Beata Szydło odpowiada na zarzuty. "Polityka to nie zajęcie dla grzecznych dziewczynek"
Była premier, która w ostatnich miesiącach ma za sobą nie najlepszą passę, postanowiła odpowiedzieć krytykom. Odnosząc się do kwestii nagród dla ministrów, Beata Szydło twierdzi, że musiała "stanąć po stronie swoich ludzi".
Była premier uważa, że do jej dymisji przyczyniła się postawa mediów, które regularnie ją "grillowały". Przyznaje jednak, że nie bez znaczenia była również "szkodliwa rozgrywka wewnetrzna", która miała miejsce w PiS.
- Nie tak łatwo mnie zniszczyć. I na to nie pozwolę. Na własnej skórze przekonałam się, że polityka to nie jest zajęcie dla "grzecznych dziewczynek". Tamtego dnia byłam bardzo zmęczona i zdenerwowana. Chciałam jednak, by wszystko odbyło się tak, aby jak najmniej zaszkodzić mojemu klubowi - mówi o swojej dymisji na łamach "Sieci".
Jednak "się należało"
Szydło odniosła sie także do kwestii nagród, które przyznała ministrom swojego rządu. Była premier mówi, że "ma na ten temat swoje przemyślenia, ale zostawi je dla siebie". Podkreśla jednak, że "wszystko odbyło się zgodnie z prawem i nie doszło do żadnych nadużyć".
- Nikt niczego nie ukradł. Ministrowie nagrody przekazali dobrowolnie na cele charytatywne. Temat jest zamknięty - ucina.
Zobacz także: Żakowski: Młody Morawiecki powinien posłuchać ojca
Odnosząc się do sławetnego wystąpienia w Sejmie, w którym emocjonalny sposób broniła premii dla ministrów, była szefowa rządu zaznacza, że "musiała stanąć po stronie swoich ludzi" i zrobiłaby to jeszcze raz.
- Powiedziałam wówczas, że biorę odpowiedzialnosć za to, co działo się w ciągu dwóch lat, gdy byłam premierem, i w każdej chwili mogę powtórzyć te słowa. Odpowiadam za sukcesy, porażki i za moich ludzi - oświadcza.
Problemy w Sejmie
Beata Szydło skomentowała również kwestię protestu opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie. Była premier wbiła szpilkę swojemu następcy, Mateuszowi Morawieckiemu.
- Za rząd odpowiada premier i to on decyduje, co się dzieje w danym momencie, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. (...) Trudno rozmawia się z kimś, kto nie chce porozumienia. A tak to widzę. Wyjścia z sytuacji trzeba szukać w kompleksowych, systemowych rozwiązaniach - ocenia.
Była szefowa rządu broni również decyzji o wzięciu udziału w spływie Dunajcem w momencie, gdy w Sejmie trwał już protest. Podkreśla, że nie był to wyjazd prywatny, ale bardzo ważne lokalne wydarzenie, na które została zaproszona.
- Lokalnie spotkanie zostało przyjęte bardzo dobrze. Kontekst ogólnopolski nie był jednak dobry. Może rzeczywiście zabrakło czujności - przyznaje.
Szydło w Parlamencie Europejskim?
Szydło ujawniła, że "nie wyklucza" startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
- Europa interesuje mnie o tyle, że potrzebny tam głos jasno stawiający z jednej strony interesy Polski, a z drugiej - upominający się o wartości, od których Europa odchodzi, a które są jej fundamentem - mówi.
Była premier odniosła się również do tego, jak przedstawiały ją media. Jak twierdzi, z jednej strony zarzucały jej brak charyzmy, ale zauważały, że potrafi zjednywać ludzi.
- To o tyle zaskakujące, że kiedyś byłam raczej nieśmiała, zamknięta w sobie i milcząca. (...) Często żartuję, że jestem po prostu dziewczyną z prowincji i nigdy nie będę celebrytką - twierdzi.
Źródło: "Sieci"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl