Belka ostrzega - nie jedźcie do Iraku
Nie wiemy ilu naszych ludzi jest w Iraku - powiedział premier Marek Belka, odnosząc się do porwania w Bagdadzie dwóch pracowników wrocławskiej firmy budowlanej Jedynka. Premier przestrzega Polaków przed wyjazdami do Iraku. Choć nie potwierdziły się doniesienia o żądaniu okupu za dyrektora bagdadzkiego biura Jedynki, los Polaka i uprowadzonych z nim pięciorga Irakijczyków nadal jest nieznany.
02.06.2004 | aktual.: 02.06.2004 20:13
"Rząd w tej chwili stara się ustalić okoliczności i powody porwania Polaka w Iraku" - powiedział premier Belka. "Kiedy ustalimy kto, w jakich okolicznościach i z jakich powodów dokonał tego porwania, wtedy będziemy mogli podejmować odpowiednie decyzje" - dodał.
Premier odradza Polakom podróże do Iraku. "Nie wiem, czy Ministerstwo Obrony Narodowej wyda jakiś komunikat odradzający podróże. Musimy się nad tym zastanowić, ale wszyscy wiedzieliśmy, że sytuacja jest bardzo niebezpieczna. To porwanie nie nastąpiło na ulicy, nikt nie szukał guza. Mamy tam do czynienia z sytuacją skrajnie niebezpieczną" - powiedział Belka.
To nie księgowy?
Tymczasem rzecznik Jedynki Wrocławskiej, Andrzej Polaczkiewicz, poinformował, że nie potwierdziły się informacje o żądaniu okupu za uwolnienie dyrektora bagdadzkiego biura tej firmy. Jednemu z porwanych mężczyzn, kierownikowi projektu, udało się uciec. Losy drugiego - dyrektora biura - oraz pięciorga uprowadzonych z Polakami Irakijczyków są nadal nieznane.
Tuż po porwaniu Polaczkiewicz zapewniał, że prezes Jedynki Krzysztof Baszniak jest gotów lecieć do Iraku i pomagać w uwolnieniu porwanego pracownika. Jednak ze względu na sugestię Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ambasady RP w Iraku wylot do Iraku wstrzymano. "Dla nas informacjami wiążącymi są wieści z ambasady polskiej w Iraku. Nie dotarły do nas informacje, że zażądano okupu za Jerzego Kosa, porwanego dyrektora naszego biura" - powiedział stanowczo Polaczkiewicz.
Nie potwierdził też informacji, że w najściu na biuro Jedynki w Bagdadzie brał udział księgowy firmy. "Motywem działania porywaczy była chęć rabunku. Działali z niskich pobudek. Pojawiły się informacje, że pomagał im nasz były współpracownik, który zajmował się księgowością. Nikt jednak tego nie potwierdził" - zaznaczył rzecznik Jedynki. Dodał też, że władze firmy nie mają obecnie kontaktu z drugim Polakiem, któremu udało się uciec z samochodu porywaczy. "On pomaga teraz służbom w odnalezieniu dyrektora biura" - powiedział Polaczkiewicz.
MSZ: jest jeszcze jeden biznesmen
"W tej chwili polskie firmy w zasadzie nie mają swoich przedstawicieli w Iraku, poza tymi osobami, które reprezentowały wrocławską firmę Jedynka" - poinformował minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz, dodając, że w Iraku znajduje się jeszcze jeden polski biznesmen. "Ambasada jest z nim w kontakcie, zaprosiliśmy go żeby przybył do ambasady, gdzie możemy mu zagwarantować większe bezpieczeństwo. Będziemy starali się go przekonać, żeby na razie zrezygnował z pobytu w Iraku" - zapowiedział Cimoszewicz.
Uprowadzony w Iraku Jerzy Kos przyjechał tam dzień przed porwaniem. Była to jego kolejna wizyta w tym państwie. Kilka lat wcześniej pracował w firmach budowlanych działających na terenie tego kraju.
