Bezrobotny nie dostanie odszkodowania od rządu
Jerzy Kisiel nie dostanie od rządu 48 tys. zł odszkodowania za pozostawanie bez pracy - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie, oddalając jego pozew przeciw skarbowi państwa. Pełnomocnik Kisiela zapowiada apelację.
12.08.2003 | aktual.: 12.08.2003 18:47
52-letni hutnik, mieszkaniec Górnego Śląska, od trzech lat szuka pracy; ma też żonę i córkę, które są bezrobotne. Swoje roszczenia wobec skarbu państwa, reprezentowanego przez premiera, wywodził z Kodeksu cywilnego oraz z Konstytucji, które - jego zdaniem - pozwalają mu dochodzić roszczeń od "sprawcy wyrządzonej szkody". Kisiel wyliczył ją na 48 tys. zł (plus ustawowe odsetki od daty wpłynięcia pozwu). Do obliczenia posłużyła mu kwota 1739,10 zł minimum socjalnego dla rodziny z jednym dzieckiem, pomnożona przez okres pozostawania na bezrobociu, minus suma zasiłku rodzinnego wypłacanego co miesiąc jego żonie.
Sąd oddalił powództwo, uznając, że prawo cywilne nie ma tu zastosowania, a artykuły Konstytucji nie mogą stanowić "samoistnej podstawy roszczenia" przed sądem cywilnym. Sąd podkreślił, że sam pozwany przyznał, iż mógł znaleźć jakiekolwiek zatrudnienie, ale szukał pracy zgodnej ze swą specjalnością i odpowiednio wynagradzanej.
Pełnomocnik Kisiela, który nie stawił się na ogłoszeniu wyroku, mec. Henryk Dzido (senator "Samoobrony") zapowiedział apelację. "Trudno mi się zgodzić z tym, że sama Konstytucja nie może być podstawą roszczenia" - powiedział dziennikarzom.