Bartłomiej Misiewicz wraca z urlopu
Bartłomiej Misiewicz wraca ponoć do pracy. Koniec jego urlopu wiąże się z decyzją sądu oczyszczającą go z zarzutu, że wkraczając w grudniu 2015 r. do Centrum Kontrwywiadu NATO w asyście Żandarmerii Wojskowej, miał naruszyć prawo. Na powrót Misiewicza zareagował Roman Giertych. "Jak myśmy za panem panie Bartku tęsknili!" - napisał.
06.03.2017 | aktual.: 06.03.2017 20:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Teraz, jak donosi "Super Express", Misiewicz wraca do pracy. W piątek zapowiedział już to swoim współpracownikom. Przestanie jednak pełnić funkcję rzecznika prasowego, pozostanie szefem gabinetu politycznego.
O Bartłomieju Misiewiczu zrobiło się głośno, kiedy opisano wizytę rzecznika MON w jednym z białostockich klubów. Z relacji wynikało, że na imprezę zajechał luksusowym BMW, a towarzyszył mu ochroniarz - funkcjonariusz Żandarmerii Wojskowej.
Po medialnej burzy nazwisko współpracownika ministra Macierewicza zniknęło ze strony internetowej MON. Zastanawiano się czy fakt ten oznacza zwolnienie Misiewicza z resortu. W Centrum Operacyjnym Ministra Obrony Narodowej natomiast potwierdzono nam informację, że Misiewicz przebywa na urlopie. - Bartłomiej Misiewicz jest pracownikiem ministerstwa, obecnie wykorzystuje urlop - potwierdził Antoni Macierewicz.
Bartłomiej Misiewicz zniknął ze strony resortu jak i BIP i do tej pory się na nich nie pojawił. W obowiązkach zastępuje go Krzysztof Łączyński.
Na doniesienia o powrocie Misiewicza zareagował Roman Giertych. "Jak myśmy za panem panie Bartku tęsknili! Niestety Pana powrót nie został należycie doceniony, bo media zajmują się głupotami w rodzaju wyboru Tuska na szefa RE" - pisze ironicznie na Facebooku. "Pewnie się Pan dziwi dlaczego się tak cieszę z pańskiego powrotu? Otóż, panie Bartku gdy pana nie było to pański Szef ogłosił, że NATO zostało zaatakowane aktem agresji pod Smoleńskiem w 2010. Czyli, że mamy wojnę! I tak trwa od dwóch tygodni nasza kampania wojenna, ale jak na razie utrzymujemy granice.(Pewnie dzięki strachowi wroga przed Obroną Terytorialną!). Ja od początku podejrzewałem, że ta wojna to wpływ Pana nieobecności, a raczej nieobecności pańskiej niezawodnej ręki w odmierzaniu kapsułek dla szefa. Dlatego skoro już Pan wrócił to proszę panie Bartku o właściwe dawki, a wkrótce zawrzemy pokój! Kto wie, a może kiedyś Pan pokojowego Nobla za zakończenie Wojny Światowej dostanie?" - czytamy dalej na profilu Romana Giertycha.