Beata Kempa: to skandal, kpina i bezczelność
Posłowie z komisji hazardowej Beata Kempa (PiS) i Bartosz Arłukowicz (Lewica) są oburzeni tempem prac nad raportem końcowym, jakie zaproponował przewodniczący komisji Mirosław Sekuła. Zdaniem Kempy, działania Sekuły to "kpina, skandal i bezczelność". - Tak dalej w kraju być nie może żeby poniewierać opozycją i poniewierać prawdą - stwierdziła
Mirosław Sekuła zapowiedział, że w piątek 30 lipca odbędzie się rozpatrzenie końcowego sprawozdania z jej prac. Możliwe, że odbędzie się to bez udziału przedstawicieli PiS, którzy zapowiadali, że z powodu urlopu nie będą mogli uczestniczyć tego dnia w pracach komisji.
Zdaniem posłanki PiS, Sekuła wyznaczając tak szybkie tempo prac nad raportem komisji, nie daje opozycji szans na wypowiedzenie się w tej sprawie. Jak dodała, posłowie będą mieli zaledwie kilka godzin na przygotowanie swoich poprawek do nowego projektu raportu.
Nowy, poprawiony projekt raportu z prac komisji, Sekuła prześle posłom do północy z czwartku na piątek, a w piątek o dziesiątej rano śledczy mają zgłaszać do niego swoje ewentualne poprawki. Pytany czy nie jest to za krótki czas na zapoznanie się z ostatecznym tekstem sprawozdania, tłumaczył, że jest ono znane od 14 lipca, a wprowadzone przez niego poprawki mają charakter "uwzględnienia omyłek pisarskich", a pozostałe także zgłaszał już wcześniej.
Także Arłukowicz powiedział, że zamierza przeczytać i przeanalizować raport, który powtórnie został złożony przez Sekułę. Jak dodał, po zapoznaniu się z nim planuje wnieść poprawki i - gdyby zostały odrzucone - ewentualnie przedstawić zdanie odrębne. - Chciałbym, żeby komisja zakończyła swoje prace w sposób rzetelny, a nie kompromitujący. Przewodniczący Sekuła codziennie urządza festiwal kompromitacji - ocenił.
Posłowie nie zgadzają się także na to, że będą mieć tylko dobę roboczą na złożenie zdań odrębnych do raportu. Kempa już dziś zapowiada, że je złoży, gdyż, jak zaznaczyła, raport Sekuły jest "niechlujny", nie zawiera całego materiału dowodowego oraz oceny części niejawnej zgromadzonych przez komisję dokumentów.
- Nie zgadzam się na to, żeby w dobę roboczą przyjmować zdania odrębne, żeby mieć kilka godzin nocnych na przygotowanie poprawek do nowego dokumentu. Jeżeli to ma tak wyglądać, to naprawdę ten dokument nie będzie absolutnie odpowiadał prawdzie i w dodatku prawdzie obiektywnej - stwierdziła Kempa.
Arłukowicz powiedział, że zdanie odrębne i poprawki będę składał na posiedzeniu komisji, a nie w nocy pod biurem komisji, "przepychając je pod zamkniętymi drzwiami". - Tak nie będzie. Przestrzegam przewodniczącego Sekułę, żeby nie łamał prawa, bo są instytucje, które potrafią to ocenić - dodał.
Kempa zapowiedziała zaś, że jeżeli komisja przyjmie raport w takiej wersji, jak proponuje Sekuła, to nie wyklucza, że złoży w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Zdaniem Sekuły, jest realna szansa na to, aby 30 lipca komisja zakończyła prace. Przewodniczący komisji tłumaczył, że przeniesienie jej prac na wrzesień, po zakończeniu sejmowych wakacji, "prawie na pewno" spowodowałoby niedotrzymanie terminu określonego przez Sejm dla zakończenia prac komisji.
Sekuła zapytany o posiedzenie bez spodziewanego udziału przedstawicieli PiS powiedział, że ma nadzieję, iż przemyślą oni swoją decyzję i pojawią się na nim. Równocześnie zwrócił uwagę, że komisja może podejmować prawomocne decyzje, jeśli jest kworum, a zgodnie z regulaminem Sejmu stanowi je jedna trzecia składu komisji czyli trzy osoby. Kempa zastanawiała się, czy w ogóle przyjdzie na piątkowe posiedzenie komisji. W zeszłym tygodniu prosiła bowiem Sekułę o jego przełożenie, w związku z tym, że ona i inny poseł PiS zasiadający w komisji - Andrzej Dera - planują w tym terminie urlop. Sekuła jednak odmówił i - jak twierdzi Kempa - zasugerował, by "zabrała się do roboty". Te słowa wywołały łzy posłanki.
