PolskaBestialsko zabici - mord w Łodzi nie był pierwszy

Bestialsko zabici - mord w Łodzi nie był pierwszy

19 października 2010 roku w na biuro poselskie PiS w Łodzi napadł 62-letni Ryszard C. uzbrojony w broń i nóż. Od strzałów zginął Marek Rosiak, zaś Paweł Kowalski znalazł się w szpitalu w ciężkim stanie. Wydarzenie, które wstrząsnęło opinią publiczną, nie jest pierwszym zabójstwem na tle politycznym dokonanym w naszym kraju.

Bestialsko zabici - mord w Łodzi nie był pierwszy
Źródło zdjęć: © PAP

22.10.2010 | aktual.: 22.10.2010 16:39

Równie wielkim wstrząsem był zamach na Gabriela Narutowicza, pierwszego prezydenta II Rzeczypospolitej. Zaledwie w piątym dniu prezydentury, 16 grudnia 1922 roku, został zastrzelony w gmachu Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych „Zachęta” w Warszawie. Zamachowcem był Eligiusz Niewiadomski – artysta malarz, twórca polichromii kościelnych i profesor ASP, a z przekonań politycznych nacjonalista. Dwa tygodnie później odbyła się rozprawa sądowa, która skupiła uwagę tłumów. Sprawca zeznał, że kula nie była wcale przeznaczona dla Narutowicza – który był mu jako człowiek obojętny – a dla marszałka Józefa Piłsudskiego.

Podobna sytuacja miała miejsce w Łodzi. Ryszard C., krzyczał podczas zamachu, że jego celem był Jarosław Kaczyński, stąd porównywanie obydwu spraw. Po schwytaniu przez policjantów zeznał jednak, że chciał „zabić polityka obojętnie jakiej partii, żeby nie czuli się tacy pewni siebie” i że jego pierwszym celem był Leszek Miller.

Proces Eligiusza Niewiadomskiego trwał jeden dzień i zakończył się skazaniem winnego na karę śmierci, której ten sam się zresztą domagał. Niewiadomski został rozstrzelany na stoku Cytadeli miesiąc po ogłoszeniu wyroku. Jeszcze w celi więziennej napisał „Kartki z więzienia” a także ukończył swoje dzieło „Malarstwo Polskie XIX i XX wieku”. W kręgach nacjonalistycznych czyn Niewiadomskiego był i nadal jest uznawany za odważny i bohaterski.

Podczas II wojny światowej w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach w wypadku lotniczym na Gibraltarze 4 lipca 1943 roku zginął Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych i premier Rządu na Uchodźstwie gen. Władysław Sikorski. Dla państwa polskiego był to polityczny cios. Już wtedy mało kto wierzył, że katastrofa liberatora była nieszczęśliwym wypadkiem, a raczej, że Brytyjczycy lub Sowieci dopuścili się politycznego zabójstwa.

Przez wiele lat Brytyjczycy nie chcieli wydać akt sprawy stronie polskiej, co tylko podniecało wyobraźnię publicystów oraz historyków zajmujących się tym tematem. Ekshumacja ciała generała Sikorskiego w 2008 roku oraz analizy specjalistów medycyny sądowej nie wykazały innej przyczyny śmierci niż katastrofa lotnicza, co i tak nie ukróciło domniemań i sensacyjnych spekulacji.

W czasach PRL-u ze względu na poglądy polityczne znikało i ginęło tak wielu ludzi, że niemożliwe jest wspomnieć wszystkich. Na dodatek sprawy te pozostały najczęściej nierozpoznane lub niezakończone, a sprawcy nigdy nie odpowiedzieli przed sądem za swoje czyny. Wyjątkowo tragiczne było porwanie i zabójstwo 15-letniego Bohdana, syna Bolesława Piaseckiego (twórcy PAX-u) oraz pobicie na śmierć przez milicję niewiele starszego Grzegorza Przemyka.

