Bartłomiej Sienkiewicz dostał raport KGP ws. zajścia z posłem Przemysławem Wiplerem
Po południu szef policji przesłał szefowi MSW raport w sprawie interwencji policji z udziałem posła Przemysława Wiplera. - Ta sprawa jest tak ewidentna, że aż nie chce się jej komentować - mówił dziś rano Bartłomiej Sienkiewicz.
31.10.2013 | aktual.: 31.10.2013 18:27
Minister mówił w radiu TOK FM, że czeka na raport szefa policji, aby "mieć pełną jasność i zawiadomić marszałek sejmu o przebiegu tego zdarzenia". - Sytuacja jest wyjątkowa. Chodzi o to, czy interweniujący policjanci o czwartej rano przed klubem mieli świadomość, że mają do czynienia z posłem - podkreślił Sienkiewicz.
Dopytywany o przebieg zdarzenia Sienkiewicz uznał, że "ta sprawa jest tak ewidentna, że aż nie chce się jej komentować". - Jeśli poseł na wczorajszej konferencji zastanawiał się, kto naruszył jego godność i nietykalność, a przed lokalem interweniował umundurowany patrol, który okrzykiwał się, że jest z policji, to co tu komentować? - dodał.
Sienkiewicz zapowiedział, że wszelkie materiały, zgromadzone w tej sprawie przez policję, w całości zostaną przekazane prokuraturze. - Prokuratura to organ niezależny od policji, który wyda osąd bezstronny - aby nikt nie posądził policji, że we własnej sprawie dokonuje jakichś ustaleń - zaznaczył.
Policja pod nadzorem prokuratury prowadzi dochodzenie w sprawie incydentu z udziałem Wiplera; do akt włączono już monitoring z miejsca zdarzenia, poseł nie został jeszcze przesłuchany - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Przemysław Nowak. Wszczęte przez policję dochodzenie dotyczy "stosowania przemocy w celu zmuszenia funkcjonariuszy policji do zaniechania czynności służbowej". Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności lub maksymalnie do trzech lat więzienia.
Wipler (poseł niezrzeszony) twierdzi, że został brutalnie pobity przez policję przed stołecznym klubem. Jak tłumaczył, świętował, bo po raz piąty zostanie ojcem. Przyznał, że badanie alkomatem w szpitalu wykazało 1,4 promila alkoholu w jego krwi, co - według niego - wskazuje na wypicie jednej butelki wina. Poseł utrzymuje, że nie był pewny, kto interweniuje przed klubem, a interwencja ta była brutalna, dlatego się w nią wtrącił. Konsekwencją - jak mówił - było pobicie go przez policję. Zapowiedział, że złoży zawiadomienie o przestępstwie pobicia lub nadużycia władzy przez policję.
Z kolei rzecznik stołecznej policji st. asp. Mariusz Mrozek oświadczył, że pijany mężczyzna w wulgarny i brutalny sposób przeszkodził funkcjonariuszom w interwencji przed klubem; był agresywny i dlatego najpierw próbowano odsunąć go od interwencji, potem potraktowano gazem pieprzowym, aż w końcu - z użyciem siły fizycznej - został zatrzymany. Według policji Wipler nie mówił wtedy, że jest posłem. Policjanci mają nagrania z monitoringu wokół miejsca zdarzenia; przesłuchali także świadków, którzy mają potwierdzać wersję funkcjonariuszy.
- Materiał ten jest traktowany jako materiał dowodowy na potrzeby ewentualnego procesu. To są długie nagrania. Nie chcemy pokazywać ich fragmentów, aby nikt nie zarzucił nam jakiejkolwiek próby manipulacji - mówił w środę Mrozek.