Beata Szydło: rząd jak magnateria
Kandydatka PiS na premiera Beata Szydło przedstawiła swój plan na zmiany w służbie zdrowia. Zakłada on m.in. likwidację NFZ, wprowadzenie opieki zdrowotnej dla dzieci w szkołach. Cała uwaga powinna być skierowana na pacjenta - podkreśliła Szydło. Skrytykowała także wyjazdowe posiedzenia rządu, nazywając je "kabaretem".
Szydło nawiązała tą wypowiedzią do informacji Radia Wrocław, które odkryło, że na wyjazdowe posiedzenia rządu zabiera się komplet krzeseł i stół. Meble miano przywieźć do Wrocławia, a tydzień wcześniej do Łodzi.
Kandydatka PiS na premiera Beata Szydło mówiła w Słubicach (Lubuskie), że takie zachowanie przypomina kabaret. Jej zdaniem, zadziwiające jest, że we Wrocławiu nie udało się znaleźć 30 krzeseł i stołu dla ministrów biorących udział w wyjazdowym posiedzeniu rządu.
Beata Szydło porównała tę sytuację do czasów gdy po Polsce podróżowali magnaci, wożąc ze sobą cały dobytek. - Biednym rodzinom odbiera się dzieci, a tymczasem rząd funduje sobie takie orszaki rządowe - komentowała kandydatka PiS na premiera.
Radio Wrocław zwróciło się do Centrum Informacyjnego Rządu o wyjaśnienia dotyczące transportowania mebli po Polsce. CIR potwierdził, że rzeczywiście, meble przewieziono do Wrocławia.
"Uprzejmie informujemy, iż KPRM we własnym zakresie dostarczyła dodatkowe wyposażenie/sprzęt na potrzeby organizacji posiedzenia Rady Ministrów we Wrocławiu, aby nie obciążać kosztami Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego i nie wpływać na jego bieżące prace. Usługi transportowe na rzecz KPRM świadczy Centrum Usług Wspólnych w ramach ustalonego ryczałtu. Dostarczenie wyposażenia/sprzętu nie spowodowało dodatkowych kosztów po stronie KPRM" - odpowiedziało Centrum Informacyjne Rządu.
- Mam program, plan naprawy służby zdrowia. Chcemy wprowadzić w życie zasadę, o której mówił świętej pamięci minister Zbigniew Religa. Pan profesor mówił, że to, co jest najważniejsze, to jest pacjent, że cała uwaga w służbie zdrowia powinna być skierowana na pacjenta. Lekarze mają mieć prawo do godnej pracy, służby pacjentowi. Pacjenci mają czuć się bezpiecznie. Nie mogą obawiać się tego, że nie otrzymają w odpowiednim momencie pomocy - powiedziała Szydło podczas środowej konferencji przed szpitalem powiatowym w Słubicach.
- Służba zdrowia musi odejść od tej zasady, którą wprowadziła Platforma Obywatelska, że to jest płaszczyzna, w której liczy się przede wszystkim zysk. Pacjenci traktowani są jako cyfry w bilansie finansowym, a lekarzom została przypisana rola księgowych - dodała.
Szydło podkreśliła, że propozycją PiS jest "odbiurokratyzowanie służby zdrowia" i likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia. - Państwo musi wziąć odpowiedzialność za zdrowie Polaków. Stanąć po stronie pacjentów i pracowników służby zdrowia. Trzeba zbudować system, w którym będzie poszanowanie dla ludzi związanych ze służbą zdrowia i przede wszystkim zapewnione bezpieczeństwo i dostęp do bezpłatnej służby zdrowia dla pacjentów - powiedziała.
Kandydatka PiS na premiera zaznaczyła, że jej partia chce przywrócić opieką zdrowotną dla dzieci w szkołach.
- Nie zgadzamy się na prywatyzację szpitali. Chcemy, żeby w każdej, nawet najmniejszej miejscowości, Polacy mieli poczucie tego, że mają bezpieczny i łatwy dostęp do służby zdrowia - kontynuowała.
Szydło mówiła też o pomysłach PiS na walkę z handlem dopalaczami.
- Dzisiaj słyszymy bardzo dużo zapowiedzi pani premier, codziennie informuje, jakie będzie podejmowała decyzje. Słyszymy o paktach społecznych, o tym, że prawo jest bardzo dobre. Przypomnę, że prawo, które zostało zmienione przez PO, pozwala dzisiaj osoby, które zostały zatrzymane, handlarzy dopalaczami zwalniać za kaucją. Tej walki w tej chwili nie ma, a sytuacja jest naprawdę zła - oceniła.
- Musi być wprowadzona przede wszystkim skuteczne prawo. Ta walka musi być prowadzona rzeczywiście, a nie na papierze - powiedziała. Szydło zaznaczyła, że ważna jest także odpowiednia profilaktyka.
W środę w Warszawie został podpisany Pakt Społeczny Przeciw Dopalaczom; ma skoordynować działania różnych instytucji i organizacji prowadzone w walce z tymi substancjami. Rusza też kampania, która będzie mówić o zagrożeniach związanych z zażywaniem dopalaczy.
W siedzibie MSW dokument podpisali m.in. premier Ewa Kopacz, minister zdrowia Marian Zembala, minister sprawiedliwości Borys Budka, minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska, minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki, rzecznik praw dziecka Marek Michalak, a także przedstawiciele różnych organizacji pozarządowych, w tym Związku Harcerstwa Polskiego i Monaru.
Kopacz zapewniła, że służby będą zwalczały dystrybutorów dopalaczy. - Moje służby będą pracować bardzo zdecydowanie i będą to robić każdego dnia i każdej godziny - zapowiedziała.
Od początku fali zatruć dopalaczami, które nastąpiły w drugim tygodniu lipca, głównie na Śląsku, zmarły dwie osoby - 19-latek, który najprawdopodobniej przyjął substancję o nazwie "mocarz", oraz 24-latek w następstwie spożycia "rozpałki do grilla". Od 3 lipca w całym regionie odnotowano 771 podejrzeń zatruć dopalaczami, ponad 20 osób nadal przebywa w szpitalach.