Belka: nie będzie polowania na czarownice
Premier Marek Belka powiedział, że nie zamierza publikować listy około 30 spraw, które trafiły do prokuratury, a w które uwikłane są osoby publiczne, bo - jak podkreślił - to byłaby zupełnie jakaś
praktyka polowania na czarownice. Belka zaznaczył też, że nie
jest to żadna "czarna lista".
Sporządzenie i przedstawienie opinii publicznej listy afer, w które zamieszane są osoby publiczne, było jednym z postulatów Socjaldemokracji Polskiej wobec gabinetu Belki.
Po sobotnim spotkaniu z politykami SdPl w Dobieszkowie koło Łodzi Belka poinformował, że sporządzona została lista około 30 spraw, które trafiły do prokuratury, a w które uwikłana jest grupa posłów i urzędników państwowych.
W poniedziałek Belka oświadczył dziennikarzom: Ja nie zamierzam publikować listy nazwisk, czy listy tych spraw z nazwiskami. Bo to byłaby zupełnie jakaś praktyka polowania na czarownice.
"Informacja się ludziom należy"
My nie chcemy żadnych polowań na żadne czarownice. My chcemy informacji prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości, tu nie może być mowy o żadnej liście Belki, jakie postępowania się toczą prokuratorskie i sądowe, których przedmiotem są ludzie władzy - tak odniósł się do wypowiedzi Belki jeden z liderów SdPl Tomasz Nałęcz.
Jego zdaniem, "ta informacja się ludziom należy". Nie jest ona żadnym sporządzaniem czarnej listy, wyrokowaniem o czyjejś winie, bo o winie może wyrokować tylko sąd. Natomiast uczynienie tej informacji poufną dopiero zbuduje niezdrową atmosferę wokół sprawy - zaznaczył.
Jak dodał, po raz pierwszy się spotyka z uwagą, że ta lista nie powinna być publikowana. Adresatem tej listy będzie klub SdPl. Na pewno się jeszcze zastanowimy nad tą sprawą, ale ja jestem zwolennikiem bardzo precyzyjnego informowania opinii publicznej, że to żadna czarna lista, tylko informacja o toczących się postępowaniach. Ale, moim zdaniem, ta informacja ma sens, jak jest przekazana opinii publicznej - powiedział Nałęcz.
"Lista była za Sadowskiego"
Premier poinformował, że o stworzenie listy poprosił jeszcze poprzedniego ministra sprawiedliwości Marka Sadowskiego. Dodał, że dostał spis około 30 spraw. Ale - jak zaznaczył - jest on już częściowo nieaktualny, bo kilka z tych spraw zostało już przekazanych do sądu, pewnie pojawiły się już nowe - także lista ta będzie zmieniana.
Belka dodał, że jego celem było zorientowanie się, jak wiele jest takich spraw, jak idą śledztwa prokuratorskie oraz danie jasnego komunikatu ministrowi sprawiedliwości i opinii publicznej, że się tym interesuje i dba, żeby takie sprawy nie ciągnęły się zbyt długo.
Natomiast - zaznaczył - nieporozumieniem jest żądanie od niego, by tę listę opublikował.
Wyobraźmy sobie, że jest wątek jakiejś osoby - postępowanie prokuratorskie, które następnie jest umarzane. No i co? I ja wtedy rzucam takie nazwisko i potem przez 50 lat będę musiał przepraszać łącznie z potomkami (takiej osoby) i odszkodowaniem - dodał premier, który rozmawiał z dziennikarzami w drodze powrotnej z jego wizyty w Berlinie.
Belka powiedział, że lista powstała już jakiś czas temu, a on zastanawiał się, czy w ogóle poinformować o jej istnieniu.