PolskaBezdomną z Poznania, koczującą przy trasie PST, wywieziono do Gdańska

Bezdomną z Poznania, koczującą przy trasie PST, wywieziono do Gdańska

Pani Elżbieta, bezdomna, która od 1,5 roku mieszkała w namiocie przy ul. Szeligowskiego w Poznaniu, została rano przewieziona do ośrodka pomocy społecznej w Gdańsku. Tak nakazał sąd.

Bezdomną z Poznania, koczującą przy trasie PST, wywieziono do Gdańska
Źródło zdjęć: © Straż Miejska w Poznaniu
Zenon Kubiak

69-letnia Elżbieta Zielińska pochodzi z Gdańska. Twierdzi, że miała tam mieszkanie, ale straciła je, bo ją oszukano. W ten sposób stała się osobą bezdomną. W połowie 2013 r. pojawiła się w Poznaniu, rozbiła namiot przy ul. Szeligowskiego przy trasie Poznańskiego Szybkiego Tramwaju i od tamtej pory to było jej miejsce zamieszkania. Nawet w korespondencji z sądem wpisywała jako swój adres "namiot przy ul. Szeligowskiego".

Mimo oferty z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, gdzie miałaby zapewniony dach nad głową i jedzenie, kobieta nie chciała się tam przenieść. Twierdziła, że w swoim niewielkim koczowisku ma wszystko, czego jej trzeba do życia.

- Niech sobie sami idą do ośrodka, może wtedy w końcu znajdą receptę na problem bezdomności. Byłam już w takim miejscu i nabawiłam się jedynie wszawicy - tak niedawno tłumaczyła swoją decyzję o pozostaniu w obecnym miejscu w rozmowie z dziennikarzem "Głosu Wielkopolskiego".

W namiocie spędziła dwie ostatnie zimy, w czasie których strażnicy miejscy regularnie do niej zaglądali, aby sprawdzić, czy nic jej nie jest.

Pod koniec stycznia Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał wyrok nakazujący przymusowe przeniesienie pani Elżbiety do jednego z gdańskich domów opieki społecznej. Wyrok wykonano wczesnym rankiem.

- Dziś w czasie przenoszenia obecni byli funkcjonariusze straży miejskiej, którzy na co dzień odwiedzali panią Zielińską (szczególnie, gdy temperatura zaczęła spadać), pracownicy MOPR, którzy wielokrotnie oferowali jej swoją pomoc. Na miejscu był również psycholog - wyjaśnia Wirtualnej Polsce Rafał Łopka z biura prasowego poznańskiego Urzędu Miasta.

Likwidacją koczowiska zajęli się strażnicy miejscy. - Zdecydowana większość zgromadzonych przedmiotów nie nadawała się do dalszego wykorzystania bądź spożycia. Wszystkie zostały komisyjnie sprawdzone w obecności pracownika sanepidu - informuje Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy poznańskiej straży miejskiej.

Przedmioty wartościowe, nadające się do dalszego wykorzystania, strażnicy spisali i zapakowali - mają zostać zawiezione pani Elżbiecie do Gdańska. Pozostałe rzeczy zostały zabrane do utylizacji przez firmę sprzątającą.

* Zenon Kubiak, Wirtualna Polska*

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (62)