"Bezkarność plus". Prawnicy: PiS chce zastąpić sędziów, by zalegalizować bezprawie

- Rządzący próbują zastąpić wymiar sprawiedliwości. Władza chce zmieniać wyroki, które się nie podobają – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Wojciech Hermeliński, były szef Państwowej Komisji Wyborczej. Chodzi o przedstawiony przez PiS projekt ustawy ws. prezydenckich wyborów kopertowych w 2020 roku. Posłowie chcieliby nim zalegalizować przekazanie spisu wyborców Poczcie Polskiej przez niektórych samorządowców. – To niedopuszczalne – podkreśla konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski. Nieoficjalnie słychać, że ustawa może mieć ukryty cel.

Jarosław Kaczyński w Sejmie. Obok niego Ryszard Terlecki i Mariusz Błaszczak
Jarosław Kaczyński w Sejmie. Obok niego Ryszard Terlecki i Mariusz Błaszczak
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Mateusz Marek
Patryk Michalski

21.10.2022 18:58

Projekt ustawy grupy posłów Prawa i Sprawiedliwości o legalności działań organów gminy zaangażowanych w organizację wyborów prezydenckich w 2020 r., nazywany przez opozycję "Bezkarność plus", na nowo uruchomił dyskusję na temat prezydenckich wyborów kopertowych. Choć korespondencyjne głosowanie ostatecznie się nie odbyło, kosztowało nas ponad 70 mln zł. W związku z pandemią COVID-19 premier polecił Poczcie Polskiej przygotowanie wyborów, a ta domagała się od gmin przekazania spisu wyborców.

Według propozycji partii rządzącej wójt, burmistrz lub prezydent miasta, który w czasie stanu epidemii przekazał Poczcie Polskiej spis wyborców w związku z wyborami prezydenckimi, nie popełnił przestępstwa. Już trwające postępowania w takich sprawach mają być umorzone, a zapadłe wyroki - zatarte. Prawnicy nie mają wątpliwości, że takie rozwiązanie jest kuriozalne i niezgodne z Konstytucją. Tym bardziej, że w sprawie wójta gminy Wapno zapadł już prawomocny wyrok. Sąd uznał, że samorządowiec przekroczył uprawnienia, jednak umorzył postępowanie na rok próby i nakazał zapłacenie 2 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Dr hab. Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezes Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego, zwraca uwagę, że w jednym z proponowanych przepisów kluczowy i bezprecedensowy jest czas przeszły. "Próba zalegalizowania bezprawia organów władzy z mocą wsteczną jest nadaremna, ta ustawa jest niekonstytucyjna i nie może zadziałać wstecz. Próba rozstrzygania przez Sejm czynu konkretnej osoby i decydowania o konkretnej sprawie karnej jest absolutnym, konstytucyjnym bezprawiem" – podkreśla.

"Absolutnie niedopuszczalne"

W tej sprawie wątpliwości nie ma też prof. dr hab. Ryszard Piotrowski. Konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że jest to projekt niezgodny z Konstytucją, bo bezprawie próbuje zmienić w prawo. Prof. Piotrowski wyjaśnia, że abolicja, czyli odstąpienie od ścigania określonej kategorii przestępstw, może być stosowana, ale musi mieć związek z fundamentalnymi wartościami dla państwa prawa, np. powinna odnosić się do praw człowieka.

- Przedstawiony przykład abolicji - choć to słowo w ustawie nie pada - jest absolutnie niedopuszczalny, ponieważ jest pozbawiony jakiegokolwiek związku z podstawowymi wartościami konstytucyjnymi. Dobro, które poświęcamy, nie może być większe niż to, które chronimy. Przeprowadzenie wyborów przy pomocy listonoszy nie stoi nad prawem obywateli do prywatności. Tymczasem projekt ustawy mówi, że nasi ludzie wykonywali nasze polecenia i nie pozwolimy ich teraz ścigać zgodnie z zasadą "Nasze my drzewo na naszym torze ładujemy na nasze wagony", jak swego czasu pisał Włodzimierz Majakowski na temat czynu sobotniego. Ale to pozostaje poza standardami demokratycznego państwa prawnego - zaznacza ekspert.

Konstytucjonalista zwraca uwagę, że byłoby to jedno z wielu naruszeń Konstytucji w tym projekcie. Chodzi m.in. o art. 2, który mówi o tym, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym.

Ekspert podkreśla też, że bezprawne działania ws. wyborów kopertowych były oczywiste, bo ostrzegali przed nimi prawnicy, w tym on sam: - W mojej opinii do Senatu pisałem, że udostępnianie danych osobowych obywateli bez należytej troski nie ma nic wspólnego z przeprowadzaniem wyborów oraz że władza publiczna nie może według swojego uznania narażać prawa do prywatności. Władze nie działały na podstawie i w granicach prawa, więc teraz autorzy ustawy wysyłają nam następującą wiadomość: Jak będziemy chcieli, zmienimy prawo tak, żeby działanie bezprawne stało się działaniem legalnym.

- Dodatkowo projektodawca mówi, że chce zmienić prawo, bo nie podobają mu się wyroki sądów. To jest naruszenie art. 10 Konstytucji – zasady podziału władz. To, że ustawodawcy nie podobają się wyroki sądów, nie znaczy, że może ingerować w ich treść. To jest również naruszenie art. 45 Konstytucji, czyli prawa do sądu. W związku z tym projekt jest też niezgodny z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności - mówi.

