Bestialstwo Rosjan w Charkowie. "Nasi sąsiedzi zginęli, to mogliśmy być my"

Troje młodych ludzi - Kateryna, Halyna i Artem - do 24 lutego poświęcało się swojej pasji: pracy w wydawnictwie. Po tym dniu zostali uciekinierami z bombardowanego Charkowa. Choć byli zmuszeni do tego, by porzucić wszystko, co mieli i co kochali, starają się żyć normalnie. W trakcie wojny zorganizowali nawet prezentację książki - prosto ze schronu, przy akompaniamencie spadających bomb. Marzenie? Powrót do Charkowa, który dla nich wciąż jest najpiękniejszym miejscem w Ukrainie.

Wojna w Ukrainie - bitwa o Chark�wTOPSHOT - This picture shows an apartment building damaged after shelling the day before in Ukraine's second-biggest city of Kharkiv on March 8, 2022. - The number of people fleeing the war flooding across Ukraine's borders to escape towns devastated by shelling and air strikes passed two million, in Europe's fastest-growing refugee crisis since World War II, according to the United Nations. (Photo by Sergey BOBOK / AFP)SERGEY BOBOKCharków
Źródło zdjęć: © East News | SERGEY BOBOK
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

"Nie mogę zapomnieć, że moje miasto teraz płonie"

Kateryna Volkova z ukraińskiego wydawnictwa Vivat mówi, że 24 lutego obudziły ją silne eksplozje. - To był moment, który podzielił moje życie na to, co było kiedyś i co jest teraz - mówi. Na spotkaniu rodzinnym zdecydowali się ewakuować najbardziej narażonych: 90-letnią babcię, siostrę Kateryny i trzyletnie dziecko.

Po kilku dniach Kateryna i jej mama starały się opuścić miasto, by dołączyć do siostry, której udało się wyjechać. - Tego dnia był masowy ostrzał naszego miasta, złapano dwóch sabotażystów w ukraińskich mundurach, którzy starali się przedostać do Kijowa. Dwa rosyjskie czołgi przejeżdżały przez zniszczone miasto. Po trzech godzinach czekania na autobus wróciłyśmy do domu - opowiada.

Po kilku tygodniach zdecydowały się na ewakuację pociągiem. - Wszyscy chcieli opuścić miasto najszybciej jak to możliwe. Pociągi przyjeżdżały na peron i stały puste, bo nie można było opuścić dworca z powodu masowych ostrzałów. Na peronie panował chaos. Kiedy udało się wejść do pociągu, ludzie byli wszędzie - w przedsionkach, na podłodze. Zmieszczenie się w pociągu to był sukces. Dotarcie do celu zajęło nam 24 godziny - dodaje.

Relacja księdza z Charkowa. "Pełna mobilizacja"

Kateryna jest teraz na zachodzie Ukrainy. Ze względów bezpieczeństwa nie chce powiedzieć, gdzie dokładnie się znajduje. - I chociaż nie słychać tu ciągłego ostrzału, odgłosów przelatujących nad głową i zrzucających bomby myśliwców, syreny wciąż sprawiają, że mam ochotę uciec - mówi.

Jej ojciec został w Charkowie. Dostaje od niego codziennie alarmujące newsy o tym, jak ciężka jest sytuacja i jak miasto jest bombardowane. - Nie mogę zapomnieć, że moje miasto teraz płonie - opowiada mi prosto ze schronu, w którym się skryła. Co prawda w miejscu, gdzie przebywa, jest spokojniej, ale co chwilę słychać alarmy bombowe.

"Sąsiedzi zginęli w ataku. To mogliśmy być my"

Halyna Padalko i Artem Litvinets z wydawnictwa Vivat również musieli uciekać z Charkowa. Podobnie jak Kateryna nie chcą podawać dokładnej lokalizacji. - Postanowiliśmy opuścić Charków ok. dwa tygodnie po rozpoczęciu wojny, kiedy Rosjanie zdecydowali się na bombardowanie miasta. To było przerażające - wspomina Halyna.

Tej nocy, kiedy się ewakuowali, Rosjanie zbombardowali budynek na ich ulicy. - Zadzwoniliśmy do sąsiadów, ale nie było odpowiedzi. Jak się później okazało, zginęli w wyniku tego ataku. To mogliśmy być my - dodaje.

W jej ocenie pozostanie w Charkowie nie jest bezpieczne. - Ostrzał jest cały czas. Kiedy zorganizowaliśmy prezentację naszej nowej książki, godzinę wcześniej okolica została zbombardowana. Mimo to zdecydowaliśmy się, by to kontynuować - wspomina.

Nową książkę swojego wydawnictwa po raz pierwszy pokazali w schronie. To pozycja Adama Mansbacha "Go the F**k to Sleep". Na ukraiński przetłumaczył ją Sergiy Zhadan. To książka o ojcu, który chce, żeby jego dziecko w końcu zasnęło.

