Bezpieczeństwo kraju na łasce Orlenu
Problemem są nie tylko dostawy ropy. Jest i
inna kwestia. Minister gospodarki idzie producentom paliw na rękę:
zezwala im, aby w coraz większym stopniu gromadzili zapasy w
postaci ropy zamiast w benzynie i oleju napędowym. Zyskują na tym
rafinerie, ale w razie klęski żywiołowej na surowej ropie nie
pojedzie ani żaden samochód, ani nawet czołg. Czy dla rządu
interesy nafciarzy są ważniejsze niż bezpieczeństwo energetyczne
kraju? - zastanawia się "Gazeta Prawna".
27.01.2005 | aktual.: 27.01.2005 06:26
Kraje Unii Europejskiej muszą utrzymywać 90-dniowe zapasy paliw ciekłych, które mogą być wykorzystane w razie pojawienia się nieprzewidzianych zdarzeń lub klęsk żywiołowych. Polska wynegocjowała okres przejściowy - zobowiązała się, że taki poziom zapasów osiągniemy w 2008 r. Do systematycznego gromadzenia i utrzymywania zapasów zobowiązani są producenci i importerzy paliw. Doszło jednak do tego, że interesy rafinerii stały się ważniejsze niż bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju. Sprzyja temu rozporządzenie ministra gospodarki z 14 czerwca 2002 r. Stwierdzono w nim, że producent paliw może tworzyć do 80% zapasów w postaci ropy naftowej i półproduktów z tego surowca, a konkretne decyzje w tej sprawie, na wniosek producenta, podejmuje corocznie minister gospodarki - pisze dziennik.
Z informacji, do których dotarła "Gazeta Prawna", wynika, że z roku na rok minister gospodarki jest coraz łaskawszy dla producentów paliw. Jeszcze w 2002 r. w zapasach obowiązkowych zgromadzonych przez PKN Orlen po 50% przypadało na paliwa i na ropę. W roku następnym minister zgodził się, aby w zapasach płockiej rafinerii 60% przypadało na ropę, a tylko 40% na paliwa. Zmiana struktury zapasów spowodowała, że w 2003 r. PKN Orlen zarobił na tym 8 mln zł (informuje o tym w swoim raporcie). W roku ubiegłym zyski Orlenu z tym związane były prawdopodobnie jeszcze większe, gdyż minister dopuścił, aby w tej firmie zapasy w ropie wzrosły do 62,53%. Natomiast w Grupie Lotos wskaźnik ten wyniósł 54,99% - podaje gazeta.
"W Polsce mamy praktycznie dwie duże rafinerie. Nie można wykluczyć poważnej awarii w jednej z nich lub innego zdarzenia, które mogłoby na dłużej wstrzymać produkcję benzyn i oleju napędowego. Dlatego uważamy, że ze względu na bezpieczeństwo energetyczne kraju większość zapasów powinny stanowić gotowe paliwa, a nie ropa" - powiedział "Gazecie Prawnej" Stanisław Łańcucki, dyrektor w Nafcie Polskiej.