Bartoszewski: Nowak-Jeziorański byłby zasmucony obecną sytuacją
Jan Nowak-Jeziorański byłby dziś zasmucony
swarami i brakiem jedności - powiedział w pierwszą
rocznicę śmierci legendarnego kuriera z Warszawy i wieloletniego
dyrektora polskiej sekcji Radia Wolna Europa, jego przyjaciel,
były minister spraw zagranicznych prof. Władysław Bartoszewski.
20.01.2006 | aktual.: 20.01.2006 18:56
Według niego, Jan Nowak-Jeziorański najbardziej bał się, aby Polacy sami sobie nie popsuli niezwykłej koniunktury międzynarodowej, jaką nasz kraj zyskał po wejściu do NATO i UE. Aby prestiż naszego państwa i społeczeństwa nie ucierpiały w wyniku kłótliwości, sobkostwa, awanturnictwa, egoizmu, egocentryzmu - dodał. To były jego określenia - bardzo gorzkie i bolesne - tak, jak określenia ojca, który widzi, że dzieci idą fałszywą drogą i przynoszą szkodę sobie i rodzinie - podkreślił Bartoszewski w rozmowie z dziennikarzami.
Według niego, Nowak-Jeziorański byłby obecnie "wśród tych zasmuconych swarami, kłótniami, brakiem jedności, wśród tych, którzy podnosiliby krytyczny głos - bo tak zawsze robił, do ostatnich dni życia".
Myślę, że Nowak byłby zwolennikiem daleko idącego porozumienia, możliwej zgody narodowej ludzi myślących w kategoriach wartości podstawowych - tradycji i kultury polskiej - podkreślił Bartoszewski.
W jego opinii, Nowak-Jeziorański na pewno zaproponowałby politykom przypomnienie tego, do czego doprowadziły sejmiki szlacheckie czy egocentryczna niezgoda na wprowadzanie podatków, co uniemożliwiło wykonanie dobrych i mądrych postanowień Konstytucji 3 Maja. Wtedy się zrodziła małość targowiczan, on to wiedział, on o tym mówił, przypominał te przykłady jeszcze na kilka miesięcy przed śmiercią - dodał b. szef polskiej dyplomacji.
Bartoszewski podkreślił też, że rok 2005 był dla Polaków - bez względu na poglądy - bardzo dotkliwy, ponieważ umarł Ojciec Święty Jan Paweł II.
Zawsze na pierwszy plan wysuwa się ta niezwykła strata. W jej świetle szereg ważnych zgonów tak troszeczkę odeszło w niepamięć - mówił Bartoszewski. Tak się złożyło, że jednym z oddanych wielbicieli tego papieża, z którym utrzymywał bliski kontakt korespondencyjny (...) był Jan Nowak-Jeziorański. Właśnie on zmarł na kilka tygodni wcześniej, nie było mu dane dożyć tamtego przeżycia smutnego - dodał.
Zdaniem Bartoszewskiego, teraz bazą, na której powinni opierać się Polacy poszukujący autorytetów, są myśli, wypowiedzi, przesłanie, pisma, zalecenia naszych wielkich zmarłych rodaków.
Autorytetu nie można wykreować czy wyznaczyć, nim się nie można samemu mianować. Autorytety się rodzą lub nie. Nie wystarczy dobra wola, trzeba mieć to coś w sobie, jakąś busolę i wolę, charakter i nieugiętość, ale również gotowość narażania się na krytykę, na niezadowolenie, jeśli się mówi rzeczy, które się komuś nie podobają - mówił.
Myśmy nie mieli ich mało w ostatnich dziesięciu latach, jeżeli wziąć pod uwagę Jana Pawła II w skali światowej i choćby wielu ludzi nauki, kultury w skali kraju - podkreślił Bartoszewski.
Profesor uczestniczył w mszy św. odprawionej w piątek w warszawskiej Katedrze Polowej WP w pierwszą rocznicę śmierci Nowaka-Jeziorańskiego.
Jan Nowak-Jeziorański zmarł w wieku 90 lat. Był pisarzem i publicystą. Uczestniczył w kampanii wrześniowej 1939 r., następnie działał w Związku Walki Zbrojnej. Od początku 1943 r. był kurierem AK do rządu polskiego w Londynie. Przewoził korespondencję specjalnego znaczenia i poufne raporty.
Po powrocie do Polski walczył w powstaniu warszawskim. Za zasługi wojenne został odznaczony orderem Virtuti Militari (1944 r.). W grudniu 1944r. udało mu się przedostać do Londynu. Tam początkowo pracował w BBC. Od powstania Radia Wolna Europa (1949 r.) włączył się w jego pracę. W latach 1952-76 był dyrektorem Rozgłośni Polskiej RWE. Walczył przeciw cenzurze i monopolowi informacyjnemu władz PRL. Po przejściu na emeryturę osiedlił się w USA, gdzie włączył się w działalność Kongresu Polonii Amerykańskiej. Był doradcą do spraw Europy Wschodniej w Departamencie Stanu USA. Od 1989 r. często przebywał w Polsce. W lipcu 2002 r., po 58 latach, na stałe powrócił do Polski.