Białoruś. Dziennikarz musiał przerwać relację. "Zaczynają strzelać, muszę biec"
Protesty na Białorusi nabierają na sile. Medialne doniesienia mówią o wyjątkowo niebezpiecznej sytuacji w Mińsku. Relację z tego miasta na antenie TVN24 prowadził Sławomir Sierakowski z "Krytyki Politycznej". W pewnym momencie dziennikarz musiał się ukryć i zerwał połączenie. Stacja połączyła się z nim po 10 minutach.
11.08.2020 | aktual.: 11.08.2020 02:33
Protesty na Białorusi stają się coraz bardziej brutalne. Milicja oraz wojsko użyły karabinów i granatów hukowych przeciwko protestującym, którzy manifestowali w wielu miastach kraju niezadowolenie z powodu wyników wyborów prezydenckich. Te po raz kolejny wygrał Aleksander Łukaszenka, który rządzi państwem od 26 lat.
Białoruś. Sierakowski nadawał z Mińska. Musiał zerwać połączenie
Wydarzenia w stolicy Białorusi - Mińsku - relacjonował na antenie TVN24 Sławomir Sierakowski z "Krytyki Politycznej". - Widzę szyki OMON-u, nie mają tarcz, ale są chyba dużo bardziej uzbrojeni niż w niedzielę, mają długie strzelby, granaty hukowe. Co jakiś czas wybierają miejsca, do których strzelają - mówił Sierakowski.
Sytuacja zmieniła się w zaledwie kilka sekund. - Niestety ruszyli ci OMON-owcy i zaczynają strzelać, zaczynają gonić ludzi. Muszę biec, to ja się chyba rozłączam, do widzenia - powiedział Sierakowski i zerwał połączenie.
Białoruś. Sławomir Sierakowski: To była brutalna pacyfikacja
Nawiązać łączność dopiero po 10 minutach, gdy dziennikarz "Krytyki Politycznej" uciekł do mieszkania na trzecim piętrze jednego z bloków.
- To była brutalna pacyfikacja, zaczęli na nas biec zwartymi szeregami, bez żadnego ostrzeżenia, wcześniej było tak, że były granaty hukowe, rozbłyskowe i zaczęli posuwać się powoli. Teraz oni po prostu natarli i zaczęli walić w nas z gum - tłumaczył na antenie TVN24 Sławomir Sierakowski.
Jak dodał, z informacji, które otrzymał od znajomych, najgorzej wygląda sytuacja w centrum Mińska. - Obecnie znajduję się na trzecim piętrze bloku. W odległości 40 metrów od siebie mam ludzi z długą bronią. Chodzą, strzelają i wyłapują ludzi. To wojsko i milicja - powiedział. - Wojsko idzie do centrum Mińska - dodał.