Świat"Berlusconi uprawia polityczną farsę"

"Berlusconi uprawia polityczną farsę"

Orzeczenie włoskiego Sądu Kasacyjnego
(najwyższego), który potwierdził zwycięstwo centrolewicy w
niedawnych wyborach parlamentarnych, nie przełamało impasu między
zwycięzcami a centroprawicą Silvio Berlusconiego, który nie chce
przyznać się do porażki - pisze prasa włoska.

20.04.2006 | aktual.: 20.04.2006 11:56

Gazety zwracają uwagę na to, że premier nie poddaje się i to mimo że pierwsi ministrowie z jego rządu już składają gratulacje Romano Prodiemu.

"Farsa się skończyła. Także Sąd Kasacyjny, po Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, potwierdził zwycięstwo centrolewicy" - pisze dziennik "La Repubblica". Próbę zakwestionowania wyniku wyborów przez blok Berlusconiego nazywa "politycznym kłamstwem, zorganizowanym w prywatnej rezydencji premiera". Rzymska gazeta informuje, że szef rządu zamierza prowadzić dalszą batalię i zaskarżyć wynik wyborów do regionalnego sądu administracyjnego regionu Lacjum.

Jednocześnie z bloku dotychczasowej koalicji rządzącej, którą teraz Silvio Berlusconi usiłuje utrzymać razem pod hasłami oporu wobec wyników wyborów, wyłamała się mała postchadecka partia UDC. Ugrupowanie to już złożyło gratulacje przyszłemu premierowi Romano Prodiemu.

To samo zrobiła minister do spraw równouprawnienia w rządzie Berlusconiego - Stefania Prestigiacomo, która w wywiadzie dla "Corriere della Sera" powiedziała: "Trzeba uznać, że obecnie jest już zwycięzca. Teraz nasza kolej, by być w opozycji". Wyraziła zarazem przekonanie, że nie znaczy to wcale, iż Romano Prodi będzie w stanie skutecznie i sprawnie rządzić. "Pozwólmy mu jednak rządzić, jeśli centrolewica chce, by stał nadal na jej czele" - dodała.

"Ten mecz trzeba natychmiast zakończyć" - podkreśla komentator "Corriere della Sera", nawiązując do prób zakwestionowania wyniku wyborów. Publicysta największej włoskiej gazety zauważa, że ze względu na odpowiedzialność polityczną i instytucjonalną, kierowany przez szefa rządu blok Dom Wolności nie powinien był w ogóle tej gry rozpoczynać.

Przytacza też wypowiedź znawcy prawa Giuliano Vassallego, którego zdaniem, jeśli sąd administracyjny będzie rozpatrywał odwołanie złożone przez centroprawicę, prawdopodobne jest, że Berlusconi nie ustąpi i dopiero nowy parlament, gdy się zbierze, podejmie decyzję w jego sprawie. Vassalli wyraża jednak nadzieję, że zdrowy rozsądek weźmie górę i nie dojdzie do takiej sytuacji.

"Corriere della Sera" apeluje do premiera, by jak najszybciej chwycił za telefon i zadzwonił z gratulacjami do Romano Prodiego. "Nic jednak na razie nie daje na to nadziei" - zauważa dziennik.

Pełen wątpliwości co do tego, co teraz się wydarzy, jest "Il Messaggero", który informując o orzeczeniu sądu pisze: "Koniec gry. Game over. Oby. Może. Kto wie?". Gazeta przypomina: "Premierem będzie Romano Prodi" i apeluje do polityków o położenie kresu impasowi politycznemu i atmosferze niepewności oraz braku porozumienia.

Wydawany przez brata premiera dziennik "Il Giornale" pisze, że Sąd Najwyższy odrzucił uzasadnione skargi rządzącej centroprawicy i zamieszcza na pierwszej stronie rysunek, na którym sędzia wbija do trumny ostatnie gwoździe. Gazeta zamieszcza też na pierwszej stronie informację o tym, że gratulacje Romano Prodiemu złożył radykalny ruch palestyński Hamas.

Sylwia Wysocka

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)