Belgrad nie wierzy w wieloetniczne Kosowo i rozważa jego podział
Powrót przemocy w Kosowie wzmocnił Belgrad w przekonaniu, że wspólne zamieszkiwanie Serbów i Albańczyków jest niemożliwe i jedynym wyjściem jest podział tej serbskiej prowincji, administrowanej od prawie pięciu lat przez ONZ.
19.03.2004 | aktual.: 19.03.2004 23:28
Z ideą podziału wystąpił na początku marca premier Serbii Vojislav Kosztunica. Odrzucił ją natychmiast szef misji ONZ w Kosowie Harri Holkeri i przywódcy kosowskich Albańczyków.
Kosztunica opowiadał się za podziałem prowincji lub jej kantonizacją.
"Ponowny podział granic jest nie do zaakceptowania" - odpowiedział mu prezydent Kosowa Ibrahim Rugova, którego punkt widzenia podziela Holkeri.
Choć starcia, do których doszło w ciągu ostatnich dni, największe od zbrojnego konfliktu serbsko-albańskiego w latach 1998-1999, kosztowały życie co najmniej 28 osób, Rada Bezpieczeństwa ONZ po raz kolejny powtórzyła, że celem Narodów Zjednoczonych jest pomimo wszystko Kosowo wieloetniczne.
ONZ popełniła poważny błąd, tworząc swoją misję w Kosowie, opartą "nie na rzeczywistości, lecz na fikcji takiej formuły jak 'społeczeństwo wieloetniczne'" - uważa serbski ekspert Duszan Janjić, szef pozarządowego Forum na rzecz stosunków międzyetnicznych, zajmującego się dialogiem między obu wspólnotami.
Serbowie i Albańczycy są tak podzieleni, że trzeba jednak znaleźć nowy model instytucjonalny dla Kosowa, "jak w Bośni lub na Cyprze" - uważa Janjić.
Jest on zdania, że jedynie "instytucjonalna reorganizacja" Kosowa rokuje nadzieję na uniknięcie dalszej przemocy i zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim mieszkańcom prowincji.
W listopadzie ubiegłego roku amerykański podsekretarz stanu Marc Grossman zapowiedział, że dyskusja na temat ostatecznego statusu Kosowa mogłaby się rozpocząć w połowie 2005 roku. Wymienił wówczas warunki konieczne do rozpoczęcia rozmów: postęp w dziedzinie bezpieczeństwa w Kosowie, dialog z Belgradem, powrót osób przesiedlonych i wprowadzenie gospodarki rynkowej.
Idea niepodległości, za którą opowiada się ogromna większość kosowskich Albańczyków (stanowiących 95% z prawie 2 mln mieszkańców prowincji) jest kategorycznie odrzucana przez stronę serbską.
Niepodległe Kosowo mogłoby stać się inspiracją dla idei niepodległościowych Albańczyków mieszkających w sąsiedniej Macedonii, gdzie stanowią 24% ponaddwumilionowej ludności.