Białoruś odrzuca oskarżenia władz Polski
Białoruś odrzuca oskarżenia polskich
władz, jakoby jej służby zatrzymując attache wojskowego w Mińsku,
pułkownika Kazimierza Witaszczyka, naruszyły normy wynikające z
prawa międzynarodowego.
"Funkcjonariusze KGB, którzy zatrzymali polskiego attache wojskowego, nie naruszyli konwencji, ponieważ w momencie zatrzymania dyplomata nie był w stanie przedstawić akredytacji dyplomatycznej" - powiedział agencji Interfax rzecznik białoruskiego KGB Aleksandr Bazanow.
Przywileje i immunitety dyplomatyczne reguluje Konwencja Wiedeńska o Stosunkach Dyplomatycznych z 1961 roku. Polska uważa, że Białoruś nie miała prawa zatrzymywać Witaszczyka, nawet jeżeli podejrzewała go o działalność szpiegowską.
"Zatrzymanie dyplomaty odbyło się z naruszeniem norm wynikających z traktatów międzynarodowych, których stroną jest Białoruś. Protest w tej sprawie złożył władzom w Mińsku ambasador RP" - napisało w oświadczeniu polskie MSZ.
Tymczasem białoruska telewizja podała w czwartek wieczorem - jak relacjonuje Interfax - że Witaszczyk miał posiadać w momencie zatrzymania białoruskie dokumenty z pieczątką "ściśle tajne".
"Są to zwłaszcza dokumenty dotyczące struktury i uzbrojenia poszczególnych jednostek i oddziałów armii białoruskiej. Mają one znaczący interes dla zagranicznych służb specjalnych" - poinformowano w telewizji.