Prezentacja książki w schronie
Prezentacja książki w schronie © archiwum prywatne | Vivat

- Zdecydowaliśmy się na prezentację książki, bo to chociaż jakiś element normalności. Ma to podwójny wymiar, bo teraz ukraińskie dzieci nie są w stanie spać z powodu bomb, z powodu całego tego piekła, którego doświadczają - mówi Halyna.

Artem podkreśla, że zorganizowanie takiego wydarzenia w czasie wojny może być czymś dziwnym dla wielu osób. Ale - jak podkreśla - potrzebują takich sytuacji, normalności. - Osoby, które przyszły na prezentację, były szczęśliwe, że mogły tak spędzić czas. Kiedy ciągle spadają bomby, jakakolwiek aktywność, która odrywa od myślenia o tym, jest na wagę złota - dodaje Halyna.

Wielu pracowników wydawnictwa jest w spokojniejszych niż Charków miejscach w Ukrainie. - Są jednak ci, którzy pracują z Charkowa. Jeden z naszych kolegów mieszka na stacji metra. Inna osoba po tym, jak jej mieszkanie zostało zniszczone, zdecydowała się na ewakuację z Charkowa. Ci, którzy zostali, często opiekują się swoimi starszymi rodzicami, pomagają ludziom na miejscu - wylicza Halyna.

"Musieliśmy porzucić wszystko, co kochaliśmy"

W trakcie Halyna naszej rozmowy zaczyna płakać. Przez łzy mówi, że wyjazd z Charkowa był dla wielu z nich najtrudniejszą decyzją w ich życiach. - Wiele osób żyło tam całe swoje życie. Musieliśmy porzucić wszystko, co mieliśmy i co kochaliśmy - mówi.

  • Jedna z pracownic wydawnictwa
  • Jedna z pracownic wydawnictwa
  • Jedna z pracownic wydawnictwa
[1/3] Jedna z pracownic wydawnictwa Źródło zdjęć: archiwum prywatne | Vivat

- Wiele osób jest przerażonych i nie może pracować normalnie z powodu zespołu stresu pourazowego. Jedna z moich koleżanek nie może pracować, nawet w bezpiecznych miejscach, bo ma traumę. Wojna zraniła ją dogłębnie - dodaje.

Choć pracownicy są dziś rozsiani po całej Ukrainie, a części z nich i poza nią (w Polsce - moi rozmówcy dziękują Polakom za okazane wsparcie), wydawnictwo stara się jakoś organizować pracę. Wielu ma problemy ze stabilnym połączeniem internetowym.

Artem podkreśla, że niektórzy wciąż szukają stałego schronienia, przemieszczając się z miejsca na miejsce. - To nie takie łatwe znaleźć dziś dom w Ukrainie. Halyna i ja pracujemy 24/7, bo jesteśmy w spokojniejszych miejscach. Wiele osób jednak nie ma takiego szczęścia - zaznacza.

Kiedy pytam, czego mogę im życzyć, Halyna bez zająknięcia mówi: - Czekamy na możliwość powrotu do Charkowa i na powrót do pracy takiej, jaka była kiedyś. - Chcemy w końcu spotkać się z naszymi przyjaciółmi, przytulić ich. Czekamy na to i na możliwość odbudowania naszego miasta - mówi. Dla niej Charków to wciąż najpiękniejsze miejsce w Ukrainie.

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Sebastian M. nie był w samochodzie sam. Co ujawniono o pasażerze?
Sebastian M. nie był w samochodzie sam. Co ujawniono o pasażerze?
Jest reakcja Kataru na atak Izraela. Zrywa negocjacje
Jest reakcja Kataru na atak Izraela. Zrywa negocjacje
Putin tego się obawia. Będzie ciężko, gdy z wojny powrócą weterani
Putin tego się obawia. Będzie ciężko, gdy z wojny powrócą weterani
Kulisy prezydentury. Fotograf Dudy mówi o niepublikowanych zdjęciach
Kulisy prezydentury. Fotograf Dudy mówi o niepublikowanych zdjęciach
Atak Ukrainy na Soczi. Media: w mieście był Putin
Atak Ukrainy na Soczi. Media: w mieście był Putin
Nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Prokuratura postawiła zarzuty
Nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Prokuratura postawiła zarzuty
Akcja ABW. Białoruski szpieg zatrzymany
Akcja ABW. Białoruski szpieg zatrzymany
Zamknięcie granicy z Białorusią. Kierwiński zapowiada rozporządzenie
Zamknięcie granicy z Białorusią. Kierwiński zapowiada rozporządzenie
Skandal w szkole w Lublinie, kurator zwołuje radę. "Po to tam pójdę"
Skandal w szkole w Lublinie, kurator zwołuje radę. "Po to tam pójdę"
Rządowy projekt ws. pomocy dla Ukraińców. "Odpowiedź na niemądre weto"
Rządowy projekt ws. pomocy dla Ukraińców. "Odpowiedź na niemądre weto"
Rosja skazała go za prawdę o mordzie w Buczy
Rosja skazała go za prawdę o mordzie w Buczy
Wypadek z udziałem radiowozu. Policjant był zakleszczony w pojeździe
Wypadek z udziałem radiowozu. Policjant był zakleszczony w pojeździe