Teraz Kempa nie wyklucza, że pojawi się w piątek, choć - jak sama przyznaje - nie wie, "czy wobec takiego traktowania jest sens odpowiadać na tego typu rzeczy". - On (Sekuła - red.) mnie nie będzie ćwiczył jak ekonom. My mamy czas do września (uchwała zobowiązuje komisję śledczą do przedstawienia Sejmowi raportu z prac do 30 września) i jeśli przyjmie raport, w którym poświadcza nieprawdę, to ja go wyślę do prokuratury - powiedziała posłanka PiS.
Sekuła twierdzi jednak, że nawet bez Kempy i Dery komisja może pracować i podejmować wiążące decyzje. Jak dodał, komisja może działać jeśli ma kworum, a do niego wystarczy, by w posiedzeniu brało udział co najmniej 3 posłów.
Sekuła zapowiedział w ubiegły piątek, że do 30 lipca złoży nowy projekt raportu w związku z zarzutami Kempy i Arłukowicza. Podnosili oni, że materiał przygotowany przez niego zawiera liczne wady merytoryczne i prawne.
Arłukowicz, powołując się na opinie Biura Analiz Sejmowych, mówił, że przewodniczący przedstawił swój projekt raportu przed przesłuchaniem wszystkich świadków i przed podpisaniem przez nich protokołów z zeznań. Poseł tłumaczył, że Sekuła złożył swój raport 14 lipca, a 20 lipca śledczy przesłuchiwali jeszcze ostatniego świadka. Zwracał też uwagę, że nie wszyscy posłowie podpisali protokoły ze swoich zeznań.
W związku z tym Sekuła postanowił poprawić raport. Poinformował jednak, że nowy projekt sprawozdania będzie się różnił od poprzedniego tylko tym, że "wyeliminuje z niego pomyłki pisarskie i uzupełni go o te poprawki, które już zgłosił lub zamierzał zgłosić".
Sekuła dodał też, że do tej pory protokołów ze swoich zeznań nie podpisali tylko b. minister finansów Zyta Gilowska i szef PiS Jarosław Kaczyński. Zaznaczył, że nieprzekraczalny termin ich podpisania wyznaczył na 29 lipca. Jeśli do tego czasu Gilowska i Kaczyński nie złożą podpisów na protokołach zeznań, Sekuła wykorzysta uprawnienia przewodniczącego komisji do ich jednostronnego podpisania.
Jednocześnie Sekuła przedstawił dwie nowe ekspertyzy prawne zamówione przez klub PO, które jego zdaniem wskazują, że miał prawo przedstawić projekt sprawozdania z prac komisji przed podpisaniem protokołów przez wszystkich świadków. Jak dodał, eksperci podtrzymali zdanie, że komisja nie może przyjąć ostatecznego sprawozdania, dopóki wszystkie protokoły zeznań świadków nie są podpisane.
Zgodnie z ustawą o komisji śledczej to właśnie przewodniczący przygotowuje i przedstawia projekt sprawozdania z sejmowego śledztwa. Posłowie natomiast mogą składać do niego poprawki. Ostateczna wersja przyjmowana jest zwykłą większością głosów w drodze uchwały Sejmu.
Sekuła w projekcie raportu z prac komisji uznał, że w sprawie tzw. afery hazardowej nie ma podstaw do zawiadomienia prokuratury, choć ocenił, że Zbigniew Chlebowski łamał standardy poselskie i - jak napisał - komisja "nie daje wiary" słowom Mirosława Drzewieckiego.
W propozycji raportu Sekuła napisał także, że źródłem "przecieku", który ostrzegł biznesmenów o prowadzonych wobec nich działaniach operacyjnych było samo CBA, a nie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. "Zaprezentowana przed Komisją przez Mariusza Kamińskiego (b. szefa CBA) teoria "przecieku"nie została poparta żadną konkretną wiedzą, faktami lub materiałem dowodowym" - czytamy w projekcie.