PolitykaBawer Aondo-Akaa o prowokacji Hugo-Badera: moje doświadczenia są na przeciwnym biegunie do jego odczuć

Bawer Aondo-Akaa o prowokacji Hugo-Badera: moje doświadczenia są na przeciwnym biegunie do jego odczuć

- Poczułem się urażony brakiem tak podstawowej rzeczy, jak rzetelność dziennikarska. Użyte przez Jacka Hugo-Badera określenia tj. "czarnuch", "brudas" czy "asfalt" stanowiły tylko i wyłącznie przemyślenia autora na temat tego, jak środowiska konserwatywne postrzegają czarnoskórych ludzi, nie mają natomiast zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Bawer Aondo-Akaa, który złożył skargę do Rady Etyki Mediów na dziennikarza "Gazety Wyborczej". - Moje doświadczenia są na przeciwnym biegunie do jego odczuć - dodaje.

Bawer Aondo-Akaa o prowokacji Hugo-Badera: moje doświadczenia są na przeciwnym biegunie do jego odczuć
Źródło zdjęć: © WP | Bawer Aondo-Akka

Do Rady Etyki Mediów wpłynęła skarga na ksenofobiczną i rasistowską publikację Jacka Hugo-Badera, który w ramach dziennikarskiej prowokacji uczestniczył w Marszu Niepodległości ucharakteryzowany na osobę czarnoskórą. Złożył ją Bawer Aondo-Akaa wraz z Instytutem "Ordo Iuris". W jej uzasadnieniu czytamy:

"Wykorzystanie skrajnie i drastycznie ksenofobicznych sformułowań pod adresem osób czarnoskórych nie było w tej sytuacji jakkolwiek uzasadnione zasadami rzetelnego dziennikarstwa. W szczególności, żadne z przywołanych, godzących w godność i cześć osób czarnoskórych określeń, nie stanowiło przytoczenia wypowiedzi uczestników Marszu Niepodległości. Przytoczone w opublikowanym artykule słowa stanowiły wyłącznie własną wypowiedź dziennikarza, dokonującego projekcji bezpodstawnie domniemywanych przez niego poglądów środowiska uczestników patriotycznego wydarzenia".

Wirtualna Polska skontaktowała się z Jackiem Hugo-Baderem i poprosiła o komentarz do złożonej skargi. Nie chciał on jednak z nami rozmawiać o tej sprawie, tłumacząc, że jest obecnie w podróży służbowej i nie ma na to czasu. Bardziej rozmowny był dr Bawer Aondo-Akaa, który wyjaśnił nam powody, dla których zdecydował się na nagłośnienie tego przypadku.

WP: Dlaczego zdecydował się pan złożyć skargę do Rady Etyki Mediów?

- Dlatego, że poczułem się urażony brakiem tak podstawowej rzeczy, jak rzetelność dziennikarska. Użyte przez Hugo-Badera określenia tj. "czarnuch", "brudas", "asfalt" stanowiły tylko i wyłącznie przemyślenia autora na temat tego, jak środowiska konserwatywne postrzegają czarnoskórych ludzi, nie mają natomiast zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. W ten sposób autor imputuje środowiskom skupionym wokół Marszu Niepodległości słowa, które nie zostały nawet wypowiedziane. Hugo-Bader w tekście wprost mówi, że "czuł to". Nie chcę oceniać jego odczuć, ale rzetelny dziennikarz ma obowiązek dążyć do obiektywnej prawdy. W związku z tym powinien sprawdzić czy jego przeczucia są zgodne z prawdą i rzeczywistością.

WP: Pan brał udział w tym marszu. Nie spotkał się pan tam z takimi określeniami?

- Nie. Był to mój już trzeci Marsz Niepodległości i nigdy nie spotkałem się z takimi epitetami. Wręcz przeciwnie.

WP: Jakie w takim razie były reakcje na pana obecność?

- Bardzo ciepłe i przychylne. Ludzie robili sobie ze mną zdjęcia, przybijali mi "piątki", jedna osoba zdjęła ze swojej ręki biało-czerwoną opaskę ze znakiem kotwicy i wsunęła mi na rękę, co spotkało się z oklaskami reszty uczestników marszu. Pomagali mnie wnieść i znieść ze schodów i nie trzeba było ich o to prosić. Sami się do tego garnęli. Moje doświadczenia są na przeciwnym biegunie do tego, co opisał dziennikarz "Gazety Wyborczej".

WP: W skardze stawia pan zarzut, że prowokacja Jacka Hugo-Badera naruszała pana dobra osobiste i mogła stanowić mowę nienawiści.

- W USA istnieje coś takiego jak przestępstwo zwane "black face". Gdy osoba o białym kolorze skóry pomaluje się na murzyna, to jest to uważane za jeden z największych przejawów rasizmu. Wzięło się to z tego, że w czasach niewolnictwa, biali ludzie szydzili w ten sposób z czarnych. Dlatego w Stanach Zjednoczonych zostało to zakazane.

WP: No tak, ale Jacek Hugo-Bader zrobił to w Polsce, a swoje działanie tłumaczy dziennikarską prowokacją.

- Prowokacja też ma swoje granice. Hugo-Bader tłumaczył, że w ten sposób chciał pokazać, jak ludzie o innym kolorze skóry czują się zagrożeni w Polsce. Problem polega jednak na tym, że gdyby chciał zrobić to rzetelnie, to powinien spotkać się z takimi osobami i spytać ich, czy rzeczywiście tak jest. Jestem jedną z takich osób. Powiem więcej, po publikacji tego tekstu próbowałem się skontaktować z panem Hugo-Baderem, ale w "Gazecie Wyborczej" podano mi do niego zły numer.

WP: Gdyby jednak udało się panu z nim skontaktować, to co by mu pan powiedział?

- Powiedziałbym mu, że jego prowokacja była nieudana i powinien za nią przeprosić osoby czarnoskóre, które poczuły się urażone jego tekstem oraz zamieścić sprostowanie. To była wyjątkowo słaba akcja, którą znacząca przekroczono granicę dobrego smaku. Zaproponowałbym mu również spotkanie, na którym podzieliłbym się z nim swoimi doświadczeniami, a wiem o czym mówię, bo jestem jedną z osób, w której sytuację próbował nieudolnie się wczuć.

WP: Jakiej reakcji oczekuje pan ze strony Rady Etyki Mediów?

- Chciałbym, by ten organ zbadał, czy w tym przypadku została przekroczona granica rzetelnego dziennikarstwa. W mojej opinii tak i to bardzo. Co do Jacka Hugo-Badera, to jak już wspomniałem czekam na przeprosiny oraz sprostowanie.

WP: W skardze zapowiedział pan również podjęcie "innych kroków prawnych". Co kryje się pod tym stwierdzeniem?

- Nie chcę teraz o tym mówić. Poczekajmy na werdykt Rady Etyki Mediów. Później ewentualnie podejmiemy kolejne kroki.

__Bawer Aondo-Akaa - doktor teologii, działacz społeczny i patriotyczny, obrońca życia i rzecznik osób niepełnosprawnych, Ambasador Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych i laureat nagrody publiczności konkursu "Człowiek bez barier" 2016.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (128)