Bartosz Arłukowicz: stanowcze "nie" tym, którzy straszą Polaków in vitro
In vitro to normalna, nowoczesna metoda leczenia i mówię stanowcze "nie" wszystkim, którzy straszą Polaków tą metodą i stygmatyzują dzieci urodzone dzięki niej - powiedział minister zdrowia Bartosz Arłukowicz w pierwszym dniu funkcjonowania programu refundacji in vitro.
01.07.2013 | aktual.: 01.07.2013 15:53
Arłukowicz, który z okazji uruchomienia 1 lipca programu refundacji in vitro odwiedził w poniedziałek Klinikę Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, wyjaśnił podczas konferencji prasowej, że miejsce to wybrał, aby rozprawić się ze "wszystkimi absurdalnymi historiami o bruzdach, o wadach genetycznych" i aby dziennikarze mogli od ekspertów dowiedzieć się, że in vitro jest metodą bezpieczną.
- Jesteśmy w klinice w Białymstoku, która jest kolebką in vitro w Polsce, gdzie profesorowie uczą i szkolą lekarzy, gdzie przeprowadza się zabiegi in vitro w najwyższym światowym standardzie - mówił.
Zaznaczył, że "niepłodność nie ma poglądów politycznych, nie jest ani prawicowa, ani lewicowa, ale jest chorobą, którą nowoczesna medycyna jest w stanie leczyć".
Jak mówił, "takiego programu nigdy jeszcze w Polsce nie było". Dodał, że w związku z tym wszystkie realizujące program kliniki będą poddawane kontrolom resortu.
Prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu prof. Sławomir Wołoczyński powiedział podczas konferencji, że w białostockiej klinice w kolejce do skorzystania z rządowego programu czeka ponad 200 par. Dodał, że dzięki temu, iż program już ruszył, można przeprowadzić szczegółową kwalifikację pacjentów. Jego zdaniem w tym roku z programu w tej klinice będzie mogło skorzystać 400 pacjentów.
Prof. Marian Szamatowicz, prekursor leczenia niepłodności metodą in vitro, ocenił, że obecny program refundacji in vitro "jest pierwszym od lat, konkretnym krokiem pomocy nieszczęśliwym, niepłodnym parom". Jego zdaniem program nie rozwiązuje jednak problemu leczenia niepłodności w Polsce. Według niego problem ten dotyka ok. 25 tys. par rocznie. - Jeśli tylu par się nie leczy, to tylko dlatego, że jest bariera finansowa, bo ośrodków [leczących niepłodność - red.] w Polsce jest wystarczająca liczba - powiedział.
Program dla ok. 15 tys. par w Polsce
Od poniedziałku 1 lipca do wybranych klinik leczenia niepłodności będą mogły zgłosić się pierwsze pary, które chcą skorzystać z rządowego programu refundacji in vitro. W ciągu trzech lat program ma objąć ok. 15 tys. par.
Resort zdrowia wyłonił w konkursie na terenie całego kraju 26 klinik, które będą realizatorami programu od 1 lipca do 30 czerwca przyszłego roku. Dla klinik na realizację programu przeznaczono ponad 67,3 mln zł.
Para, która chce zakwalifikować się do programu, musi spełnić określone warunki. Z refundowanego zabiegu in vitro będą mogły skorzystać pary, u których stwierdzono bezwzględną przyczynę niepłodności lub udokumentowano nieskuteczne leczenie niepłodności w ciągu ostatniego roku przed zgłoszeniem się do programu.
Wprowadzono także kryterium wieku dla kobiet; do programu kwalifikowane mogą być kobiety do 40. roku życia. Wykluczone będą natomiast kobiety, które miały problemy z donoszeniem wcześniejszych ciąż. Nie przewidziano także dawstwa komórek jajowych lub plemników od innych osób.
Aby uczestniczyć w programie nie trzeba być małżeństwem, nie określono bowiem statusu prawnego pary, która może wziąć udział w programie.
Finansowane będą maksymalnie trzy próby zapłodnienia in vitro dla jednej pary. Program dopuszcza jednorazowe zapłodnienie maksymalnie sześciu komórek jajowych oraz przeniesienie do macicy jednego zarodka.
Według programu "zarodki o prawidłowym rozwoju, które nie zostały przeniesione do macicy, przechowuje się do czasu ich wykorzystania", a "kolejny cykl pobrania i zapłodnienia komórki jajowej nie może być wykonany bez wykorzystania wszystkich wcześniej uzyskanych i przechowywanych zarodków".
Do programu pacjentów będzie kwalifikował lekarz na podstawie kryteriów medycznych, podobnie jak w przypadku innych programów zdrowotnych - wyjaśniał wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki, odnosząc się do pytań ze strony klinik i potencjalnych pacjentów. Wiceminister zapewniał, że także kwestia definicji dokumentacji medycznej, jaką mają przedstawiać pary, aby udokumentować roczne leczenie niepłodności, jest bardzo dobrze sformułowana w przepisach prawnych.
"Decyzję o kwalifikacji do programu in vitro będzie podejmował lekarz, to on wie, jakie badania są niezbędne, by stwierdzić, czy pacjent cierpi na niepłodność" - mówił Radziewicz-Winnicki.
Podkreślał, że kliniki, które poprowadzą program musiały spełnić kryteria dotyczące doświadczenia, odpowiedniego sprzętu i wykwalifikowanego personelu. Są to placówki, które raportują swoje wyniki leczenia.
Przedstawiciele klinik leczenia niepłodności informowali, że jest duże zainteresowanie pacjentów udziałem w programie refundacji in vitro od kiedy tylko pojawiły się zapowiedzi w październiku ubiegłego roku oraz po ogłoszeniu szczegółów programu w marcu tego roku. Pacjenci dopytywali m.in. o kryteria, jakie muszą spełniać, aby wziąć udział w programie, a także koszty, jakie będą musieli ponieść poza refundacją.
Zadaniem klinik uczestniczących w programie będzie zapewnienie kompleksowego dostępu do świadczeń związanych z in vitro. Chodzi m.in. o wszystkie procedury dotyczące przygotowania do pobrania gamet męskich i żeńskich, tworzenie, przechowywanie i zapewnienie bezpieczeństwa zarodków oraz transfer utworzonych zarodków do macicy. Kliniki będą zobowiązane do przestrzegania zasad określonych w programie. MZ podkreśla, że ma to na celu przede wszystkim bezpieczeństwo i wysoki standard wykonywania in vitro.
Dane klinik będą umieszczone w elektronicznym rejestrze. Będą w nim także dane kobiet poddawanych in vitro. Chodzi m.in. o datę zgłoszenia i zakwalifikowania do programu refundacyjnego, informację o niepłodności, liczbie i rodzaju wykonanych badań, liczbie i jakości pobranych gamet, liczbie utworzonych, przeniesionych i przechowywanych zarodków. W rejestrze będą też informacje o powikłaniach związanych ze sztucznym zapłodnieniem oraz dane o liczbie uzyskanych ciąż, ich przebiegu, urodzeniu dziecka i jego stanie zdrowia.
Jeden cykl zapłodnienia in vitro został wyceniony przez resort zdrowia na maksymalnie 7,5 tys. zł. Koszty programu, który ma być realizowany od 1 lipca 2013 r. do 30 czerwca 2016 r., to w sumie w ciągu trzech lat ok. 250 mln zł.