PolskaBasen odkryty czy kąpielisko?

Basen odkryty czy kąpielisko?

Ponad trzydziestostopniowe upały dają się we znaki Polakom. Najlepiej schłodzić się w wodzie. I tu pojawia się pytanie – co wybrać? Basen czy kąpielisko?

Basen odkryty czy kąpielisko?

24.07.2006 | aktual.: 24.07.2006 12:45

Z pewnością baseny są bezpieczniejsze i spełniają wyższe standardy. Zarówno w basenach jak i kąpieliskach woda sprawdzana jest regularnie, co dwa tygodnie. Badania polegają na kontroli mikrobiologicznej (na obecność bakterii, wirusów, grzybów, pasożytów lub wytwarzanych przez nie toksyn). Woda w basenach badana jest także po kątem fizykochemicznym (sprawdzanie poziomu stężenia chloru). Co ciekawe, coraz więcej basenów zleca Sanepidowi kontrolę jakości wód, nie czekając na interwencję instytucji.

Z kąpieliskami natomiast bywa różnie. Bezmyślni imprezowicze, którzy wypoczywają nad wodą potrafią zanieczyszczać ją wszystkim – wyrzucają opakowania po jedzeniu, zniszczone opony, części garderoby, a nawet... przenośne ubikacje „Toi toi”, więc kąpiel w takich miejscach bywa ryzykowna. Mimo „pomysłowości” ludzi ważne jest, że infrastruktura wokół kąpielisk jest zdecydowanie lepsza niż kilka lat wcześniej – jest coraz więcej toalet, koszy na śmieci i atrakcji dla dzieci - przekonuje Monika Jakubiak rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie.

Ponadto, na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Sanitarnego można sprawdzić, przydatność wód w kąpieliskach w każdym województwie. Np. w woj. mazowieckim co piąte kąpielisko jest skażone (w tym jedyne kąpielisko w stolicy Jeziorko Czerniakowskie – w ubiegłym tygodniu wykryto w nim bakterie cholery we krwi mężczyzny, który tam utonął. Wyniki badania będą znane za kilka dni. Sanepid apeluje, by nie wchodzić do popularnego wśród warszawiaków kąpieliska).

Jest też wiele dzikich kąpielisk – bez ratowników. Tam o niebezpieczeństwo nietrudno. Co roku topi się kilkaset osób. W tym roku - od początku maja do wczoraj - utopiły się już 372 osoby - wynika ze statystyk policyjnych. Warto jednak zwrócić uwagę, że sukcesywnie zmniejsza się liczba utonięć.

W ubiegłym roku było ich 536, ale dla porównania – w 1999 roku utopiło się prawie dwa razy tyle – 925 osób. Jak podają ubiegłoroczne statystyki Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego najwięcej utopiło się osób po 50 roku życia (200), a najmniej dzieci do 7 lat (26). Głównie dochodzi do takich wypadków w miastach. Najczęściej ludzie topią się w rzekach i jeziorach. O wiele rzadziej - w morzu czy gliniankach.

Jednak czy można sobie odmówić wypoczynku na plaży? Zwolennicy tego rodzaju wypoczynku przekonują, że ta forma jest tańsza i przyjemniejsza niż kąpiel w basenie. Na wiele kąpielisk można wejść za darmo, skorzystać ze słońca, rozbić namiot, nierzadko zrobić grilla, czy po prostu spędzić czas w gronie znajomych. Za basen trzeba zapłacić. Jednorazowe wejście kosztuje średnio 15 złotych za dzień. Bilety ulgowe to wydatek rzędu 10 zł. Warto też zapytać o karnet, wtedy każdorazowe wejście jest tańsze o kilka złotych. To i tak taniej niż koszt wizyty na basenie krytym – tam płaci się za pół godziny ok. 16 złotych (ok. 12 zł kosztuje bilet ulgowy), do tego często wymagany jest czepek (ok. 8 zł).

Dużo kąpielisk, mało basenów

Zaletą kąpielisk jest bez wątpienia fakt, iż jest ich o wiele więcej niż basenów. Średnio w jednym województwie jest kilkadziesiąt kąpielisk. Najmniej w woj. opolskim - 20, najwięcej w pomorskim - 248 i warmińsko-mazurskim – 231. W województwie mazowieckim jest ich 76, a baseny odkryte można policzyć na palcach jednej ręki – np. w Warszawie jest ich siedem (sześć należy do miasta i jedno prywatne). Z sześciu miejskich tylko cztery są czynne. Wszystkie baseny miejskie zostały wybudowane pod koniec lat 60. lub na początku 70. W tamtym czasie baseny miejskie były bardzo popularne i tanie. Jednego, upalnego dnia sprzedawano ok. 10-12 tys. biletów, a sezon rozpoczynano już 1 maja. Teraz prowadzenie basenów odkrytych stało się nieopłacalne. Niełatwo bowiem zarobić w ciągu sezonu letniego na ich utrzymanie i eksploatację. Maksymalnie przychodzi trzy tys. osób - mówi Janusz Wallewein, dyrektor Warszawskich Ośrodków Wypoczynku „Wisła”.

Czy zatem tak mała ilość basenów w Warszawie wystarczy? Jak przekonuje Janusz Wallewein, jeden z nieczynnych basenów został zamknięty właśnie z powodu niskiej frekwencji. Mniej zamożni, których nie stać na bilet, wolą korzystać z kąpieli w jeziorach czy dzikich kąpieliskach nad Wisłą, a bogaci po prostu wyjeżdżają z miasta - argumentuje.

Warto byłoby się zastanowić nad tym co zrobić z takimi nieużytkami. Problem w tym, że jest niewielu inwestorów zainteresowanych kupnem nieczynnych basenów. Wymagają one kompleksowego remontu, a to są astronomiczne kwoty - przekonuje Janusz Wallewein. Trudno zarobić na odkrytym basenie. Najlepiej kupno takiego obiektu połączyć z budową kompleksu rekreacyjnego, np. krytego basenu. Oba obsługiwałaby jedna maszynownia i ta sama załoga (nie trzeba byłoby zwalniać ludzi). Wtedy eksploatacja byłaby opłacalna - ocenia Wallewein.

Trzeba pamiętać o tym, że baseny, które mają ponad czterdzieści lat, będzie trzeba zmodernizować lub na ich miejscu zbudować nowe, najlepiej ze zjeżdżalniami i atrakcjami dla dzieci. Pocieszające jest to, że czynne baseny są w naprawdę dobrej kondycji - podsumowuje Wallewein.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)