Barcikowski popełnił przestępstwo?
Komisja śledcza ds. PKN Orlen zawiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa ABW Andrzeja Barcikowskiego - zdecydowali w piątek posłowie - członkowie komisji. Przestępstwo miałoby - zdaniem komisji - polegać na tym, że wiedział on o przecieku tajnych informacji i przez 10 miesięcy nie zawiadomił o tym prokuratury, a ABW nie podjęła żadnych działań.
21.01.2005 | aktual.: 21.01.2005 19:44
Barcikowski twierdzi, że zawiadomił prokuraturę, a ABW prowadzi w tej sprawie działania operacyjne.
Chodzi o sprawę wycieku ściśle tajnych informacji dotyczących śledztwa w sprawie umów i zleceń, zawieranych przez Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych, które zarządza rurociągiem "Przyjaźń". ABW, prowadząc tajne śledztwo, podsłuchała w marcu rozmowę właściciela firmy budowlanej "Vectra" Marka Graczykowskiego z działaczką SLD Renatą Komorowską. Komorowska. Ta powołując się na informacje od - jak ustaliła komisja - szefa AW Zbigniewa Siemiątkowskiego, powiedziała Graczykowskiemu, którego firma otrzymała z PERN-u kilka zleceń, by "oczyścił sobie umowę z tą firmą".
Barcikowski powiedział dziennikarzom, że Siemiątkowski z pewnością był w posiadaniu "rozmaitych informacji jako szef AW, w tym pewnie i tych". Zaznaczył jednak, że "z dotychczasowych informacji nie wynika, że komukolwiek udzielał informacji o zainteresowaniach służb". O tym, że w PERN-ie brzydko pachnie wiedział cały Płock, w tym płocki poseł Siemiątkowski -powiedział Barcikowski. Dodał, że jako szef AW "miał prawo posiadać takie informacje, a nie ma przesłanek, by twierdzić, że je komukolwiek ujawnił, czy przekazał".
ABW poinformowała, że prowadzone były wobec Siemiątkowskiego działania operacyjne w związku z informacją o możliwym wycieku tajnych informacji w sprawie PERN.
Barcikowski zastrzegł natomiast, że Siemiątkowski nie powinien mieć wiedzy o tym, że ABW go obserwuje. Jeśli ktoś mu udostępnił informację, że jakaś jego rozmowa jest w obszarze zainteresowania, to popełnił przestępstwo - zapewnił.
Szef ABW powiedział jednak, że w jego ocenie nie ma wystarczających podstaw, żeby kojarzyć te zdarzenia ze Starachowicami. Takie skojarzenie jest nieuprawnione - powiedział. Pytany, czy wiedzę o działaniach ABW wobec Siemiątkowskiego mógł mu przekazać dyrektor bydgoskiej delegatury ABW, płk Piotr Lenart, Barcikowski powiedział: "nie ma podstaw, by sądzić, że to był Lenart". Takich przesłanek nie daje także - zdaniem Barcikowskiego - wrześniowe spotkanie Lenarta z Siemiątkowskim w Sierpcu.
W skansenie wsi mazowieckiej w Sierpcu Lenart, szef delegatury bydgoskiej, której podlega również Płock, spotkał się z Siemiątkowskim. Posłowie z opozycji przypuszczają, że w trakcie spotkania Siemiątkowskiego we wrześniu zeszłego roku z b. dyrektorem bydgoskiej Delegatury UOP płk. Piotrem Lenartem, obecnie oficerem ABW między obu mogło dochodzić do uzgodnień. Według Konstantego Miodowicza (PO) Lenart "mógł powiadomić Siemiątkowskiego, że został on przechwycony na gorącym uczynku". Mógł go więc ostrzec, że ABW wie o przecieku - mówił.
Siemiątkowski mówił w piątek dziennikarzom, że spotkanie w Sierpcu trwało ok. godziny. Powiedział, że z propozycją spotkania "prawdopodobnie bezpośrednio" zadzwonił do niego Lenart. Rozmawiali m.in. o sprawie PKN Orlen.
Zdaniem Antoniego Macierewicza (RKN) wyciek związany z PERN ma wymiar przestępstwa "zarówno jeśli chodzi o stronę karną jak i moralną dużo poważniejszy niż Starachowice". Bogdan Bujak (SLD) jest ostrożniejszy w ocenach. Rzecz nie powinna się zdarzyć, ale na tym etapie nic więcej nie można powiedzieć - mówi. Dodał też, że nie chciałby porównywać przecieku z aferę starachowicką. To musi zbadać prokuratura - podkreślił.
Według Zbigniewa Wassermana (PiS), Siemiątkowski we wrześniu 2004 r. nie powinien posiadać żadnej wiedzy o śledztwie ABW. Jego zdaniem, już ten fakt stanowi naruszenie prawa. Podczas spotkania z Lenartem w Sierpcu Siemiątkowski przecież nie był już szefem służb specjalnych, więc dyskusja o tym, czy powinien mieć dostęp do informacji ze śledztwa, które prowadzą te służby, jest bezprzedmiotowa. Oprócz tego, tym bardziej ta wiedza nie powinna wypłynąć - mówił poseł PiS.