Będziemy oglądać ich w internecie? "PiS chce rozróby"
Wprowadzenie transmisji obrad komisji wyborczych w internecie - to jeden z pomysłów Prawa i Sprawiedliwości do rządowego projektu nowelizacji kodeksu wyborczego. PiS chce także uniemożliwienia głosowania przez pełnomocnika, wycofania się z dwudniowych wyborów i wprowadzenia do komisji prawników-obserwatorów. Paweł Olszewski (PO), który brał udział w parach nad kodeksem ocenił, że PiS chce zrobić "polityczną rozróbę" wokół kodeksu.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak tłumaczył, że pomysł transmitowania w internecie prac komisji wyborczych zwiększyłby kontrolę obywateli nad wyborami. Dodał, że w ostatnich wyborach samorządowych prawie dwa miliony głosów było nieważnych, co może wskazywać na problem w rzetelności prac komisji wyborczych.
Możliwość kontroli społecznej przez obserwowanie pracy komisji wyborczej w internecie jest jak najbardziej uzasadniona - zaznaczył Błaszczak. Posłowie PiS tłumaczyli, że większość poprawek do projektu nowelizacji wynika z zastrzeżeń, jakie złożyli do Trybunału Konstytucyjnego.
Janusz Wojciechowski podkreślił, że wycofanie się z głosowania przez pełnomocnika chroniłoby przed nadużyciami. Wskazał na hasło "zabierz babci dowód", które mogłoby przekształcić się w "zabierz babci głos". - Instytucja pełnomocnika przywodzi na myśl to, co słyszeliśmy w wyborach 2007 r. Wtedy mówiono "zabierz babci dowód". Chodziło o to, żeby babcia do wyborów nie poszła. Teraz babcia do wyborów nie pójdzie, pójdzie za nią pełnomocnik, a jak zagłosuje? Czy tak jak sobie życzyła babcia? Tu są daleko idące wątpliwości - podkreślił Błaszczak.
I dodał: "Uważamy za ograniczenie swobód obywatelskich wprowadzenie zakazu emisji spotów wyborczych oraz zakazu prezentacji programów partii politycznych na billboardach".
PO krytykuje pomysły PiS argumentując, że dwudniowe wybory mogą w sposób znaczący zwiększyć frekwencję, a głosowanie przez pełnomocnika ułatwi udział w wyborach osobom niepełnosprawnym i starszym.
PiS domaga się także wycofania się ze zmian uniemożliwiających partiom emitowania w telewizji spotów wyborczych i używania wielkoformatowych plakatów wyborczych. Prawo i Sprawiedliwość chce także, aby wprowadzić wielomandatowe okręgi wyborcze do senatu.
Propozycjami zmian w ordynacji wyborczej do sejmu i senatu oraz w kodeksie wyborczym zajmie się sejm. Projekt dotyczy zmian w wykazie okręgów wyborczych. Jak czytamy w jego uzasadnieniu, konieczność tych zmian wynika ze zmiany liczby mieszkańców w niektórych okręgach wyborczych.
- Dziś mamy pierwsze czytanie nowelizacji kodeksu wyborczego. Kodeks wyborczy został podpisany w tempie iście dopalaczowym przez większość rządzącą dziś w Polsce (...). Złożymy poprawki tożsame ze skargą PiS do Trybunału Konstytucyjnego - mówił szef klubu PiS Mariusz Błaszczak na konferencji prasowej w sejmie.
Zdaniem Błaszczaka, gdy "praca odbywa się w takim tempie, to mamy do czynienia z nieścisłościami i uchybieniami". - Jeśli w roku wyborczym rządzący zmieniają reguły wyborów, to o czym to świadczy? Świadczy to o tym, że boją się wyniku wyborczego i rzeczywiście mają podstawy, by się tego obawiać, bo poparcie dla PO bardzo wyraźnie spada - powiedział.
Przypomniał, że PiS złożyło skargę do Trybunału Konstytucyjnego ws. kodeksu wyborczego. Ugrupowanie kwestionuje w niej m.in. możliwość dwudniowego głosowania. - Uważamy, że daje ona pole do daleko idących nadużyć (...). Nie ma dowodów 100-procentowych na to, że zwiększy się (dzięki temu) frekwencja wyborcza - mówił poseł.
Komisje wyborcze nierzetelne?
Jak zapowiedział, PiS złoży podczas pierwszego czytania projektu nowelizacji kodeksu nie tylko poprawki "tożsame ze skargą do Trybunału", ale także będące propozycją "dalej idących zmian". PiS zaproponuje m.in. wprowadzenie możliwości obserwowania prac komisji wyborczych w internecie. - Jest zasadniczy problem polegający na rzetelności pracy komisji wyborczych - stwierdził Błaszczak. Europoseł Janusz Wojciechowski zwrócił w tym kontekście uwagę na "dziwne zjawiska", jakie miały miejsce podczas jesiennych wyborów samorządowych, m.in. na dużą liczbę głosów nieważnych. - Wszystko to budzi podejrzenia co do rzetelności procesu wyborczego, zwłaszcza w liczeniu głosów - ocenił.
Wojciechowski zaznaczył, że PiS proponuje też obligatoryjny udział w komisjach wyborczych obserwatorów, będących "przedstawicielami świata prawniczego". - Obserwatorzy byliby powoływani przez komisarzy wyborczych i braliby udział w newralgicznym punkcie procesu wyborczego - powiedział.
PiS zgłosi też poprawkę znoszącą wybory do senatu w 100 jednomandatowych okręgach.
"To tempo dopalaczowe"
Paweł Olszewski (PO), który brał udział w parach nad kodeksem ocenił, że PiS chce zrobić "polityczną rozróbę" wokół kodeksu. - Nad kodeksem wyborczym komisji nadzwyczajnej pracowaliśmy ponad dwa lata. Posłowie PiS nie wykazywali się nadmierną aktywnością w tych pracach. Przypomnę natomiast, że głosowali za tym kodeksem, nie podnosząc wówczas tych zastrzeżeń, które zgłaszają dzisiaj - powiedział.
Poprawki zgłaszane przez PiS nazwał "szkodliwymi" i nie mającymi "żadnego uzasadnienia merytorycznego". Nie zgodził się też ze stwierdzeniem, że prace nad kodeksem przebiegały w "tempie dopalaczowym". - Jeśli PiS uważa, że 2,5 roku to tempo dopalaczowe, to gratuluję. Każde takie kłamliwe słowo można zweryfikować. Kodeks mógł zostać uchwalony może nawet jeszcze szybciej, pracowaliśmy niezwykle rzetelnie, jest on w mojej ocenie jednym z lepszych aktów prawa - podkreślił.
W połowie stycznia prezydent Bronisław Komorowski podpisał kodeks wyborczy, który wprowadza m.in. jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach do senatu. Kodeks przewiduje też możliwość dwudniowego głosowania, które - w myśl nowych przepisów - ma charakter fakultatywny. Zakłada także udogodnienia dla wyborców przebywających za granicą: będą oni mogli głosować korespondencyjnie.
Na początku lutego prezydent podpisał nowelizację kodeksu wyborczego, która zakazuje komitetom wyborczym umieszczenia płatnych spotów wyborczych w radiu i telewizji.