Będzie walczył z korupcją, czy z Kulczykiem?
Przyszły szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego zapewnia, że nie chciał zniesławić czołowych biznesmenów. Mariusz Kamiński, ostrzegając ludzi interesu przed działaniami korupcyjnymi, wymienił kilku z nich po nazwisku.
11.01.2006 | aktual.: 11.01.2006 13:33
Kamiński zauważył w radiowych "Sygnałach Dnia", że jego wystąpienie nie było oskarżeniem tych osób o korupcję lecz tylko przesłaniem do biznesmenów, że skończyły się czasy "robienia interesów dzięki znajomości z politykami". Przyszły szef CBA usprawiedliwił swoje zachowanie argumentując, że nazwiska czołowych biznesmenów przewijały się już w mediach, które pisały o zatrudnianiu przez nich byłych polityków.
Wypowiedź Kamińskiego przytacza "Nowy Dzień": Chcemy powiedzieć takim panom jak pan Kulczyk, jak pan Gudzowaty, jak pan Krauze, że jeśli liczą na to, że dzięki kolekcjonowaniu na stołkach w swoich firmach byłych posłów i ministrów będą odnosili z tego korzyści w biznesie, to są w wielkim błędzie.
Mariusz Kamiński nie zgadza się też z zarzutem, że podporządkowanie nowego biura premierowi należącemu do tej samej partii grozi upartyjnieniem służby antykorupcyjnej. Kamiński twierdzi, że w CBA mają pracować ludzie z różnych partii, a jako służba specjalna, biuro będzie podporządkowane premierowi z mocy prawa.