PolitykaBartosz Jóźwiak dla WP: nie chcemy rewolucji. Chcemy znormalizować przepisy posiadania broni i amunicji

Bartosz Jóźwiak dla WP: nie chcemy rewolucji. Chcemy znormalizować przepisy posiadania broni i amunicji

- Obecnie państwo, by za wszelką cenę odebrać ludziom prawo do posiadania broni, podejrzewa wszystkich o to, że są psychicznie chorzy lub są alkoholikami. My chcemy, by przeciwwskazania zostały udowodnione, a nie pozostawały w sferze domniemania. Pamiętajmy również o tym, że ludzie, którzy będą mieli pozwolenie na broń, będą musieli przechodzić co pięć lat egzamin praktyczny. Obecnie czegoś takiego nie ma - mówi w rozmowie z WP poseł Bartosz Jóźwiak, jeden ze współtwórców złożonego w Sejmie projektu nowelizacji ustawy o broni i amunicji.

Bartosz Jóźwiak dla WP: nie chcemy rewolucji. Chcemy znormalizować przepisy posiadania broni i amunicji
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Jacek Herok
Przemysław Dubiński

WP: Kukiz'15 złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji. Wprowadza ona wiele istotnych zmian, ale niektóre z zapisów budzą również duże kontrowersje. Jedną z nich jest to, że nawet osoby z historią długoletniej choroby alkoholowej będą mogły dostać pozwolenie na broń, jeżeli wykażą, że nie ma ona wpływu na ich stan psychofizyczny.

Bartosz Jóźwiak (poseł Kukiz'15): Pisząc nasz projekt oparliśmy się o oficjalną unijną listę objawów chorobowych. Konsultowaliśmy się również z szerokim gremium lekarzy specjalistów, którzy pomagali nam w tworzeniu listy chorób, które powodują zaburzenia wykluczające z dostęp do broni. Nie posługujemy się jednak terminem "uzależnienie". Alkoholizm jest chorobą trwałą, można ją zaleczyć, ale nie można się z niej wyleczyć. Nie możemy jednak takim ludziom zabraniać dostępu do broni jako elementu przydatnego obywatelom. To byłby rodzaj dyskryminacji wobec osób, które radzą sobie ze swoim nałogiem.

WP: I tu pojawia się pytanie: ile trzeba nie pić, by dostać pozwolenie na broń? Wprowadzacie państwo jakieś moratorium dla osób wychodzących z alkoholizmu?

- Zdajemy się na opinię medyczną lekarza. Nie nam oceniać w jaki sposób lekarz powinien diagnozować stan pacjenta i efekty jego terapii.

WP: Może należałoby zatem zwiększyć takim osobom częstotliwość koniecznych badań?

- Powiedzmy sobie szczerze, jeżeli ktoś nie jest alkoholikiem, ma pozwolenie na broń i nadużyje jednorazowo alkoholu, to stwarza takie samo zagrożenie, jak alkoholik. Zwiększenie częstotliwości badań niczego nie rozwiąże.

WP: Istnieje jednak większe prawdopodobieństwo nadużycia alkoholu przez osobę uzależnioną, niż okazyjnie spożywającą.

- Dlatego ocenę sytuacji pozostawiamy w gestii lekarza. To on ma obowiązek kontrolowania danego pacjenta i decydowania o wystawieniu mu odpowiedniego zaświadczenia. Pamiętajmy, że badania przeprowadza się na samym początku procedury i starająca się o broń osoba spełnia dane warunki, albo nie. Jeżeli dostanie ona pozwolenie, to nie jest to równoznaczne z tym, że będzie je miała do końca życia. Lekarz pierwszego kontaktu będzie miał prawo i obowiązek zgłaszać stany, które mogą daną osobę pozbawić prawa do legalnego posiadania broni.

- Nasz projekt ma skończyć z jedną rzeczą. Obecnie państwo, by za wszelką cenę odebrać ludziom prawo do posiadania broni, podejrzewa wszystkich o to, że są psychicznie chorzy lub są alkoholikami. My chcemy, by przeciwwskazania zostały udowodnione, a nie pozostawały w sferze domniemania. Pamiętajmy również o tym, że ludzie, którzy będą mieli pozwolenie na broń, będą musieli przechodzić co pięć lat egzamin praktyczny. Obecnie czegoś takiego nie ma.

WP: Jednocześnie chcecie jednak zrezygnować z obowiązku przeprowadzania badań lekarskich i psychologicznych, co pięć lat. Wystarczy jedynie pozytywna opinia lekarza przy składaniu wniosku.

- Zgadza się, chcemy to zlikwidować. Wychodzimy z założenia, że każdy zdrowy obywatel, który potwierdzi swój stan zdrowia u lekarza, ma prawo do otrzymania pozwolenia na posiadanie broni. Państwo nie może ciągle wysyłać go na jakieś badania, byle tylko znaleźć powód, by takiego pozwolenia nie wydać. Ja przechodziłem badania, które są obecnie wymagane. Powiedzmy sobie szczerze, to w praktyce jest kpina, która niczego tak naprawdę nie sprawdza. Po co badać zdrowego człowieka, co pięć lat? To jest lobby lekarskie, które świetnie się ustawiło i czerpie z tego korzyści.

WP: Może chodzi jednak o to, że pozwolenie na posiadanie broni jest na tyle poważną kwestią, że należy częściej badać predyspozycje osoby, która chce je mieć lub utrzymać?

