Białoruś. Laureat Grand Press Photo 2020 Witold Dobrowolski zatrzymany. Pracownicy Biełaruś-1 odchodzą z pracy
Spływają kolejne doniesienia z Białorusi, gdzie trwają protesty po wyborach prezydenckich. Witold Dobrowolski, który jest laureatem Grand Press Photo 2020, został zatrzymany. Tymczasem kolejni dziennikarze z białoruskiej państwowej telewizji rezygnują z pracy w ramach protestu.
13.08.2020 09:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O sprawie informuje portal Press.pl, który powołuje się na słowa Doroty Zielińskiej, zajmującej się działalnością międzynarodową SDP, którego Dobrowolski jest członkiem. Stowarzyszenie nie ma z nim kontaktu, wszystko wskazuje na to, że został zatrzymany.
- SDP apeluje do władz białoruskich o natychmiastowe uwolnienie dziennikarzy. Imiennie o Witolda Dobrowolskiego upominamy się też w oświadczeniu europejskich organizacji dziennikarskich - dodała Zielińska.
Witold Dobrowolski zdobył nagrodę Grand Press Photo 2020 w kategorii Wydarzenia (Fotoreportaże) za zdjęcia protestów w Hongkongu.
Ostatnie zdjęcie, jakie zamieścił w mediach społecznościowych Dobrowolski, pochodzi z Mińska. Zostało opublikowanie w poniedziałek po południu.
Białoruś. Apel ws. dziennikarzy
Na stronie SDP pojawił się również apel, w którym podkreślono, że "stowarzyszenie stanowczo protestuje przeciwko aresztowaniom i aktom przemocy wobec dziennikarzy relacjonujących powyborcze protesty na Białorusi i apeluje do białoruskich władz o natychmiastowe i bezwarunkowe uwolnienie wszystkich dotychczas zatrzymanych dziennikarzy".
Z kolei Europejska Federacja Dziennikarzy (EFJ) w niedawnym komunikacie zacytowała słowa prezesa SDP Krzysztofa Skowrońskiego. "Domagamy się natychmiastowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych dziennikarzy, w tym zatrzymanego w Mińsku Witolda Dobrowolskiego, członka SDP, zwycięzcy Grand Press Photo 2020" - powiedział Skowroński.
Białoruś. Bunt dziennikarzy i rozkaz MSW
Jak donosi białoruska państwowa agencja BiełTA, szef MSW Białorusi Juryj Karajeu polecił w środę swoim podwładnym, by "nie ruszać dziennikarzy, oprócz przypadków, kiedy stają między łamiącymi prawo i siłami porządkowymi". - Rozumiemy, że ci ludzie również wykonują swoje zawodowe obowiązki - miał powiedzieć minister na naradzie.
Redaktor Andrzej Poczobut poinformował, że z pracy w państwowej telewizji odeszło co najmniej pięciu dziennikarzy. Wśród nich znalazł się Uładzimir Burko, który był prowadzącym w programie "Arsenał" Biełaruś-1 powiązanym z Ministerstwem Obrony. Burko miał powiedzieć podczas zwolnienia, że "nigdy nie myślał, że żołnierze i sprzęt, o których opowiadałem, mogą być użyci przeciwko własnemu narodowi".
W podobny sposób z pracą rozstał się inny dziennikarz Biełaruś-1, Jewgienij Pierlin. Redaktor miał jeszcze kilka tygodni temu agitować za Aleksandrem Łukaszenką.
Białoruś. Tysiące zatrzymanych, wśród nich Polacy
Białoruskie władze przekazały informację o zatrzymaniu 6 tys. osób. Potwierdzono też informację o śmierci manifestującego 25-latka, który trafił do szpitala w Homlu. To już druga ofiara zamieszek, które wybuchły po wyborach prezydenckich.
W środę pojawiła się informacja, że na Białorusi zatrzymano również trzech obywateli Polski. Sprawą zajmuje się MSZ i polska ambasada, wcześniej o pomoc apelowała matka jednego z mężczyzn.
Źródło: Press.pl