Minister nie chciał komentować pojawiających się sygnałów, że porwanie polskiego pracownika Jedynki Wrocławskiej wiąże się z żądaniem okupu. "Rozmowa o szczegółach może utrudnić osiągnięcie tego podstawowego celu jakim jest zagwarantowanie bezpieczeństwa panu Jerzemu Kosowi" - wyjaśniał. MSZ "nie zachęca w tej chwili do wyjeżdżania do Iraku w jakichkolwiek celach" - dodał minister.
Podkreślił, że MSZ zależy na tym, by firmy wysyłające swoich ludzi do Iraku były w kontakcie z ministerstwem i informowały o planach pobytu. W przeciwnym razie "i tak nieliczna placówka polska bywa bezradna", gdy trzeba udzielić im pomocy - dodał minister.
Zdaniem premiera Belki, trudno jest polskim władzom troszczyć się o wszystkich obywateli polskich przebywających w Iraku. "My nie wiemy dokładnie, kto tam jest z Polaków. Tak stało się z panem redaktorem Milewiczem. Dowiedzieliśmy się o jego przybyciu do Iraku po tragicznym fakcie. Nie do końca wiemy nawet, ilu naszych ludzi tam jest, po prostu nie ma obowiązku informowania" - wyjaśnił.
Krytyka z ONZ
Liga Polskich Rodzin "po kolejnych niepokojących wieściach docierających z Iraku" domaga się wycofania polskich wojsk i cywilów z tego kraju, gdyż "konflikt iracki jest nam, Polakom, niepotrzebny". LPR w oświadczeniu nawiązuje do porwania we wtorek w Bagdadzie dwóch Polaków, pracowników Wrocławskiej Jedynki.
Wysłannik Organizacji Narodów Zjednoczonych Lakhdar Brahimi, odpowiadając na krytykę wobec silnego zaangażowania USA w mianowanie nowego rządu irackiego, powiedział w Bagdadzie na konferencji prasowej: "Przypominam wam, że Amerykanie rządzą krajem, a zatem ich punkt widzenia z pewnością jest brany pod uwagę. Nie sądzę, by Bremer miał mi za złe, jeśli powiem, że jest on dyktatorem Iraku. On ma pieniądze i prawo podpisu".
Brahimi podkreślił, że do Iraku przyjechał na prośbę Amerykanów i rozwiązanej obecnie Rady Zarządzającej. Wysłannik ONZ przyznał, że nowy iracki rząd nie jest idealny, a jego członkowie muszą sporo popracować, by zapewnić sobie legitymację.
Dotychczasowe wydatki amerykańskie, związane z Irakiem, podliczyło Biuro Zarządzania i Budżetu przy Białym Domu. Jak pisze Associated Press, jest to najbardziej kompletne z dotychczasowych zestawień kosztów finansowych wojny, sporządzonych przez administrację prezydenta George'a W. Busha.
Rząd iracki podziękuje?
119,4 mld dolarów wyniosły łącznie kwoty zgłoszone przez administrację Busha i uchwalone przez Kongres USA w ciągu ostatnich 18 miesięcy na pierwsze dwa lata operacji irackiej. Z sumy tej 97,2 mld dolarów przeznaczono na działania militarne i utrzymanie wojsk okupacyjnych, 21,2 mld - na odbudowę gospodarki i państwowości irackiej, a miliard - na amerykańskie wydatki administracyjne w Iraku.
Projekt nowej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Iraku - przedstawiony we wtorek wieczorem członkom Rady przez USA i Wielką Brytanię - prawdopodobnie nie zostanie poddany pod głosowanie w najbliższych dniach. Część członków Rady nadal domaga się zmian w dokumencie.
Projekt zakłada, że mandat wielonarodowych sił w Iraku wygaśnie na przełomie 2005 i 2006 roku - po serii wyborów i przejęciu władzy w Iraku przez stały rząd. Jednak tymczasowy iracki rząd, który obejmie suwerenną władzę w Iraku z końcem czerwca, w każdej chwili będzie mógł zażądać, aby obce wojska wycofały się z tego kraju przed wyborami.