, że ewentualny atak na Ukrainę mógłby mieć nieodwracalne skutki dla reżimu Alaksandra Łukaszenki.
27.08.2024 | aktual.: 27.08.2024 10:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kijów wydał ostrzeżenie dla Mińska w związku z niedawnym nagromadzeniem sił białoruskich na granicy z Ukrainą. Ukraińskie służby wywiadowcze poinformowały 25 sierpnia, że Białoruś zgromadziła siły w obwodzie homelskim (który graniczy z północną Ukrainą) i rozmieściła tam "znaczną liczbę" personelu, w tym siły specjalne (prawdopodobnie jednostki Specnazu), broń, sprzęt wojskowy i bojowników z byłej Grupy Wagnera.
Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że siły białoruskie zostały rozmieszczone "pod pretekstem ćwiczeń wojskowych w pobliżu granicy z Ukrainą i znajdują się szczególnie blisko elektrowni jądrowej w Czarnobylu", co budzi obawy o bezpieczeństwo Ukrainy.
Ukraińskie MSZ wezwało Białoruś do wycofania wojsk z granicy i ostrzegło, że "jakiekolwiek naruszenie ukraińskiej granicy państwowej skłoni Ukrainę do podjęcia niezbędnych środków obronnych zgodnie z prawem międzynarodowym".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina umacnia obszar graniczny z Białorusią
Ukraińskie MSZ przestrzegło również Białoruś przed uleganiem rosyjskiej presji i wspieraniem rosyjskich wysiłków wojennych przeciwko Ukrainie.
Rzecznik ukraińskiej Państwowej Służby Granicznej Andrij Demczenko ogłosił 26 sierpnia, że w odpowiedzi siły ukraińskie umacniają obszar graniczny z Białorusią.
"Nieodwracalne skutki" dla reżimu Łukaszenki
Były oficer armii białoruskiej, płk Waleryj Sachaszczyk, który od lat mieszka w Polsce, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" ostrzega, że ewentualny atak na Ukrainę mógłby mieć "nieodwracalne skutki" dla reżimu Łukaszenki.
- Z moich informacji wynika, że znajduje się tam na razie nieco ponad tysiąc żołnierzy. Trudno mówić o jakiejś grupie uderzeniowej. Myślę, że to, co robi Łukaszenka, ma cele propagandowo-polityczne, a nie wojskowe - mówi "Rzeczpospolitej" były dowódca 38. brygady szturmowo-desantowej w Brześciu.
Dodaje, że ewentualny udział Białorusi przebiegu wojny istotnie nie zmieni. - Zmienić się natomiast może sytuacja wewnątrz kraju, gdy młodzi chłopcy zaczną powracać w czarnych workach - podkreśla.
Wojskowy przyznaje, że białoruska armia zmaga się z brakiem motywacji i doświadczenia bojowego. - Wielokrotnie widziałem, jak zachowują się chłopcy, którzy po raz pierwszy mieli do czynienia z działaniami bojowymi. Panikują z byle powodu. Trudno byłoby im wykonywać jakieś zadania - mówi Sachaszczyk.