Belka: rząd zostawi następcom projekty kilkunastu ustaw
Premier Marek Belka zapowiedział, że jego rząd
- oprócz projektu przyszłorocznego budżetu - pozostawi następcom
projekty kilkunastu ustaw nie budzących kontrowersji.
12.09.2005 | aktual.: 12.09.2005 17:20
Podczas konferencji prasowej w Krakowie Belka mówił, że ostatnie miesiące działania rządu przypominają "grę w kotka i myszkę", bo jeśli rząd coś robi, to zarzuca się, że i tak przyjdą nowi i zrobią to lepiej, a kiedy nie robi nic, pojawiają się komentarze "po diabła tam siedzi".
Belka powiedział, że część z przygotowanych już ustaw zamierza przedstawić podczas pierwszego posiedzenia parlamentu.
Będą to albo ustawy takie jak budżetowa - najważniejsze, albo takie, które nie mają charakteru społecznie dzielącego. Są to ustawy o bardzo dużej wadze, ale techniczne, plus takie, które wdrażają prawo UE. Chciałbym tego dokonać podczas pierwszego posiedzenia parlamentu, kiedy formalnie podaję rząd do dymisji - mówił premier.
Dodał, że odchodzący rząd zostawi swoimi następcom całą listę ustaw, tak by nowy premier i ministrowie nie zaczynali od zera.
Belka zaznaczył, że teraz rząd jest pochłonięty pracą nad budżetem. Kontynuujemy przygotowanie i realizację, gdzie to jest sensowne i możliwe, projektów prywatyzacyjnych. Wydajemy akty ustawodawcze. Chcielibyśmy, aby nowy rząd zastał jak najmniej zaległości w tym zakresie - mówił.
Premier podkreślił, że utrzymuje się ogromne zainteresowanie Polską ze strony inwestorów zagranicznych, co jego zdaniem jest zasługą m.in. wiceministra gospodarki Marcina Kaszuby i PAIiIZ. Przygotowanie inwestycji to dziesiątki, a nawet setki spraw drobnych, ale ważnych- mówił Belka. Mamy kilkanaście projektów. Nie sądzę, żebyśmy wszystkie zdążyli zamknąć do końca funkcjonowania rządu, ale pracujemy - podkreślił.
Szef rządu nie chciał ujawnić, kto w najbliższym czasie planuje inwestycje w naszym kraju, bo inwestorzy chcą utrzymania tego w tajemnicy aż do podjęcia ostatecznej decyzji. Jest bardzo duże zainteresowanie Polską- zapewnił. To nie jest tak, że jest strach przed nową władzą, ale jest strach przed kilkumiesięcznym okresem, kiedy nowi urzędnicy zapoznają się z sytuacją - dodał.