Będzie wniosek o wycofanie polskich żołnierzy z Iraku do końca 2007
Według szefa Kancelarii Prezydenta Aleksandra Szczygły, wniosek, z jakim minister obrony narodowej zwróci się do rządu będzie zakładał wycofanie polskich wojsk z Iraku nie później niż do końca 2007 r. To jak długo polscy żołnierze powinni być w Iraku, jest kwestią "racjonalnej oceny sytuacji" - uważa minister.
W czwartek szef MON Radosław Sikorski zapowiedział, że w pierwszej połowie grudnia rząd wystąpi do prezydenta z wnioskiem w sprawie powrotu polskich żołnierzy z Iraku. Sikorski nie chciał jednak ujawnić, jaki termin powrotu naszych żołnierzy z misji irackiej jest realny. Szef MON zaznaczył, że taką informację przekaże najpierw Radzie Ministrów.
Szczygło, pytany w Radiu RMF FM, jak długo polscy żołnierze będą w Iraku, odpowiedział, że jeśli chodzi o misję polskich wojsk w tym kraju, "muszą być spełnione warunki do tego pobytu".
Po pierwsze rezolucja ONZ, dająca mandat pobytu. Po drugie, prośba i zgoda władz irackich, które mają demokratyczny mandat. Po trzecie możliwość wzięcia odpowiedzialności przez Irakijczyków za bezpieczeństwo, zarówno wojskowe jak i bezpieczeństwo sił policyjnych. I po czwarte, wyszkolenie sił irackich przez Polaków - powiedział Szczygło.
Zapytany, ile to może potrwać, szef Kancelarii Prezydenta odpowiedział, że "wniosek, który zostanie skierowany do Rady Ministrów przez ministra obrony narodowej będzie wnioskiem, który będzie zakładał wycofanie wojsk polskich z Iraku nie później niż do końca przyszłego roku".
Według Szczygły, to jak długo polscy żołnierze powinni być w Iraku, jest kwestią "racjonalnej oceny sytuacji".
Najważniejszą rzeczą, która jest do zrobienia to jest wyszkolenie sił zbrojnych Iraku i to w naszej strefie odpowiedzialności udaje się bardzo dobrze. To jest powód, dla którego aktywność, teraz zresztą też już aktywność wojska polskiego w tej strefie jest aktywnością sprowadzającą się przede wszystkim do szkolenia żołnierzy irackich - powiedział szef Kancelarii Prezydenta.
Szczygło pytany był również w RMF FM, czy wyobraża sobie Jana Rokitę w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Odpowiedział, że może sobie wszystko wyobrazić.
Dziennikarz dopytywał, czy może to sobie wyobrazić, mimo że jeszcze kilka tygodni temu - kiedy ujawniono dokumenty dotyczące inwigilacji prawicy na początku lat 90. - Szczygło mówił, że Rokita to człowiek, który niszczył młodą polską demokrację.
Ale to jest prawda (...) To jest prawda, dlatego, że przesłanki, które wynikają z dokumentów związanych z inwigilacją prawicy, z działalnością służb specjalnych na początku lat 90. są tego rodzaju, że takie stwierdzenie jest uprawnione. To jest tak: to był powód, dla którego przez ostatnie kilkanaście lat do wyborów ubiegłorocznych nie udało się zbudować prawdziwego, demokratycznego, obywatelskiego społeczeństwa - powiedział Szczygło.
Na uwagę, że skoro tak, to jak premier może mówić, że jeśli Rokita opuści PO, to możliwa będzie poważna rozmowa z nim o wejściu do rządu, Szczygło ocenił, że nie ma w tym żadnej sprzeczności.
Jest tak, że dokumenty i ludzie, którzy wtedy rządzili, świadomie lub nieświadomie, godzili się na pewne rzeczy. To jest kwestia jakby obiektywnej oceny - stwierdził szef Kancelarii Prezydenta.
Zapytany ponownie, czy Rokita może wejść do rządu, Szczygło odpowiedział, że "to są decyzje, które podejmuje Prezes Rady Ministrów". On sam powtórzył, że sobie to wyobraża.
Z kolei jako "za daleko posunięte spekulacje" Szczygło ocenił, taki scenariusz, w którym minister finansów Zyta Gilowska obejmuje stanowisko prezesa NBP, a jej miejsce w resorcie finansów zajmuje Kazimierz Marcinkiewicz.
Szczygło był pytany także o sprawę śladów radioaktywności w samolotach British Airways, w tym w samolocie, który leciał na trasie Londyn - Warszawa. Jak się podejrzewa, na pokładach badanych samolotów przewożono z Rosji do Wielkiej Brytanii promieniotwórczy polon, użyty do uśmiercenia byłego agenta rosyjskiego wywiadu Aleksandra Litwinienki.
Zapewniam, że współpraca między odpowiednimi służbami, zarówno między Polską a Wielką Brytanią i w obszarze europejskim i światowym istnieje. Tyle mogę na ten temat powiedzieć - odparł. Jak mówił, zna procedury obowiązujące w podobnych sytuacjach. Zawsze są uruchamiane w takiej sytuacji, w której zachodzi zagrożenie bezpieczeństwa życia i zdrowia obywateli polskich - dodał.