W styczniu 1957 roku pod katolickie liceum PAX, do którego chodził Bohdan Piasecki, podjechała taksówka, z której wysiadło dwóch tajniaków. Chłopak skończył właśnie lekcje. Został zabrany do samochodu i wywieziony. Jego ciało odnaleźli przypadkowo dwaj robotnicy dopiero dwa lata później w piwnicy domu mieszkalnego przy (dawnej) ul. Świerczewskiego. W piersiach tkwił nóż. Bandyci prawdopodobnie zabili nastolatka od razu w dniu porwania. Mimo to, kontaktowali się kilkakrotnie z jego ojcem, żądając okupu po to tylko, by go bardziej pognębić i upokorzyć. Ten podążał śladem tajemniczych wiadomości, które porywacze pozostawiali w różnych miejscach w pudełkach od zapałek, aż ślad się urywał.

Mordercy – prawdopodobnie funkcjonariusze SB – nie zostali schwytani: dowody ginęły, ślady były zacierane, podejrzanych nie stawiano przed sądem. Głównym powodem zabójstwa Bohdana miała być zemsta za endecką, antysemicką działalność Bolesława Piaseckiego przed wojną oraz w czasie wojny.

Tragiczną śmiercią zginął w 1983 roku maturzysta Grzegorz Przemyk. Został aresztowany przez milicjantów 12 maja 1983 roku, kiedy to ze znajomymi świętował zdanie matury. Został ciężko pobity w komisariacie na warszawskiej Starówce, w wyniku czego dwa dni później zmarł. Matka chłopaka, poetka Barbara Sadowska, związana z Prymasowskim Komitetem Pomocy Pozbawionym Wolności, była działaczką opozycji.

Pogrzeb Przemyka stał się okazją do antyrządowej manifestacji. Zgromadził tysiące ludzi. Celebrował go ks. Jerzy Popiełuszko, który sam z powodów politycznych został bestialsko zamordowany półtora roku później. Sprawcy śmierci Grzegorza Przemyka uniknęli więzienia, a w roku 2005 sprawa jego zabójstwa się przedawniła.

Do jednego z najgłośniejszych i niewyjaśnionych do dziś zabójstw doszło w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku w Aninie. Wówczas to zamordowany został we własnej willi Piotr Jaroszewicz, były premier PRL (1970–80), wraz z żoną Alicją Solską. Domniemanych sprawców uniewinniono. Motywu tej okrutnej i tajemniczej zbrodni nie wykryto (nie było to morderstwo na tle rabunkowym – cały dom został dokładnie splądrowany, jednak niczego nie ukradziono).

Co najciekawsze – najważniejsze dowody w sprawie (folia z odciskami palców, które mogły należeć do zbrodniarzy) zostały wykradzione z akt policyjnych i do tej pory nie udało się ich odnaleźć. Było to szczególnie okrutne morderstwo – ofiary przed śmiercią były torturowane. Piotra Jaroszewicza pobito, a potem uduszono przy pomocy paska oraz ciupagi. Jego żonę przed zastrzeleniem także duszono ją i bito. Wśród wielu spekulacji najbardziej prawdopodobnym powodem zbrodni była chęć wykradzenia z archiwum Jaroszewicza jego pamiętników oraz tajnych dokumentów, które miał posiadać od roku 1945 – wówczas to Jaroszewicz jako pułkownik LWP natrafił na ogromne tajne archiwum hitlerowskie w Pałacu w Radomierzycach nad Nysą Łużycką.

Przypuszcza się, że dokumenty zawarte w tym archiwum mogłyby skompromitować wielu wysoko postawionych polityków zagranicznych. Czy jednak Jaroszewicz rzeczywiście był w posiadaniu takich informacji, tego już nie dowiemy się prawdopodobnie nigdy.

Tajemniczości całej sprawie dodaje jeszcze fakt, że w takich samych okolicznościach zamordowano dwóch „towarzyszy broni” Jaroszewicza z roku 1945 (Tadeusza Stecia w 1992 i Jerzego Fonkowicza w 1997 roku) – wszyscy trzej razem przeglądali tajne niemieckie dokumenty w Pałacu w Radomierzycach.

Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
politykazamachłódź
Zobacz także
Komentarze (157)