Belgijscy związkowcy grożą paraliżem kraju
Bez prasy, poczty, zakupów, szkoły, pociągów, autobusów, metra a nawet samolotów - taki "czarny piątek" zapowiadają belgijskie media. Powodem - strajk generalny ogłoszony przez jedną z central związkowych. Nie wiadomo jeszcze, jakie będą jego rozmiary, ale jest pewne, że Belgów na każdym kroku czekają jakieś utrudnienia.
24-godzinny strajk rozpoczyna się w czwartek o godz. 22:00 i ma objąć zarówno sektor publiczny, jak i prywatny. Z uwagi na solidarność związkowców z różnych organizacji można się spodziewać paraliżu całej sieci kolei belgijskich SNCB. Już wiadomo, że nie będą jeździły superszybkie pociągi Eurostar (do Londynu)
i Thalys (do Paryża)
. Pasażerowie, którzy już mają na nie bilety, mogą zmienić datę wyjazdu albo żądać zwrotu kosztów.
W strajku nie biorą udziału pracownicy linii lotniczych ani kontrolerzy lotów, ale władze lotnisk w Brukseli-Zaventem i Charleroi, na których lądują samoloty z Polski, przewidują poważne zakłócenia w obsłudze pasażerów. Mają one wynikać z akcji protestacyjnej pracowników obsługi naziemnej, m.in. cateringu i transportu bagażu.
Na wszelki wypadek belgijskie linie lotnicze SN Brussels Airlines zaoferowały klientom możliwość darmowego przeniesienia rezerwacji na inny termin. Pasażerom innych przewoźników zaleca się zasięgnięcie informacji, czy ich lot nie został odwołany.
Strajkować będą też pracownicy transportu miejskiego w Brukseli; przedsiębiorstwo komunikacyjne radzi klientom dzwonić jutro od szóstej rano na specjalny numer i dowiadywać się, które linie metra, autobusów i tramwajów funkcjonują. Z obawy, że mieszkańcy belgijskiej stolicy przesiądą się do własnych samochodów, co doprowadzi do zakorkowania miasta, niektóre instytucje już pozwoliły swoim pracownikom na pracę przed komputerem w domu.
Jest niemal przesądzone, że w piątek w kioskach nie będzie dzienników. Jeśli chodzi o belgijską agencję prasową BELGA, zapowiedziała ona strajk przez jedną godzinę po południu. Niewykluczone, że do strajku przyłączy się publiczne radio i telewizja. Wstępnie ogłoszono, że program zostanie ograniczony do minimum.
Mają być zamknięte niektóre poczty, banki i szkoły, a nawet supermarkety i centra handlowe, choć piątek to tradycyjny dzień zakupów, kiedy sklepy są otwarte dłużej o godzinę albo dwie.
Strajk organizuje centrala FGTB, która nie jest zadowolona z przebiegu rozmów z rządem na temat częściowej reformy emerytur, zasiłków i ubezpieczeń społecznych. Druga wielka centrala, CSC widzi pozytywne zmiany w stanowisku rządu i w ostatniej chwili wycofała się ze strajku.
Michał Kot