- A czy taka częstotliwość badań ma również miejsce w przypadku osób posiadających noże lub samochody? Przecież te rzeczy są równie niebezpieczne w użyciu. Dlatego skończmy z takim przedstawianiem sprawy. Ono wynika z lobby lekarskiego, które świetnie na tym zarabia. Poprzez takie ustawienie prawa nabijamy tylko cudzą kieszeń, a to nie o to w tym chodzi. Stwórzmy przepisy, które będą eliminowały z posiadania broni osoby realnie stwarzające zagrożenie. W obecnych chodzi o to, by permanentnie kontrolować 99 procent społeczeństwa.

WP: W uzasadnieniu projektu czytamy, że po wejściu w życie nowych przepisów nastąpi spadek przestępczości. Pojawiają się jednak obawy, że zwiększenie dostępu do broni może przynieść odwrotny skutek.

- Chciałbym zobaczyć choć jedno badanie, które potwierdza te obawy. W Stanach Zjednoczonych, na które najczęściej powołują się nasi przeciwnicy, najlepszym przykładem jest Floryda, gdzie po wprowadzeniu prawa do pełnego posiadania broni spadła przestępczość. Patrząc na przykładzie statystyk, nie ma żadnego kraju, gdzie zwiększenie dostępu obywateli do broni wiązałoby się ze zwiększeniem przestępczości. Dzieje się tak z jednego ważnego powodu, o którym się głośno nie mówi. Większość przestępstw jest popełniana z nielegalnie posiadanej broni.

WP: Wprowadzenie zmian argumentujecie państwo również "dostępem Polaków do broni jest wprost wpisany w pojęcie polskiego patriotyzmu".

- To jest proste. Na przestrzeni dziejów Polaków próbowali rozbroić zaborcy, którym się to nie udało. Poradzili sobie z tym za to Sowieci, którzy w PRL rozbroili nas. Efekt jest taki, że jesteśmy obecnie w Europie narodem z jednym z najniższych wskaźników wydawania pozwoleń na broń. Kukiz'15 chciałby to zmienić tak, by Polacy znaleźli się przynajmniej w środku europejskiej stawki. Do tego nie potrzeba robić żadnej rewolucji, a jedynie znormalizować przepisy i o to nam chodzi.

WP: Kukiz'15 liczy również na to, że zmiany w prawie przyczynią się do powstania w polskiej gospodarce dużego segmentu rynku, przynoszącego corocznie znaczne dochody dla budżetu państwa. W związku z tym można usłyszeć zarzuty, że chcecie by państwo czerpało dochody kosztem bezpieczeństwa obywateli.

- To jest jakaś kompletna bzdura. Można to porównać z farsą, którą usłyszałem ostatnio z ust pana Jerzego Dziewulskiego, byłego milicjanta. Stwierdził on, że przy obecnej ustawie broń posiada ten, kto ją powinien posiadać. Gratuluję myślenia... Obecnie broń posiada pan Dziewulski, choć osobiście bym mu ją odebrał, posiadają ją również jego koledzy - byli milicjanci, sędziowie, prokuratorzy - czyli wszyscy ci, którzy dobrze się ustawili podczas zmiany systemu. Natomiast zwykły obywatel, który uczciwie pracuje i ma prawo bronić swoją rodzinę, takiego pozwolenia nie ma. Nam chodzi o to, by to zmienić. By było mniej panów Dziewulskich, a więcej uczciwych obywateli z bronią.

- Wracając do rozwoju gospodarki, to jestem po wielu rozmowach z branżą militarną. Sprawa jest prosta, jeżeli fabryki produkujące broń chcą funkcjonować, to muszą wejść na rynek cywilny. Obecnie nie mogą tego zrobić, gdyż on w Polsce nie istnieje.

WP: Rozmawialiście już z Prawem i Sprawiedliwością na temat waszej propozycji. Ma ona szansę na poparcie?

- Prowadziliśmy już wstępne rozmowy z PiS i zauważyliśmy przychylność. Mieli oczywiście kilka uwag, jak choćby wydawania pozwolenia na broń przez starostwo powiatowe, oni woleliby by robili to wojewodowie. Są to jednak szczegóły, w których łatwo osiągnąć kompromis. Jesteśmy otwarci na rozmowy. Zobaczymy jednak jaka będzie opinia na ten temat najważniejszych polityków w PiS. Cały czas czekamy na opinię szefa MON Antoniego Macierewicza. Liczę na to, że będzie ona jednak pozytywna, gdyż wpisuje się w koncepcję obrony terytorialnej.

WP: Załóżmy, że będzie dobra wola PiS podczas rozmów. Kiedy w takiej sytuacji proponowana przez was nowelizacja mogłaby wejść w życie?

- Przy dobrych wiatrach ustawa mogłaby wejść w życie już za pół roku. Wszystko zależy jednak od toku prac. Nie chcemy procedować tej ustawy w toku ekspresowym, gdyż dotyczy ona bardzo ważnej kwestii. Chcemy wszystkie zapisy dokładnie omówić tak, by miały ogólną akceptację i dopiero wówczas wprowadzać w życie. Bardzo istotne jest również, że będzie on wychodził na przeciw temu, co już niebawem będzie wymagała od swoich członków Unia Europejska. Warto podkreślić, że dzięki naszym zmianom wszystka broń w Polsce będzie rejestrowana.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (126)