Beata Szydło odpowiada, czy Bartłomiej Misiewicz nadal pracuje w ministerstwie
- Problemu w mojej ocenie już nie ma, dlatego że Bartłomiej Misiewicz nie pełni już tych funkcji, które pełnił - powiedziała we wtorek premier Beata Szydło. Dodała, że polityka kadrowa, w tym decyzja o odwołaniu bądź nie Bartłomieja Misiewicza, nie zależy od niej, ale jest w ręku szefa danego resortu.
21.03.2017 | aktual.: 21.03.2017 12:15
W programie "Graffiti" Polsat News Szydło dopytywana o to, czy Misiewicz pozostanie szefem gabinetu politycznego w MON, odpowiedziała: Nie, nie sądzę. - Z tego co ja wiem i pan minister Macierewicz od razu, kiedy pojawiła się informacja, że Bartłomiej Misiewicz jest nadal szefem gabinetu, było dementi ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej – stwierdziła
Premier powiedziała też, że jej rząd pracuje dobrze. - Wszyscy ministrowie w moim rządzie powinni koncentrować się na pracy w swoich resortach, i to właśnie robią – zaznaczyła. Z kolei list prezydenta do szefa MON uważa za przejaw „troski o sytuację w polskiej armii”. - Myślę, że nic tutaj nadzwyczajnego się nie dzieje – stwierdziła.
Przypomnijmy, że Duda w liście domaga się wyjaśnień w sprawie obsady stanowisk attache obrony w kluczowych państwach i prac nad utworzeniem Dowództwa Wielonarodowej Dywizji w Elblągu.
Szydło mówiła też m.in. o wniosku PO o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu. Uważa go za akt polityczny i jednocześnie "normalne narzędzie opozycji". - To doskonały moment do debaty o tym, co zrobił rząd, a co zrobiła opozycja – podkreśliła.
- Spektakle, które są jedynie politycznymi, a nie wnoszą żadnej merytorycznej dyskusji, nie są godne większego zainteresowania - dodała. Jej zdaniem opozycja może albo przeprowadzić merytoryczna debatę albo zrobić "happening, tak jak zrobili 16 grudnia ze śpiewami na mównicy sejmowej". - Chyba nie o to chodzi - oceniła.
Zaznaczyła, że nie żałuje swoich decyzji i działań w Brukseli dot. reelekcji Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, ponieważ broniła wtedy interesów Polski. - Gdybym miała jeszcze raz pojechać na szczyt i jeszcze raz podjąć decyzje, podjęłabym takie same – stwierdziła. Dodała, że kiedyś kraje Unii Europejskiej mogły myśleć, że Polska zgodziłaby się na wszystko, ale to się zmieniło.
- Opowieści o izolowaniu Polski czy też, że Polska wychodzi z Europy, to są po prostu kłamstwa – podkreśliła Szydło.
Odniosła się również do projektu ustawy dot. ograniczenia handlu w niedziele. Przyznała, że rząd wydał pozytywną opinie, „by rodzimy miały czas dla siebie”, jednak z uwagami, ponieważ miał sporo wątpliwości. Dodała, że rząd zdaje sobie sprawę z wpływu tej ustawy na gospodarkę, jednak , jak zaznaczyła, „są pewne zasady”.