ŚwiatBetlejem w rękach Palestyńczyków

Betlejem w rękach Palestyńczyków

Przy dźwiękach syren i aplauzie miejscowej ludności policja palestyńska przejęła kontrolę nad Betlejem. Miasto pozostaje jednak w dalszym ciągu otoczone przez armię izraelską, obecną w bazach i na punktach kontrolnych.

02.07.2003 18:15

Oklaskami i okrzykami radości powitali mieszkańcy Betlejem około 60 palestyńskich policjantów w niebieskich uniformach, eskortowanych przez dwa samochody i jeden motocykl. Wielu funkcjonariuszy musiało iść pieszo, gdyż zabrakło dla nich miejsca w nielicznych pojazdach.

Podczas przejmowania miasta członkowie palestyńskiej policji skarżyli się, że swą pracę w Betlejem muszą "zaczynać od zera". W czasie okupacji miasta siły izraelskie zniszczyły lub skonfiskowały ponad 50 pojazdów operacyjnych. W chwili obecnej tylko cztery nadają się do użytku.

Już we wtorek wojskowe ciężarówki zaczęły wywozić pojazdy opancerzone i sprzęt z dwóch izraelskich baz wojskowych położonych pod samym Betlejem, wycofując się dalej na obrzeża miasta. Palestyńskie siły bezpieczeństwa otrzymały rozkaz zajęcia od środy pozycji w Betlejem, a także w miejscowościach Bet Dżalla i Bet Sachur oraz lokalnych obozach dla uchodźców.

Armia izraelska, która faktycznie już od kilku miesięcy nie była widoczna w mieście, potwierdziła przekazanie kontroli policji palestyńskiej, zaznaczając jednak, że rejon Betlejem będzie nadal otoczony przez izraelskie siły bezpieczeństwa. W dalszym ciągu pozostaną one na punktach kontrolnych wokół miasta, utrzymają też kontrolę nad Grobem Racheli - miejscem pielgrzymek wyznawców judaizmu.

"Oszukują nas" - powiedział AP arabski mieszkaniec Betlejem, który od wybuchu intifady przed trzema laty nie może jeździć do pracy w warsztacie spawalniczym w Jerozolimie. "Jeśli chce się wprowadzić na serio zmiany, to trzeba otworzyć drogi, usunąć punkty kontrolne i pozwolić ludziom jeździć do pracy. Wtedy może uwierzymy, że Izraelczycy mają dobre zamiary" - dodał.

Ogólnie jednak izraelsko-palestyńsko porozumienie wyraźnie poprawiło nastroje nie tylko w Betlejem. Pewien wysoki rangą członek dowództwa izraelskiego, cytowany w środę w radio, wyraził nadzieję, że zbrojne powstanie palestyńskie dobiega końca. Jego zdaniem, palestyński premier Mahmud Abbas jest zdecydowany na serio podjąć walkę z terroryzmem.

Jednocześnie w środę mufti Jerozolimy Ekrima Sabri ostrzegł przed nowymi napięciami w regionie w związku z wydanym przez władze izraelskie, po raz pierwszy od trzech lat, zezwoleniem na odwiedziny Wzgórza Świątynnego przez żydów i chrześcijan. Najwyższy muzułmański dostojnik Jerozolimy wezwał władze izraelskie do odwołania tej decyzji, która, jego zdaniem, może wywołać "negatywne konsekwencje".

Wzgórze Świątynne, czczone przez muzułmanów jako "Haram al Szarif", trzecie co do ważności święte miejsce islamu, było zamknięte dla żydów od początku palestyńskiej intifady, 28 września 2000 r. Do wybuchu intifady doszło bezpośrednio po demonstracyjnej wizycie ówczesnego lidera izraelskiej opozycji Ariela Szarona na Wzgórzu Świątynnym.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)