Bez tańca, z gwizdami
Prawie hollywoodzka ekipa spotkała się na planie prawie hitu. Prawie robi różnicę.
05.03.2009 | aktual.: 05.03.2009 11:05
Wykształcona w Nowym Jorku Izabella Miko i mający za sobą występy w Hollywood Jacek Koman w pierwszych scenach produkcji TVN kryją twarze za okularami słonecznymi. Całkiem jakby się wstydzili. Jest czego. Choć twórcy mieli 5,5 miliona złotych, udało się im nakręcić film, w którym pozbawione gustu są nawet kostiumy.
Rzekomo głębokie przesłanie produkcji bazuje na niemiłosiernym banale: zły los może się odmienić. Zapięta pod szyję dziewica, kolekcjonerka znaczków (Miko) może przeobrazić się w namiętną tancerkę, a robotnik budowlany (Mateusz Damięcki)
w mistrza parkietu. Wystarczy znaleźć się we właściwym czasie i miejscu. To ostatnie wyraźnie pomyliły osoby odpowiedzialne za tę ekranową katastrofę. Miejsce reżysera Bruce’a Parramore’a jest w teledyskach, które dotąd kręcił (poszatkował rzekomy film o tańcu tak, że nie widać w nim tańca), scenarzysty Macieja Kowalewskiego – w wydawnictwie z książkami dla nastolatek, a Damięckiego raczej w „Tańcu z gwiazdami” niż w roli gwiazdy tańca. Wtedy za jego lekcje płaciłby tylko TVN, a tak płacimy i my. Do „Kochaj i tańcz” Polski Instytut Sztuki Filmowej utrzymujący się z naszych podatków dorzucił 1,5 miliona złotych.
- „Kochaj i tańcz”, reż. Bruce Parramore, Polska 2009, ITI Cinema, premiera 6 marca Cielesne igraszki i ciał cięcie gięcie