Wiceminister MON Cezary Tomczyk w programie "Tłit" WP powiedział, że procedury dotyczące ewentualnego zestrzeliwania wrogich obiektów są jasne. - To nie politycy decydują o tym, czy któryś z obiektów ma zostać zestrzelony. To wojskowi decydują o zagrożeniu - podkreślił.
Prezydent Donald Trump zdecydowanie zmienił narrację wobec Rosji. Po spotkaniu z Wołodymyrem Zełenskim w siedzibie ONZ ocenił, że Ukraina ma realną szansę odzyskać swoje pierwotne terytorium dzięki wsparciu Unii Europejskiej i NATO. Nazwał też Rosję papierowym tygrysem. Trump dopytywany przez dziennikarzy potwierdził, że państwa NATO mogą zestrzeliwać rosyjskie obiekty naruszającą ich przestrzeń lotniczą.
- Przepisy w tej sprawie są jasne i jasne są też procedury. One występują w całym NATO i dotyczą wszystkich operacji, które dzieją się nad naszym niebem, czy w Europie. Zarówno Air Policing, jak i dzisiaj ta operacja "Wschodnia Straż" to są te same regulacje, które obserwowaliśmy w nocy z 9 na 10 września. Wtedy dowódca operacyjny wydawał zgodę na zestrzelenie obiektów, które wleciały w polską przestrzeń powietrzną - mówił w programie "Tłit" WP wiceszef MON Cezary Tomczyk.
- Jeżeli mamy do czynienia z dronem bojowym, który wlatuje w naszą przestrzeń powietrzną i który jest zidentyfikowany jako dron bojowy, to dowódca operacyjny wydaje zgodę, by zestrzelić taki obiekt - kontynuował.
- Czyli tutaj decyzje leżą w pełni w stu procentach po stronie polskiej? - dopytywał prowadzący.
- Ja bym jeszcze to wzmocnił. To nie politycy decydują o tym, czy któryś z obiektów ma zostać zestrzelony. To wojskowi decydują o zagrożeniu. Politycy dają im ramy, dają im procedury. Razem w czasie pokoju ustalają, jak wygląda sekwencja zdarzeń. To jest też procedura, która obowiązuje w NATO, ale na samym końcu jest ktoś, kto stoi na czele tej procedury decyzyjnej i w przypadku Polski jest to dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych generał broni Maciej Klisz - wyjaśnił wiceminister.