Barcikowski: decyzja ws. Jacka S. po uzasadnieniu prokuratury
Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
rozstrzygnie o odpowiedzialności dyscyplinarnej
funkcjonariusza Agencji Jacka S. - jednego z dwóch, których
kontroler NIK Jacek Kalas miał podżegać do ujawniania mu tajemnic
służbowych - dopiero po zapoznaniu się z uzasadnieniem decyzji o
umorzeniu śledztwa wobec Jacka S.
21.12.2003 | aktual.: 21.12.2003 13:27
Oświadczenie w tej sprawie wydał w niedzielę szef ABW Andrzej Barcikowski.
W sobotę "Życie Warszawy" podało, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo wobec Jacka S. z powodu - jak powiedział rzecznik prokuratury Maciej Kujawski - "braku cech przestępstwa".
Rzecznik nie podał szczegółów, bo śledztwo jest tajne. Dodał, że śledztwo wobec samego Kalasa i drugiego podejrzanego oficera ABW, Marka W. przedłużono do lutego 2004 r.
W niedzielę szef ABW Andrzej Barcikowski w przekazanym PAP oświadczeniu poinformował, że Agencja nie otrzymała jeszcze uzasadnienia decyzji o umorzeniu śledztwa wobec Jacka S. i dopiero po zapoznaniu się z tym uzasadnieniem szef ABW podejmie decyzje wobec funkcjonariusza.
"Postawienie Jackowi S. zarzutów odbyło się na postawie materiałów, których znaczenie dla jego odpowiedzialności dyscyplinarnej i służbowej pozostaje nadal aktualne" - głosi oświadczenie Barcikowskiego._ "Nie każde naganne zachowanie z punktu widzenia służby, musi być przestępstwem w rozumieniu prawa karnego"_ - dodał szef ABW.
Przypomniał, że zgodnie z przepisami ABW postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariusza wszczyna się dopiero po zakończeniu czynności prokuratury. "Tak będzie także w przypadku Jacka S." - głosi oświadczenie ABW.
Szef ABW napisał także, że "znając materiał dowodowy w tej sprawie, miał wątpliwości co do skali odpowiedzialności Jacka S., w związku z czym ograniczył się w jego przypadku jedynie do zawieszenia go w pełnieniu obowiązków".
Drugi podejrzany oficer ABW, Marek W., został wydalony ze służby w ABW bezpośrednio po ujawnieniu sprawy.
W sierpniu tego roku ABW zatrzymała Kalasa - pracownika NIK i b. oficera Urzędu Ochrony Państwa. Według opozycji, Kalasa i części mediów, zatrzymanie (m.in. z użyciem kajdanek) było zemstą za ujawnienie przez NIK domniemanego sfałszowania "raportu otwarcia" rządu Leszka Millera (dokument rządu SLD, w którym winą za katastrofalną sytuację polskich spółek państwowych obarczono rząd Jerzego Buzka)
; to Kalas miał pracować nad tym raportem w NIK. Agencja odpierała zarzuty, twierdząc, że zatrzymanie było zgodne z procedurą i nie miało nic wspólnego z polityką.
Prokuratura zarzuciła dwóm oficerom ABW ujawnienie tajemnicy służbowej, a Kalasowi - podżeganie do tego. Początkowo ani prokuratura, ani ABW nie ujawniały - zasłaniając się tajnym charakterem śledztwa - jakie tajemnice przekazywano, ani w jakim celu. Potem Barcikowski przyznał, że były to m.in. nazwiska osób go odwiedzających.
Zatrzymanie Kalasa przez ABW było zgodne z procedurami - przyjęła pod koniec sierpnia sejmowa speckomisja przy głosach odrębnych trzech posłów opozycji, którzy domagali się przyjęcia uchwały wzywającej do dymisji Barcikowskiego.