PolskaBeata Kempa: w domu nie mam nic do powiedzenia

Beata Kempa: w domu nie mam nic do powiedzenia

Beata Kempa wyjawia tajemnicę, kto rządzi u niej w domu. W rozmowie z tygodnikiem "Wprost" mówi, że w weekendy mąż zabiera jej telefon, bo w domu panują zasady ustalone od 22 lat. - Nikt nie uwierzy: przekraczam próg i nie mam nic do powiedzenia - zwierza się tygodnikowi.

Beata Kempa: w domu nie mam nic do powiedzenia
Źródło zdjęć: © PAP

08.02.2010 | aktual.: 08.02.2010 10:29

Kto rządzi w domu? Pani czy mąż?

Beata Kempa: Nikt nie uwierzy: przekraczam próg i nie mam nic do powiedzenia. Zostawiam mandat poselski za progiem razem ze wszystkimi innymi mądrościami życiowymi i się nie buntuję. Jest mi z tym dobrze. Czasem słyszę nawet od męża: "Tam możesz wiele, ale tutaj zasady są ustalone". Takie zasady obowiązują już od 22 lat, odkąd jesteśmy małżeństwem.

Mąż jest zazdrosny o politykę?

- W sobotę i niedzielę Waldek zabiera mi telefon. Muszę się chować w toalecie albo na górze w sypialni, by oddzwonić (śmiech).

W czym jeszcze objawia się to, że w domu rządzi mąż?

- Robi mi intensywne treningi. W sobotę rano zarządza: "Idziemy na rowery". Ja czasem wolę poleniuchować, ale jak on ustawia grafik, to muszę się dostosować.

A kto podejmuje męskie decyzje?

Jestem niezdecydowana. Jak mam trzy rzeczy do wyboru, to się gubię. Dlatego zostawiam podejmowanie niektórych decyzji mężowi. Zawsze mogę liczyć na jego wsparcie i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)