Podobne zdanie ma Wojciech Hermeliński, były szef Państwowej Komisji Wyborczej i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. On również przestrzegał rządzących przed przeprowadzaniem wyborów kopertowych i podkreślał, że jedyną uprawnioną do tego instytucją jest PKW. - Rządzący tym projektem ustawy jasno mówią, że władza nie będzie szanowała wyroków, które się jej nie podobają. Idąc tym tropem można się spodziewać, że w przyszłości posłowie ustawą będą próbowali podważać inne wyroki, które są nie po ich myśli – podkreśla.

Wymiar edukacyjny wyroków

Większość samorządowców miała bardzo poważne wątpliwości w sprawie udostępnienia spisu wyborców Poczcie Polskiej, podkreślając, że nie ma do tego ustawowej podstawy prawnej. PiS jednak wywierał w tej sprawie presję, a minister aktywów państwowych Jacek Sasin groził wójtom, burmistrzom i prezydentom miast konsekwencjami. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie we wrześniu 2020 r. uznał, że decyzja premiera o poleceniu Poczcie Polskiej przygotowania głosowania korespondencyjnego 10 maja 2020 r. była nieważna i rażąco naruszała prawo.

Posłusznych rządowi samorządowców prześwietliła Sieć Obywatelska Watchdog Polska, która zapytała wszystkie gminy w kraju, czy przekazały dane wyborców. Po zgromadzeniu danych organizacja złożyła do prokuratury 470 zawiadomień na te samorządy, które zdecydowały się na przesłanie spisu. Dotychczas zapadł jeden prawomocny wyrok we wspomnianej wcześniej sprawie wójta gminy Wapno.

- Uważam, że to było dobre rozstrzygnięcie, bo sąd wskazał, że wójt naruszył prawo, ale ze względu na niekaralność nie wymierzał kary. Chodzi o walor edukacyjny, o to, żeby sąd powiedział, że w demokracji obowiązują reguły. Nie można wprowadzać takich reguł, że jeśli organ władzy publicznej popełnia przestępstwo, to wprowadzamy kompletną bezkarność. Posłowie, którzy zgłosili ten projekt przyznają, że de facto doszło do przestępstwa. Klasa polityczna nakłaniając samorządowców do przestępstwa, chce zagwarantować, by jedni i drudzy byli kryci – komentuje w Wirtualnej Polsce Szymon Osowski, prawnik, prezes zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.

Ukryty cel ustawy?

W nieoficjalnych rozmowach dwoje posłów PiS stwierdziło, że złożenie projektu ustawy wiąże się również z obawami o wyeliminowanie samorządowców bliskich władzy z wyścigu w kolejnych wyborów samorządowych.

Skąd się biorą te wątpliwości? Politycy wskazują na zmianę w kodeksie wyborczym z 2019 r. wprowadzoną przez PiS. Według niej na wójta, burmistrza i prezydenta nie może startować m.in. osoba skazana prawomocnym wyrokiem sądu za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego. Według naszych rozmówców, istniało więc zagrożenie, że któryś z samorządowców mógłby zostać skazany na karę grzywny, co – jak wskazują – zablokowałoby im start w wyborach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prawnicy zwracają jednak uwagę, że to rozważania hipotetyczne, bo – jak pokazuje przykład wójta gminy Wapno – sąd może warunkowo umorzyć postępowanie, co jednoznacznie wskazuje na nieprawidłowości, ale nie eliminuje z wyścigu wyborczego.

Nieoficjalnie słyszymy też, że politycy PiS nie chcą, by współpracujący z nimi samorządowcy "byli ciągani po sądach", bo to może zostać wykorzystane przez ich konkurentów w przyszłości, niezależnie od rozstrzygnięcia sądu. Obawa przed wyeliminowaniem samorządowców z wyścigu wyborczego nie znalazła się w oficjalnym uzasadnieniu do projektu.

Czytamy w nim, że "działanie nakierowane na realizację konstytucyjnych obowiązków nigdy nie może być interpretowane jako niezgodne z prawem, tym bardziej jako naruszające samą ustawę zasadniczą". "Rażąco niesprawiedliwe jest to, że wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, którzy działali w zaufaniu do władzy ustawodawczej oraz władzy wykonawcze, muszą obecnie mierzyć się z kolejnymi postępowaniami karnymi, których przedmiotem jest przekazanie spisów wyborców operatorowi wyznaczonemu, a więc Poczcie Polskiej. Jest niedopuszczalnym, by organy władzy publicznej działające w interesie publicznym, realizując wartość konstytucyjną jaką jest zdrowie publiczne miałyby ponieść jakiekolwiek negatywne konsekwencje" – podkreślili posłowie PiS.

- Tę ustawę również konsultowali prawnicy i nie mają wątpliwości, że wprowadzenie takiego kontratypu jest możliwe. Powtarzam: działanie w stanie wyższej konieczności nie może być przez sądy karane. To nie jest jednolita linia orzecznicza sądu. Zdarzyły się przypadki i coś, co powinno być oczywiste, musimy podkreślić ustawą, by nikt nie był karany za działania propaństwowe. Są inne przypadki, gdy sprawa zakończyła się umorzeniem - mówił w programie "Tłit" rzecznik PiS Radosław Fogiel. Polityk nie wskazał nazwisk prawników, na których opinię się powoływał.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wybory kopertowepisbezkarność plus
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (717)