Bezpańskie żółwie bez szans na legalizację
Cztery żółwie czerwonolice, podrzucone w końcu ubiegłego roku do Palmiarni Miejskiej w Gliwicach, nie mają szans na legalizację. Po kilku tygodniach analiz okazało się, że prawo nie daje możliwości rejestracji zwierząt niewiadomego pochodzenia. Pracownicy palmiarni zapewniają, że podrzutkom - choć wciąż nielegalnym - nie stanie się krzywda.
O wykładnię prawną w tej sprawie wystąpił do resortu środowiska Urząd Miejski w Gliwicach. Pracownicy magistratu mieli wątpliwości, czy zgodnie z przepisami Unii Europejskiej można wpisać podrzucone żółwie do ustawowego rejestru zwierząt, skoro nie ma żadnych dokumentów potwierdzających legalność ich pochodzenia.
Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, zwierzęta wpisuje się do rejestru na podstawie przedłożonych przez ich właściciela dokumentów. Gliwicki magistrat oczekiwał, że ministerialni eksperci wyjaśnią, w jaki sposób można zalegalizować żółwie niewiadomego pochodzenia. Okazało się, że to niemożliwe.
Urząd Miasta opublikował otrzymaną z Departamentu Ochrony Przyrody ministerstwa odpowiedź. Wynika z niej, że zwierzę trzeba zgłosić do rejestru, a do wniosku należy bezwzględnie dołączyć zezwolenie na import zwierzęcia do kraju, bądź zezwolenie na schwytanie zwierzęcia w środowisku.
W przypadku braku takich zezwoleń należy posłużyć się dokumentem wydanym przez powiatowego lekarza weterynarii, potwierdzającego urodzenie zwierzęcia w hodowli albo innym dokumentem stwierdzającym legalność jego pochodzenia. Możliwość zarejestrowania zwierząt bez tych dokumentów wygasła z początkiem listopada 2004 roku.
Resort nie sprecyzował, co w takim razie zrobić z żółwiami, skoro prawo nakazuje wpisanie ich do rejestru, a jednocześnie uniemożliwia to, wobec braku wymaganych dokumentów.
Podrzucone żółwie nie będą więc mogły zostać zalegalizowane. Z powodu luki prawnej w naszym ustawodawstwie nie wiadomo, co zrobić z gadami niewiadomego pochodzenia. Decyzja w tej sprawie będzie teraz należeć do pracowników Palmiarni Miejskiej - skomentował rzecznik Urzędu Miasta w Gliwicach, Marek Jarzębowski.
Decyzji co dalej jeszcze nie podjęliśmy, ale mogę zapewnić, że żółwiom żadna krzywda się nie stanie - powiedziała kierowniczka gliwickiej palmiarni, Ewa Tyczyńska.
Kłopotliwe żółwie zostały przebadane - są zdrowe. W palmiarni, gdzie mogą je oglądać zwiedzający, mają zapewnioną fachową opiekę. Pracownicy palmiarni nie narzekają na nowych lokatorów choć przyznają, że podrzucanie przez zwiedzających niechcianych zwierząt do palmiarni jest kłopotliwe i nie powinno mieć miejsca.