Beata Szydło wreszcie wyjdzie ze szpitala. Tylko dlaczego została tam tak długo? Sprawdzamy
"Wszystko wskazuje na to, że premier Beata Szydło opuści dzisiaj szpital" - ogłosił rzecznik rządu. Wyjdzie dokładnie po tygodniu. To dłużej, niż trwa zwykła obserwacja po wypadkach komunikacyjnych, choć od tygodnia słyszymy, że szefowa rządu jest w dobrej kondycji. Tak długi pobyt w szpitalu nie zmienia nic, jeśli chodzi o kondycję Szydło, za to ma znaczenie dla śledztwa i ewentualnego procesu.
17.02.2017 | aktual.: 17.02.2017 13:58
Równo tydzień po feralnym wypadku w Oświęcimiu premier Szydło wyjdzie ze szpitala. Ma jeszcze przejść ostatnie badania i wyjechać do domu - podało Polskie Radio. Ale od chwili wypadku do opinii publicznej płynęły zapewnienia, że premier jest zdrowa. Ona sama dzień po zdarzeniu zapewniała, że czuje się dobrze, a potem udzieliła wywiadu telefonicznego "Wiadomościom".
Kolejnym elementem zapewniania o dobrym stanie zdrowia Szydło był filmik pokazujący premier odwiedzającą oficera BOR, który najbardziej ucierpiał. Także politycy PiS przekonywali, że stan premier jest dobry.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdził, że tydzień to standardowa długość obserwacji. Innego zdania jest jednak np. prof. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej. - Na ogół, jeżeli nie ma jakichś stwierdzonych naruszeń tkanki, czyli uszkodzenia kości, stawów, zwichnięcia, to obserwacja trwa około dwie doby. Minimum to 24 godziny - stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską. - Jeśli są jakieś obrażenia, bardzo dokładnie wyszczególnione w rozporządzeniu Ministra Zdrowia dotyczącym centrów urazowych, to przenosi się pacjenta - dodaje.
A co z tak długim pobytem premier Szydło? - Trudno orzekać, ja bym to zostawił. Nie czepiałbym się długości tego pobytu, to biorą na siebie lekarze. Może coś wyszło w badaniu obrazowym... - zastanawia się nasz rozmówca.
O ile długość pobytu szefowej rządu w szpitalu nie zmienia nic w jej stanie zdrowia, bo - jak słyszymy - nic jej nie jest, to zmienia sporo w śledztwie i ewentualnym procesie. Politycy PiS błyskawicznie orzekli, że 21-letni kierowca jest winny wypadku. Podobnie uważa prokuratura, a adwokat Sebastiana K. przekonuje, że jego klient jest niewinny.
Kiedy prokuratura skieruje akt oskarżenia przeciwko młodemu mieszkańcowi Oświęcimia, będzie się opierała na art. 156, 157 i 177 Kodeksu karnego. To tam możemy znaleźć rozgraniczenie "uszkodzeń ciała" i "rozstroju zdrowia" do 7 dni i powyżej siedmiu dni. W tym pierwszym przypadku sprawcy grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do 2 lat.
Jeśli skutki wypadku trwają dłużej niż tydzień, konsekwencje są znacznie bardziej dotkliwe. Kodeks przewiduje karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Takie obrażenia odniósł oficer BOR, który ma połamane nogi. Ale sędzia ma szeroki margines i na wyrok wpłynie nie tylko stan zdrowia BOR-owca.
7-dniowy pobyt w szpitalu w świetle prawa całkowicie zmienia sytuację drugiej ofiary, czyli premier Szydło. - Sąd bierze wszystko pod uwagę. Na pewno fakt, że dwie osoby mają uszkodzenia powyżej 7 dni, także - mówi prof. Piotr Kruszyński, karnista.
"Toczy się postępowanie, jestem przekonana że będzie ono transparentne i rzetelne" - napisała Szydło do 21-latka. Oby tak rzeczywiście było.