Będą czystki w SLD - politycy na zesłanie
Grzegorz Napieralski robi ostateczne porządki w SLD i pozbywa się wrogów. Wiele wskazuje na to, że nadszedł czas prawdy, przynajmniej dla wielu, do tej pory twarzy lewicy. Jak informuje "Polska The Times", Napieralski chce odmłodzić kadry sojuszu. Tymczasem w programie Wirtualnej Polski "Z każdej strony" zapewniał, że nie zamyka drzwi przed starszymi twarzami i zaprasza ich do partii.
07.01.2011 | aktual.: 07.01.2011 12:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Już wiadomo, że przewodniczący SLD odsuwa w cień polityków kojarzonych z Aleksandrem Kwaśniewskim, tych najbardziej niezależnych, medialnych, a od pozostałych wymaga bezwzględnego posłuszeństwa. Jedną z ofiar ma być Ryszard Kalisz. Napieralskiemu nie podoba się ponoć małe zaangażowanie Kalisza w komisji ds. zbadania okoliczności śmierci Barbary Blidy i w Komisji Sprawiedliwości, dlatego chce wysłać go do senatu - na polityczny aut.
W sejmie nie pojawi się też Wojciech Olejniczak, bo szef SLD chce wpisać go ponownie na listy do europarlamentu. Wciąż nie wiadomo jeszcze, co będzie z Bartoszem Arłukowieczem, bo szczecińscy działacze Sojuszu nie zgadzają się by startował w wyborach parlamentarnych i z list wyborczych w ich mieście.
Nie wszyscy zgadzają się także, by do sejmu startowały inne znane twarze - byli premierzy. Według "Polski The Times" zezwolenie na start do sejmu Leszka Millera i Józefa Oleksego odradza szefowi SLD jego najbliższe otocznie, które nieustannie przypomina, że Miller był przeciwnikiem odmładzania partii.
Tymczasem w programie Wirtualnej Polski "Z każdej strony" Grzegorz Napieralski powiedział, że nie zamyka Millerowi i Oleksemu drogi do sejmu. - Są pełnoprawnymi członkami SLD. Jeżeli będą chcieli brać aktywny udział w wyborach, mają takie prawo. Ja im nie stoję na drodze - powiedział.
Według wstępnych ustaleń na listach wyborczych SLD mają się znaleźć: w Warszawie Katarzyna Piekarska, w Bielsku-Białej Tomasz Kalita, w Łodzi Dariusz Joński. - To będzie końcowe cięcie. Zrzucimy z siebie brzemię postkomunistycznej formacji, bo na listach znajdą się nowi ludzie - komentuje jeden z ważnych polityków SLD.